fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Piotr Anderszewski Z zapisków pianisty (II)
Nie lubię hałasu, a tym bardziej tego, który sam produkuję. Nie wiem, jak to się dzieje, że czasami hałas może nagle zamienić się w muzykę. Nie wiem, z jakiego materiału jest wysnuta nić, łącząca oddzielne nuty i tworząca muzykę. Chciałbym umieć to określić, choć zdaję sobie sprawę, że gdyby taka definicja była możliwa, zapewne muzyka przestałaby istnieć.
Piotr Anderszewski Z zapisków pianisty (I)
Uczenie się utworu muzycznego po to, by się nim podzielić, przedstawić go publiczności, to proces polegający na doprowadzeniu się do stanu, w którym ten utwór będzie ze mną złączony emocjonalnie, duchowo, ale też fizycznie; będzie tworzył ze mną całość, stanie się częścią mojego ciała. Muszę być w stanie nosić tę muzykę ze sobą: na ulicy, w tramwaju czy w samolocie, przenosić ją z Londynu do Frankfurtu czy Tokio, do sali koncertowej, ze specyficzną akustyką, nieraz inspirującą, kiedy indziej suchą i bezduszną, na fortepianie którego najczęściej nie znam i który może wydawać się wrogi. Muszę nosić ją o 8 wieczorem lub, jeśli to będzie poranny koncert, o 11 rano. Nosić ją ze sobą, nie pozwalając, aby te wszystkie okoliczności oderwały ją ode mnie. To tak, jakbym przenosił część swojego ciała, własną rękę lub stopę. Ta muzyka musi stać się częścią mnie i właśnie poprzez to wcielenie jestem w stanie przekazać ją publiczności.
Autorzy