Joanna Olczak-Ronikier
Miejsca i obrazy
Nie siadałyśmy byle gdzie. Julia ze znawstwem doświadczonego podróżnika, wybierała knajpki najprostsze, niedrogie, ale zawsze urocze; najpierw padało najważniejsze zamówienie: wytrawne prosecco – przywracające siły. A potem już można było się zastanawiać nad menu. Różnorodnym, bo od razu stało się wiadomo, że jak w rodzinie, będziemy się wymieniać potrawami, podsuwać sobie co smaczniejsze kąski, sięgać, bez skrupułów do cudzych talerzy, komentować, smakować, porównywać. To rodzi więź mocniejszą niż najbardziej erudycyjne konwersacje. Więź fizyczną, powiedziałabym nieskromnie i mało odkrywczo.