Zacząłem często bywać w pracowni na ul. Wrzesińskiej. Mogłem oglądać powstające prace, prowadzić rozmowy przy muzyce z kaset na marniutkim magnetofonie. Najczęściej słuchaliśmy pieśni Okudżawy i Wysockiego, których Stanisław Rodziński był zagorzałym wielbicielem, jak zresztą całej niezależnej kultury rosyjskiej. Dzielił tę pasję ze swoim przyjacielem Józefem Czapskim, jak powiedział podczas któregoś ze spotkań. Kiedy zwierzyłem się z zainteresowania autorem "Oka" otworzył się przed nami nowy wielki temat rozmów. I chyba tylko raz wtedy, odpowiedziawszy na pytanie, skąd znam książkę Czapskiego, mówiliśmy o Włodzimierzu Hodysie.
Wiek, jaki powinien spełniać Feuerbach, wydaje się w Polsce nieoczywisty. I powiedzmy po latach, dzięki na różnych planach znakomitej realizacji Tadeusza Łomnickiego, utrwaliło się u nas przekonanie, że to sztuka, w której aktor podsumowuje swoje zawodowe życie, dokonuje konfrontacji z nadchodzącym młodym teatrem i jako zwieńczenie kariery zagrało ją już wielu polskich aktorów. Tak jednak, przynajmniej w moim głębokim przekonaniu, nie jest. – Więc kto powinien to zagrać? – zapytał Janusz Warmiński. – Moim zdaniem - odparłem - najlepszy byłby Jerzy Stuhr.
Jego głos prowadził innych i to w bardzo trudnych czasach, kiedy etyka, a wręcz przyzwoitość wystawiane były na częste próby. Miał naturalny talent przywódczy. Wiedzieli o tym reżyserzy, którzy go chętnie obsadzali, wiedział on sam. Nieprzypadkowo jego najlepsze filmowe role to major Henryk Sucharski w "Westerplatte" Stanisława Różewicza i dyrektor Pajączkowski w "Szpitalu przemienienia" Edwarda Żebrowskiego. Zapytany, jak to się stało, że tak młodo - nie miał jeszcze trzydziestu lat - został dyrektorem teatru, odpowiedział: „No cóż, ja zawsze byłem starszy od rówieśników”.
Hilsbecher określa eseistę jako „poszukiwacza duchowej przygody, […] tropiciela i zarazem strażnika tajemnicy”, dla którego „absolut to nieustanna pokusa”. Czy może dziwić, że przeciwstawia esej felietonowi, który zdominował współczesne piśmiennictwo popularne? „Felietonista chce się bawić, eseista chce wiedzieć”. Ten drugi nigdy nie ustaje w poszukiwaniach, choć wie, że osiągnięcie pełnej wiedzy nie jest możliwe. I w tym sensie jest może podobny do uczonego, tyle że uczony musi się zawęzić do specjalizacji, do swojej specjalizacji, a eseista jest, by tak rzec, uczonym amatorem, który nigdy nie pozwoli ograniczyć pola swoich obserwacji i poszukiwań. Jest kimś, kto bada nie tylko przedmiot swoich zainteresowań, ale i samego siebie badającego, szukającego prawdy o sobie. Zapewne z tej przyczyny Hilsbecher analizuje sylwetki mitycznych poszukiwaczy prawdy o sobie: Narcyza, Edypa, Hamleta…
„Przynieść ci jeszcze morza?”, zwraca się syn do ojca w ostatnim nie do zapomnienia zdaniu "Widnokręgu", wspaniałej powieści Wiesława Myśliwskiego. Towarzyszyły mi one podczas oglądania wystawy Jacka Waltosia w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie w kwietniu 2023 roku. Wystawa nosi tytuł „M∞rze”. Ze znakiem nieskończoności w środku. Właśnie tak, nieprzypadkowo.
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.