fbpx
HOME
poczta redakcyjna

„List z Aleksandrii”

Drogi Panie Redaktorze,

Dawno doszedłem do przekonania, że nie należy nic pisać, a jeżeli już coś się napisało, nie wolno publikować. Dlatego pisuję tylko listy prywatne, takie jak ten, i do przyjaciół, takich jak Pan. Widzę, że w swoim sceptycyzmie nie jestem odosobniony i nawet znakomity Fantazjano nie jest daleki od takiej konkluzji.

Przygoda, którą Panu opowiedział, przypomniała mi pewną anegdotę, jaką notuje Focjusz z Byzantion. Jeżeli nigdzie się Pan nie śpieszy, opowiem ją Panu.

Umiejętność pisania do rzeczy nie jest specjalnie rozpowszechniona, ale chęć do poprawiania tego, co napisane, owszem. Zapewne zawsze tak było i zawsze tak będzie. Pewien Rzymianin, Aeliusz Flakkus Pagina, przybył do Aleksandrii studiować w Museionie. Dostał do czytania hymny Kallimacha z Cyreny, które, nie wiedzieć czemu, zaczął poprawiać. Upomniany przez bibliotekarza, swego procederu nie zaniechał. Tego było za wiele i sam kustosz Seti, kierownik Biblioteki Aleksandryjskiej, wyprowadził Aeliusza Flakkusa z gmachu i nakazał strażom, by nigdy go nie wpuszczały. Rzecz się rozniosła po całej Aleksandrii i przed domem, gdzie mieszkał Aeliusz Flakkus Pagina, zaczęli gromadzić się ludzie, ciekawi głupka, który poważył się poprawiać Kallimacha. Sam bym tam poszedł i nawet namalowałbym Paginę na amforze w towarzystwie Setiego.

Przez tydzień Flakkus nie przestąpił progu domu i zatkał sobie woskiem uszy, żeby nie słyszeć komentarzy na swój temat. Lud aleksandryjski znany jest z ciętego języka. Kiedy do gospodarza Paginy przyszedł Filon Aleksandryjczyk, Rzymianin zasięgnął jego rady. „Dobra koniunktura, synu – odpowiedział filozof, głaszcząc białą brodę – nie trwa długo, ale zła też nie jest długowieczna”. Wkrótce okazało się, że Filon trafił w sedno, bo ciemny tłum poturbował go i splądrował pustynny szałas, gdzie zwykł medytować.

Po tym żałosnym wydarzeniu nastąpił zwrot w opinii publicznej i o Aeliuszu Flakkusie Paginie zaczęto w tawernach portowych mówić z sympatią. Jeszcze tu i ówdzie, zwłaszcza w kręgach bliskich Museionu, podśmiewano się z niego, ale wśród służby pałacowej, wśród kucharzy i pokojówek, dało się słyszeć głosy podające w wątpliwość autorytet Kallimacha. Jednak do apoteozy Aeliusza Paginy nie doszło, bo ostatecznie nie kucharze i pokojówki nadają ton życiu umysłowemu Aleksandrii. „Dobra koniunktura nie trwa długo, ale zła też nie jest długowieczna” – powtarzał sobie Flakkus każdego ranka, aż uświadomił sobie, że zdanie Filona wcale nie opisuje jego sytuacji. Chętnie by wrócił do Biblioteki i gotów był błagać Setiego o wybaczenie, bo ostatecznie, od Indii po Atlantydę to greka rozbrzmiewała w gajach Akademosa, na agorach miast i na nabrzeżach portów. Nawet Scytowie sprowadzali sobie podręczniki gramatyki z Aleksandrii.

Z drugiej strony Aeliusz Pagina nie chciał zrażać do siebie ludu kucharzy i pokojówek – zwłaszcza z tymi ostatnimi łączyły go bliskie stosunki. Ostatecznie, przekonywał swego gospodarza, ci ludzie żywią i obsługują samego Ptolemeja Filadelfosa, który rządzi samowładnie Państwem Górnym i Państwem Dolnym.

Tymczasem rozniosło się po Aleksandrii powiedzenie Filona i wzbudziło niepokój. „Zła koniunktura nie trwa długo – powtarzali kamieniarze i cieśle – ale dobra też nie jest długowieczna”. Pewnego poranka śpieszący do pracy rzemieślnicy ujrzeli to hasło wypisane smołą na ścianie pałacu Ptolemeja i wzięli je za sygnał do buntu. Wybuchły zamieszki, zapłonęły magazyny portowe i domy, wkrótce ogień dotarł do Museionu i Biblioteki Aleksandryjskiej. Seti z miną, której sam Epiktet mógłby mu pozazdrościć, wyrzucał papirusy na dziedziniec. Ale do czasu. Podobno przywaliła go szafa z rękopisami Anakreonta. Na nie z kolei runął strop. Zgasił ogień, ale udusił Setiego. Polecam jego uczoną duszę Ozyrysowi.

Flakkus Pagina ocalał, a ponieważ straty wśród kadry filologicznej były bardzo wysokie, mianowany został kustoszem na miejsce Setiego.

Cóż więcej możemy uczynić. Nie w naszej mocy, Panie Redaktorze, przywrócić światu harmonię, nie mówiąc już o rękopisach, które strawił ogień. Posyłam Panu z Aleksandrii pozdrowienie serdeczne,

Czytelnik Księgi przyjaciół

Warto również przeczytać...