Podczas takiej podróży można poznać prawdziwy strach. [...] Wędrówka, godzina po godzinie, wiodąca coraz dalej, przypomina jazdę po dnie morza. Tępej ciszy nie przerywa poruszenie wiatru ani światła; zieleń, zazwyczaj orzeźwiająca, przytłacza i pragnie się ujrzeć pasmo białej pustyni, odnogę morza, żółty step lub mleczną drogę na plandece nieba. Na skraju ścieżki, między zwęglonymi pniakami drzew stoją kryte słomą chaty. Mężczyźni drzemią rozłożeni na niskich koziołkach, a przy ogniskach kucają kobiety przytrzymujące na piersiach opatulone w chusty niemowlęta. Pod koła naszego wozu na oślep wpadały dzikie psy o głowach jak nietoperze.
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.