Do lękliwego i niefrasobliwego „być może” wstawiła przecinek, uwalniając bycie i morze – dwa żywioły, którym się oddała. W geście poetyckim uczyniła to w ostatnim tomie "Listy i stacje", kończącym się cyklem wierszy "Być, morze". W życiu czyniła to od lat. Powtarzała, że poezji się nie pisze, poezję się mówi, rozumiejąc przez to nie tylko słowo odzyskujące brzmienie, ale też uwiarygodnione działaniem.
Grigorij Kanowicz, urodzony 18 czerwca 1929, zmarły 20 stycznia 2023, pisarz. „I tyle. Ani linijki więcej, jako że cała reszta to nieprawda”. Te właśnie słowa wyryłby na nagrobku pisarza stary Efraim Dudak, kamieniarz z "Koziołka za dwa grosze", powieści przetłumaczonej przez Aleksandra Bogdańskiego.
W nocy 30 sierpnia w szpitalu w Kłajpedzie odszedł Pranas Morkus. Wilno bez niego nie będzie już takie samo. Należał do potężnej gromadki przyjaciół, która odcisnęła mocne piętno na powojennym obliczu Aten Północy, a przy okazji także na moim życiu. Choć powinienem zapisać to inaczej, bardziej w zgodzie z myśleniem Pranasa: miasto ukształtowało ich na swoje podobieństwo, a oni dochowywali mu wierności, niezależnie czy były to czasy sowieckie, czy wytęsknionej wolności i zaraz potem rynkowego kapitalizmu.
15 stycznia 1941 roku w lodowato zimnym baraku teatralnym, jeniec wojenny Olivier Messiaen i jego trzej towarzysze niedoli wykonali po raz pierwszy, ukończone w obozie, opus magnum "Kwartet na koniec czasu". Ich pierwszymi słuchaczami byli niemieccy strażnicy i koło 400 współwięźniów.
Kultura mieszkańców Fezu znała rozróżnienie na nędzę (z której ludzie powinni starać się wydobyć poprzez międzyludzką solidarność, bo nędza poniża człowieka), i ubóstwo, które nie odbiera człowiekowi godności, jest innym sposobem życia, równoprawnym pod wspólnym dachem nieba. Może zbytnią przesadą byłoby stwierdzenie, że losy przyszłości świata zależą od tego, na ile uda się nam przywrócić godność ubóstwu, ale coś mi mówi, że przynajmniej jeden z diabłów naszej przyszłości jest w tym pogrzebany.
Od pierwszego dnia wojny nasłuchuję słów wypowiadanych w całej jaskrawości widzenia z jądra ciemności. Dlatego dużo czytam i tłumaczę poezji ukraińskiej, również tej przezierającej z dzienników i notatek wojennych wpisywanych przez przyjaciół pozostających w Ukrainie do naszej korespondencji albo do internetu. Od pierwszego dnia wojny notowałem „łzę klauna”.
Litwin czytający w oryginale Cwietajewą i Miłosza jakby w jednym mieszkali domu, polski Ukrainiec i żydowski Polak, chorwacki Bośniak i bośniacki Sarajlija, i ten poeta Jugosłowianin, owszem, posiadający teraz nowe państwo, ale gdy pukał do jego drzwi, ono było albo w Genewie albo w Nowym Jorku, więc prosił by pisać do niego na adres lata zielony… Oni wszyscy rozmawiali ze sobą po łacinie, tu w Sarajewie, w rodzinnej Europie.
Dzieło Wojciecha Ornata przenika duch Stanisława Vincenza. Nie tylko dlatego, że i on – podobnie jak wspominany przez Jeanne Hersch autor "Spotkania z chasydami" – nigdy „nie mówił o Żydach inaczej niż ze łzami w oczach”. I nie tylko dlatego, że domy budowane przez Vincenza jako rodzinne, nieuchronnie przemieniały się w austerie, najpierw pod karpacką Czarnohorą, a potem, po końcu świata, w alpejskim La Combe. Także dlatego, że łączy ich „jeszcze jakaś inna, głębsza świadomość, a raczej pamięć – Mneme”, nakazująca im niedowierzać głosom przekonanych o tym, że „tamto przeciw Żydom dawno już zupełnie wygasło”.
Poeta, powieściopisarz, pedagog, społecznik. Nie tylko kim był jest ważne, ale jakim człowiekiem. Za to otrzymuje od nas pamięć, w duchu nagrody przyznawanej podlaskim lekarzom „leczącym człowieka, nie tylko chorobę”. [...] Był „dwuosobowy”, z miejscem wolnym dla kogoś, kto zechce się przysiąść; gościnny dla spotkań powszednich, sprawiających wrażenie błahych, a w istocie zmieniających świat. Był nie tyle obywatelem, ile przyjacielem świata.
Zapalam w Krasnogrudzie świeczkę pamięci Alesia Razanaŭa. Odszedł 25 sierpnia w nocy, w Mińsku. Był poetą. Był nim nie tylko w przestrzeni tworzonego wiersza, lecz gdziekolwiek żył, jakąkolwiek pracę wykonywał, o cokolwiek walczył. Nieczęsto spotyka się taką integralność poetyckiego życiopisania. Poezja była jego polem bitwy o wolność. Potrafił ją wywalczyć dla człowieka-słowa.
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.