fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

poczta redakcyjna Cmentarz leśny
Jestem kompletnym laikiem w zakresie angelologii. Słowo anioł kojarzy mi się raczej ze staroświeckim komplementem, jakim mój dziadek obdarzał kelnerki i pokojówki, niż z posłańcem tajemniczej mocy. Z tym większym podziwem odnoszę się do zainteresowań naszego drogiego Fantazjana, który z taką łatwością nawiązuje kontakty z tuzami światowej angelologii, do których bez wątpienia należy profesor Gabriel Serafin, doctor honoris causa co najmniej tuzina fakultetów. Niemniej i ja miałem w młodości epizod, który mógłby zainteresować Fantazjana.
poczta redakcyjna „Mariahilfe”
Przypomniałem sobie czarno-żółtą szachownicę na nartach ojca. Pan prezes Mirandola, rodzic Felice, w restauracji Charybda w oczekiwaniu na kieliszek hennessy wystukiwał znany takt, na który nie zwracałem uwagi, i dopiero teraz uświadomiłem sobie, że był to "Marsz Radetzky’ego". Moja matka nuciła arie z operetek Lehára. Urząd pocztowy jest wszechstronną placówką: rozsyła karty mobilizacyjne, zapewnia łączność między frontem a tyłami.
poczta redakcyjna Fantazjano „Czarny kot”
Od jakiegoś czasu nurtuje mnie pewne zagadnienie dotyczące aniołów w Boskiej Komedii Dantego. Choć przekopałem się przez stosy komentarzy do tego dzieła, nie znalazłem odpowiedzi na swoje pytania. Postanowiłem zatem zasięgnąć konsultacji u specjalisty: profesora angelologii, Gabriela Serafina. Światowej sławy ekspert od aniołów przyjechał akurat z wykładem, który miał się odbyć w gmachu Artes Liberales, tam też umówiłem się z Profesorem.
poczta redakcyjna Fantazjano „Na poczcie”
Odszedłem na dwa kroki, by najbliższe minuty spędzić na kontemplowaniu kwitnącego w pobliżu krzaku forsycji – i te dwa kroki, Panie Redaktorze, wystarczyły, by pomiędzy moją osobą a drzwiami powstała przestrzeń, w którą nagle chytrym wślizgiem wepchnął się pewien rozchełstany obywatel, choć jeszcze przed sekundą nie było wokół mnie żywego ducha. Ów nowy klient poczty, egzemplarz o cwaniackiej powierzchności, z ryżym wąsikiem, z miejsca przykleił się do drzwi, a wyraz twarzy, Panie Redaktorze, miał przy tym bardzo z siebie zadowolony.
poczta redakcyjna O wypiekach
Chciałbym Panu opowiedzieć swoją przygodę z innym cudem cukiernictwa. Za dziewięć lat smakosze i łakomczuchy Europy będą obchodzić dwusetną rocznicę narodzin tortu Sachera. Nie wyobrażam sobie, abyśmy nie uczcili tego święta. Mamy kilka lat na jego przygotowanie. Zgodzi się Pan chyba ze mną, że prezesem komitetu obchodów powinien zostać poeta Fantazjano.
poczta redakcyjna Fantazjano „Kawałek piernika”
Mogę przez dwanaście godzin, przykuty do biurka, składać wersy trzynastozgłoskowcem; mogę robić tysiąc brzuszków dziennie i do tego, a niech tam, jeszcze dwieście przysiadów z encyklopedią sportu na plecach; mogę czytać Lévinasa, a choćby i "Ulissesa" – wszystko bez mrugnięcia okiem. Ale, na Jowisza!, nie mogę – mając przed sobą pachnący, obsypany orzechami, przełożony kajmakową masą puszysty, ponętny piernik – nie wyciągnąć drżącej ręki po najbliższy kawałek i nie pochłonąć go w mgnieniu oka.
poczta redakcyjna Samozwańczy fakir
Fantazjano wymyka się wszelkim próbom identyfikacji, jest jak ów bohater powieści André Bretona, który mówi o sobie: „Pozostanę w moim szklanym domu, w którym o każdej porze widać, kto mnie odwiedza, w którym wszystko, co się znajduje na ścianach i sufitach, zdaje się trzymać tylko dzięki czarom, w którym co noc sypiam na szklanym łożu pod szklanymi prześcieradłami, w którym prędzej czy później ukaże się wyryty diamentem napis wyjaśniający mi, kim jestem”.
poczta redakcyjna Fantazjano „Sofa”
Słusznie się Pan domyśla, że zwiększająca się z biegiem tygodni liczba wystających metalowych części sofy nie mogłaby mnie skłonić do zmiany przyzwyczajeń (a do mojej sofy byłem wybitnie przyzwyczajony), szczególnie że wyskakiwaniu sprężyn towarzyszyło niezwykle interesujące zjawisko: otóż od pewnego momentu każda nowa sprężyna nie tylko nie dokładała mi kłopotu, ale wręcz ułatwiała mi ułożenie się na sofie – a ściśle mówiąc, na sprężynowym dywanie, jaki się w ten sposób, że tak powiem, utkał. Tak, Panie Redaktorze, ostatnie tygodnie spędziłem jako fakir!
poczta redakcyjna Ars amandi
Od kilku miesięcy zaczytuję się w dziele A. J. Lieblinga "Między posiłkami. Apetyt na Paryż" w świetnym przekładzie Anny Arno. Stało się ono moją biblią i będzie nią, aż nie pojawi się nowa. Otóż ten dowcipny autor nie ogranicza się tylko do kulinariów, lecz sporo miejsca poświęca paryskiej ars amandi.
poczta redakcyjna Fantazjano „Żona z ogłoszenia”
Nie pojmuję, Panie Redaktorze, dlaczego Rosołek uparł się akurat przy wielbicielce średniowiecza. Gdy na twarzy mego przyjaciela pojawił się niecodzienny wyraz rozmarzenia, wzrok mój raz jeszcze padł na zakreślony flamastrem anons. W ostatnim zdaniu admiratorka wieków średnich informowała, iż „zawsze jest sobą”. W tym momencie, Panie Redaktorze, przeszyła mnie straszliwa myśl – bo przecież tylko Dr Jekyll i Mr Hyde mogą zgodnie z prawdą powiedzieć, że zawsze są sobą!