fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Wojciech Majcherek Profesor
Nie mówiliśmy o nim inaczej jak Profesor. Innych wykładowców nazywaliśmy czasami pseudonimami, przekręcaliśmy nazwiska, czasami mówiliśmy po imieniu. Oficjalnie do wszystkich zwracaliśmy się pan/pani profesor (bez względu na rzeczywiste tytuły naukowe), bo taki był obyczaj Szkoły Teatralnej. Mieliśmy świetnych wykładowców, ale Profesorem był tylko on. Oczywiście niektóre osoby na moim roku drażnił ten rodzaj estymy, prowokował do przekory. Oni siadali zwykle w ostatnich ławkach i podśmiewali się nie z niego, ale z nas, którzy na zajęciach u Profesora zajmowaliśmy miejsca najbliżej.
Wojciech Majcherek When I’m 80
Patrzyłem na ten film okiem kogoś, dla kogo Beatlesi pozostają niezmiennie od pierwszego usłyszenia przedmiotem fascynacji (a musiało to się stać we wczesnym dzieciństwie, może jeszcze w Szczecinie, gdy w radioodbiorniku Kankan 3 usłyszałem jakąś ich piosenkę). Nie jest oczywiście tak, że muzycznego świata poza Beatlesami nie widzę. Myślę nawet, że rozległość moich upodobań jest dość znaczna, przez lata się wzbogaciła, ale tym bardziej siła przywiązania do Beatlesów pozostaje trwała. Ta miłość nie rdzewieje. Nie potrafię właściwie wytłumaczyć, dlaczego tak jest? Tajemnica duszy.
Wojciech Majcherek Koncert na dachu
W początkach 1969 roku rozpoczęli sesję nagraniową nowej płyty, która pierwotnie miała nosić tytuł "Get Back". Praca ta była również rejestrowana dla potrzeb filmu dokumentalnego, którego reżyserem był Michael Lindsay-Hogg. Jego premiera odbyła się już po rozpadzie zespołu. Obraz sugerował nie najlepszą atmosferę, jaka zapanowała między czwórką muzyków. Po 50 latach do niewykorzystanych zdjęć dotarł Peter Jackson i zrealizował wielogodzinny dokument, przedstawiający w o wiele sympatyczniejszym świetle sesję "Get Back". W jej trakcie Beatlesi szukali pomysłu na miejsce pierwszego występu, który chcieli dać po przerwie. Padały różne szalone propozycje, m.in. by koncert odbył się na Saharze. Ostatecznie zrobili coś najprostszego, w czym też wyrażała się ich błyskotliwa fantazja. Zagrali na dachu studia przy Savile Row.
Wojciech Majcherek Próby Erwina Axera
Ilekroć wspominam Axera, zawsze pojawia mi się taki obraz: jestem, nie wiem jakim cudem, na próbie generalnej "Komedianta" Bernharda w Teatrze Współczesnym. Czyli musi być czerwiec 1990 roku. Gdy po zakończeniu spektaklu idę do wyjścia, widzę z tyłu widowni pulpit reżyserski z lampką i za nim stojącego Erwina Axera, który przegląda jeszcze egzemplarz sztuki. Myślę sobie: ale to historia – uczeń Schillera, ten legendarny Axer, który zrobił na tej scenie tyle pamiętnych przedstawień z tym wielkim Łomnickim. Spotkali się jeszcze raz po latach. Nikt wtedy nie wiedział, że oglądamy ostatnią teatralną rolę Łomnickiego.
Autorzy