fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Wojciech Kass Wiersze pod drzewami
„Sandomierskich” wierszy jest w tomie Lecha Sokoła ćwierć setki, czyli niemało i stanowią, choć rozproszone po całości, mały tomik w dużym tomie. Wielką kropką, którą poeta stawia na końcu jest wiersz "Koprzywnica" sygnalizujący powrót do krainy dzieciństwa, bo nawet najwięksi wędrowcy powracają, aby spocząć na progu rodzinnego domostwa, w cieniu pierwszego drzewa, na brzegu pierwszej rzeki, mimo że miejsca te najczęściej spotkała już „ohyda spustoszenia”.
Wojciech Kass List do niepoznanego poety (XI)
"O jesionach" Adam Ważyk rozpoczyna słowami: „Wiersz zaczyna się od ciemnych jesionów, a potem nie ma w nim nic pewnego”. [...] Ważykowy wers jest kwintesencją tego, od czego zaczyna los, w tym los poetyckiego wyrazu. Stawiając prolog wiersza, nigdy nie wiesz, co wydarzy się dalej, jakim i którym duktem wersu lub strofy będziesz podążał. A skąd miałbyś wiedzieć? Czy znasz, co przyniesie następny dzień, kolejna noc, co wydarzy się w twoim życiu za tydzień, dwa? Otóż nie! Znasz jedynie swój własny scenariusz, a ten jest ułomny jak teoretyczny wers, którymi jak piachem sypie artystyczna biedota.
Wojciech Kass List do niepoznanego poety (X)
Ryszard Kapuściński mówił mi – wszystkiego jest za dużo, za dużo panie Wojtku. Dodałbym też, że wszystko śmiga jakby zostało oparzone i samo z siebie naznaczało się koniecznością speedu, spleen już był, teraz chodzi o speed. [...] Słowem współczesność pędzi, a ponieważ pędzi, to nie daje sobie szansy na pochwycenie czegokolwiek, zanurzenia się w czymkolwiek (mam na myśli namysł i to, co dostrzegamy nie gnając: cień, kontur, zarys, linię oraz inne uchwyty kształtu), skazując się w rezultacie na rzeczywistość, która się zamazuje i dalej – rozmazuje w plamę.
Wojciech Kass List do niepoznanego poety (IX)
Swojego czasu zwiedzałem na prowincji polskie zabytki: klasztory i dwory, pałace i zamki. Pod wpływem wiersza Grochowiaka "Kustosz" zapisałem strofy, w których każdą z nich zaczynałem anaforą – „Chciałbym zostać kustoszem”. Tego mojego Wiersza nie mam, przepadł jak tyle innych, które grafomaniły się we wczesnej młodości. [...] Dopiero po wielu, wielu latach uświadomiłem sobie, że tym duktem zapisu przewidziałem swój los, wytyczyłem mu ścieżkę w słowie. Od 1997 roku na Mazurach opiekuję się muzeami dwóch poetów, Gałczyńskiego i Kajki. [...] Otóż podprowadzony przez wiersz Grochowiaka dotarłem na próg przyszłości, z tła której wybiłem swoje obecne zajęcie i rolę bycia kustoszem, literackim kustoszem, który służąc pamięci innych poetów uprawia również swoje gospodarstwo.
Wojciech Kass List do niepoznanego poety (VIII)
Słowa są starsze i większe, gdyż kryją w sobie znaczenia, jakie nadawali im nasi przodkowie, a które wyparowywały w ciągu wieków, bo duchowe życie i przynależne tej duchowości obrzędy, raz prędzej, raz później odstawiane były przez tzw. postęp do rzędów zjawisk nieprzydatnych, gdzie marniały, przybierając formy skorup bez treści. Przedstaw Pan sobie, ile ludzkich istot mówiło przed Panem słowami, którymi dzisiaj się posługujemy, dzięki nim działając i budując swoją tożsamość. Słowo łączy nas z poprzednikami, naprowadza na rozmowę z nimi. Słowo pozostaje narzędziem poznania i opisu czasu, w którym żyli ci, co odeszli, w słowie to myśl i symbole tego czasu, idee i programy, marzenia i sny, proroctwa i fantazje znajdowały swoje mniej lub bardziej wyraźne odbicie.
Wojciech Kass Do niepoznanego poety (VII)
Układaj swoje wiersze dowolnie, lecz tak, aby w końcu stały się mapą rozległego archipelagu. Pośród nich szukaj tych, które nadawałyby się na rogatki, pastwiska, pagóry, jary i rozległe widoki na inne wyspy, zatoki, cyple, morza albo nadające się na początek polis, zaludnij je [...], przerzuć mosty. Może to być także archipelag zalesiony ciemnym lasem, przez który wyprowadzisz czytelnika na nieodkryty dotąd przez niego widok lub całkiem nagi, skalisty, który patrzy okiem niebezpiecznym lub wulkaniczny, gdzie w niebo spozierają czarne oka czeluści.
Wojciech Kass Austeria
Lubię – to słowo dla mnie ważne i wcale nie odnoszę go do tego, co daje nam rynek konsumpcji oraz chwilowych pociech z sobą niesionych, ale do sfery wartości. Martwi mnie, że straciło swój mocny grunt w rozchwianej i nazbyt emocjonalnej sferze kultury masowej. Lubić coś lub kogoś, to doprawdy nie są przelewki w naszym rozkapryszonym, histerycznym, niekonsekwentnym i niestabilnym emocjonalnie byciu w świecie. Lubienie, że tak się wyrażę, jest wielkim równoważnikiem i stabilizatorem skrajnych uczuć ludzkich wyrażających się między miłością, kochaniem, przyjaźnią, zażyłością, a nienawiścią, pogardą, niechęcią i wrogością. Lubię więc książki Austerii z wielu powodów.
Wojciech Kass List do niepoznanego poety (VI)
Kreślę list do Pana, gdyż czuję się w obowiązku wyjaśnić, kim Pan dla mnie jest i nie jest. Niepoznany poeta, czyli kto? Nie masz Pan ani adresu, ani tożsamości, ani imienia, ani peselu. A także określonego wieku, więcej – jest Pan mężczyzną, bywa jednak, że i kobietą. Jest Pan dla mnie figurą retoryczną, ale pulsującą tętnem wielu żywych, których poznałem. Widać zatem, że owa figura jest figlarna, ni to martwa, ni to żywa, ni literacka, ni w sylwetkę i twarz jaśniejącą przybrana. Może tak – jest Pan w tych kilkunastu twarzach odbitych w tafli stawu, które nachodzą na siebie, rozmazują, rozchodzą się, gdy wpadnie weń kamień.
Wojciech Kass List do niepoznanego poety (V)
Chciałby Pan ode mnie rozumowych wykładni, gotowych wzorów. Nie dam ich Panu, bo sam ich nie mam. Przeczytałem setki przypisów definiujących poezję, sam takich podałem co niemiara, ale przepis? Wyłożenie przepisu, koń by się uśmiał, a los by wyśmiał. Musi to wybrzmieć w tym liście wyraźnie: jest los człowieczy, ale i język ma swój los. Jego nawigatorem, a nie uzurpatorem jest poeta. Nie ma żadnego przepisu, a źródła poezji są niedocieczone i wciąż przepastne.
Wojciech Kass List do niepoznanego poety (IV)
Nie chodzi o to, abyś zaczął odwirowywać swoje wiersze z przymiotników i zaimków, gdyż one są częścią organizmu języka, a tym samym życia. Rzecz w tym, abyś umiał korzystać z nich z umiarem tak, aby nigdy nie stały się zawalidrogą pędu tych cząsteczek językowych, które posiadają siłę oznaczoności. I obyś – to najważniejsze – umiał je na powrót uświetnić, a nie pogrążać aż do wycieńczenia w korowodzie banału. Nie wiem, czy tego da się nauczyć, czy to się po prostu ma. Wiem za to, że rezygnacja z pomocy zaimka jest trudniejsza niż podpieranie się nim i to, że prawdziwy poeta wyżej stawia trud niż okoliczności, które niosą ułatwienia oraz to, że strzała wersu nie obciążona zaimkiem jest szybsza i uderza skuteczniej.
Autorzy
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek