Palermo. Koniec XVIII wieku. Wśród towarzystwa arystokratów, strzegących zazdrośnie swoich lenn i przywilejów, i pięknych dam, strzegących mniej zazdrośnie swojej cnoty, pojawiają się osoby, które wyróżnia krytyczne, pełne ironii spojrzenie na otaczający świat. To oni odpowiadają za genialne oszustwo, księgę zagrażającą feudalnym przywilejom palermitańskich książąt i baronów, i za jakobiński spisek, którego celem jest przekształcenie Sycylii w republikę. Dwa wydarzenia, które mogły zmienić oblicze Wyspy. Pasjonująca karta historii Sycylii.
W „Radzie egipskiej” mamy zmurszałe państwo, z miernym skutkiem reformowane przez wicekróla Caracciolo, zarażonego oświeceniowymi ideami. Mamy idealistę Di Blasiego, prawnika i czytelnika francuskich wywrotowców (a zaliczany do nich jest nawet Montaigne!), oraz gromadę arystokratów, dla których sama myśl o równości ludzi to horrendum. Świat okrutnej i arbitralnej władzy, gdzie rozum i szlachetne porywy skazane są na przegraną. Na tym tle szalone oszustwo Velli nabiera innych wymiarów, a on sam budzi coraz większą sympatię i staje się na przestrzeni tych niespełna dwustu stron kimś wielowymiarowym.
Cała recenzja jest dostępna na tygodnikpowszechny.pl
To, co u Sciascii jest cudowne – że wszystko to dzieje się NARAZ, a aktorzy chodzący po scenie, jaką jest Palermo, nurzają się w tym równocześnie; hrabina rozmawia z kochankiem o tym, czy jej feudalne dochody z majątku nie są zagrożone przez tłumaczony z arabskiego manuskrypt; wybitny językoznawca ogląda egzekucję na placu; rewolucjonista pisuje poezję w miejscowym dialekcie; oszukuje się, żeby jeść cytrynowe sorbety i patrzeć z tarasu na pracujących w dole chłopów. „Rada egipska” jest tak wspaniale ubita na równomierny krem i zamrożona, że nic się tu nie rozpada, nic się nie rozwarstwia. Oto życie, całe.
Cała recenzja jest dostępna tutaj.
Historia opowiedziana przez Leonardo Sciascię w „Radzie egipskiej” zdawać się może dobrze wymyślona, lecz jest prawdziwa i prawdziwi są protagoniści owego przeszłego dramatu. Bohater główny, Giuseppe Vella, to maltański mnich bawiący na Sycylii, który, jako jedyny człowiek na wyspie znający trochę arabski, dokonuje, poczynając od 1782 roku, fabrykacji dwóch kodeksów: pierwszy dotyczy Sycylii pod władzą Maurów, kolejny – czasów normańskich. I są to właściwie jedyne źródła do tych dziejów. Rzecz aż ocieka zatem polityką (i korupcją), bo dawne zapisy rozstrzygać mogą o legalności obecnych stosunków własności, hierarchii sycylijskich rodów itd.
Cała recenzja jest dostępna w Książki. Magazyn do czytania.
Rówieśnikom biblijnego Matuzalema nie trzeba przypominać, kim jest Leonardo Sciascia. Może niektórzy pamiętają wydaną u nas w latach 60. jego powieść „Dzień puszczyka”, inni „Każdemu, co mu się należy (od mafii)”. Tak, od mafii, bo Sciascia był Sycylijczykiem i przyznawał – o czym wiedzą ci, którzy mieli w ręku „Todo modo”, rzecz także znaną w Polsce –że jego pisarstwo i Sycylię łączy głęboki związek. Był pisarzem na wskroś współczesnym. Jednak tym razem opowiada o tym, co wydarzyło się w Palermo pod koniec XVIII w.
Cała recenzja jest dostępna na polityka.pl.
Po dokonaniu wyboru zostaną Państwo przeniesieni na stronę wybranego dystrybutora w celu dokończenia zakupu