fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Piotr Mitzner Cziczerin w rodzinie
Wuj Meyendorff poniekąd miał więc rację, kiedy w rozmowie z Czapskim widział Cziczerina ukrywającego się przed historią za jego kanapą. Tyle, że wtedy wuj był już na emigracji; udało mu się wywieźć znaczną część swojego mienia ruchomego, może także kanapę. Ale nie naśmiewajmy się z Georgija Wasiliewicza. Na pewno nie był oportunistą...
Piotr Mitzner Która godzina?
"Która godzina?" zapytał mnie Antoni Słonimski, kiedy śmiałem dosiąść się do jego stolika w kawiarni „U Marca”, a było to w rok po Marcu, czyli w 1969 roku, czyli miałem czternaście lat, a ze sobą "Poezje" mistrza. "Piętnasta trzydzieści" - odpowiedziałem uprzejmie. "Otóż nie, Piotrusiu – rzekł Słonimski pisząc dedykację na książce – pamiętaj, że jest trzecia trzydzieści po południu, p.m". Nie miałem pojęcia, o co chodzi z tym p.m. Dopiero rok później zacząłem się uczyć angielskiego.
Piotr Mitzner Nic więcej
Niewielki tomik, dużo światła między krótkimi segmentami, dużo ciszy. Szelesty. Ciche stąpanie po zimnej podłodze. Po śniegu. Taka lamentacja. Mówię o segmentach poematu "Sorrowful Songs" Déborah Heissler, alzackiej, francuskojęzycznej poetki, poemacie nawiązującym do "Symfonii pieśni żałosnych" Henryka Mikołaja Góreckiego, w przekładzie Jana Marii Kłoczowskiego (PIW 2023).
Piotr Mitzner Co powiedział Strawiński
Igor Strawiński przyjechał do Warszawy w listopadzie 1924 roku. Dyrygował swoim „Scherzem fantastycznym” i suitą z „Pulcinelli”, zagrał „Koncert fortepianowy”. Wykonano też suity z „Ognistego ptaka” i „Pietruszki”. Karol Szymanowski próbował przygotować polską publiczność do spotkania z muzyką artysty o „wysokim stanowisku w sztuce europejskiej”, ale nie specjalnie mu się udało. Recenzenci marudzili, pisali o „kakofonii” i o „chorej wyobraźni” kompozytora. Nawet Jarosław Iwaszkiewicz podkreślał swój dystans do tej muzyki, drażnił go antyromantyzm autora „Święta wiosny”, choć przecież jako poeta dionizyjski powinien był ją cenić.
Piotr Mitzner Samotny wilk
Wieniamin Błażenny – tak podpisywał się. "Błażenny" to Głupiec Boży. Właściwie nazywał się Eisenstadt, urodził się w 1921 roku pod Orszą w biednej rodzinie żydowskiej, wypasał bydło, uciekał z domu. Ktoś jednak mu pomógł. Poszedł na studia pedagogiczne, które przerwała wojna i ewakuacja. Po wojnie uznano go za obłąkanego i zamknięto w szpitalu psychiatrycznym, gdzie wegetował na granicy śmierci głodowej. W orzeczeniu lekarskim napisano: „Uważa się za poetę”. Wyszedł jako inwalida. Pracował jako introligator i laborant w spółdzielni fotograficznej.
Piotr Mitzner Środek literackiej Europy
„Kamenę” założył nauczyciel języka polskiego z Chełma, Kazimierz Andrzej Jaworski i to w jego mieszkaniu zbiegały się nici z całego kraju i z zagranicy. Pismo ukazywało się przede wszystkim dzięki datkom składanym przez nauczycieli, a redagował jeden człowiek, po powrocie ze szkoły i sprawdzeniu uczniowskich wypracowań. To on prowadził korespondencję z Miłoszem, Ilją Erenburgiem, Tuwimem, Kleinerem, Pawlikowską-Jasnorzewską...
Piotr Mitzner Borys Pasternak pisze do Osipa Mandelsztama
„Listy” Pasternaka skierowane są do różnych osób, pisane były od 1912 roku do końca życia, przez co czytelnik otrzymuje wgląd w kolejne etapy jego biografii. Książka, która ukazuje się teraz, ma nie tylko burzliwy życiorys, ale też swoją tajemnicę. Wybór tłumaczony przez Pollaka zawiera listy, które prawdopodobnie w międzyczasie zaginęły, bo nie uwzględnia ich krytyczne wydanie „Dzieł zebranych” Pasternaka z 2005 roku. Tak więc nie tylko nie były publikowane w ZSRR, ale też nigdy i nigdzie.
Piotr Mitzner Tak było
Grażyna Obrąpalska w ostatnich latach życia Jarosława Iwaszkiewicza zajmowała się archiwum w Stawisku. Zżyła się z tym domem, jego mieszkańcami - ludźmi i psami.[...] Ukazał się tom jej bardzo intymnych wierszy "Zanim pogubią się litery". Pierwsza część nosi tytuł "Ze Stawiska". Jest to wyjątkowo Iwaszkiewiczowski zapis wspomnień – w odsłanianych i zasłanianych emocjach, a także w zapamiętałych szczegółach. Świadek tamtego czasu, bywający w tym miejscu mówi: „tak było”.
Piotr Mitzner Estonia w rodzinie
Moi przodkowie posługiwali się, dla mnie osobliwym i pięknym językiem rozciągniętych samogłosek, pełnym aliteracji, bulgotania, zdumienia w sekwencjach: aa czy oo, przechodzącymi w śpiew, językiem w którym nazwano nie cztery, a osiem stron świata, który ma trzy czasy przeszłe i nie ma czasu przyszłego, a rodzaj tylko jeden – ludzki. [...] Lubię ten język, bo brzmi dla mnie jak zaklęcie. Lubię ten kraj, bo niewielki, jak jedno z wymyślonych państw w świecie mojego dzieciństwa, o ile wiem, kraj bez ciągot imperialnych, bo nikt nie słyszał o Wielkiej Estonii, o Estonii od morza do morza.
Piotr Mitzner Zatroskani dyplomaci
Troska polityków i urzędników państwowych o dobre imię narodu polskiego to nic nowego, tak samo jak wstydliwe ukrywanie antysemityzmu. Oto dwa listy z archiwum konsulatu polskiego w Belgii, które znalazłem w Instytucie Hoovera.
Autorzy
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Dzięki nim możemy nieustannie ulepszać stronę. Więcej informacji znajdą państwo w Polityce Prywatności. Więcej.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek