Bogdan Tosza
Wspomnienie pewnej lektury
Hilsbecher określa eseistę jako „poszukiwacza duchowej przygody, […] tropiciela i zarazem strażnika tajemnicy”, dla którego „absolut to nieustanna pokusa”. Czy może dziwić, że przeciwstawia esej felietonowi, który zdominował współczesne piśmiennictwo popularne? „Felietonista chce się bawić, eseista chce wiedzieć”. Ten drugi nigdy nie ustaje w poszukiwaniach, choć wie, że osiągnięcie pełnej wiedzy nie jest możliwe. I w tym sensie jest może podobny do uczonego, tyle że uczony musi się zawęzić do specjalizacji, do swojej specjalizacji, a eseista jest, by tak rzec, uczonym amatorem, który nigdy nie pozwoli ograniczyć pola swoich obserwacji i poszukiwań. Jest kimś, kto bada nie tylko przedmiot swoich zainteresowań, ale i samego siebie badającego, szukającego prawdy o sobie. Zapewne z tej przyczyny Hilsbecher analizuje sylwetki mitycznych poszukiwaczy prawdy o sobie: Narcyza, Edypa, Hamleta…