Janusz Majcherek
Przygoda z Fredrą
Fredro stoi w otchłannej głębinie starego, chyba jeszcze przedwojennego grzmota, wyjąłem pierwszy rząd tomów, a potem drugi, dziwiąc się przy okazji, że odkrywam książki, o których zapomniałem albo takie, które – przekonany, że ich nie posiadam – kupiłem ponownie w antykwariacie lub na Allegro. W trzecim rzędzie, zgodnie z przewidywaniami, krył się Fredro w charakterystycznym ciemnozielonym płótnie. Wyjąłem, obejrzałem i ze zdumieniem stwierdziłem, że jest niekompletny. „A to szelma” – jak mówi Krapp w Ostatniej taśmie Becketta – byłem przekonany, że mam całość, a tu dziury i braki, i to akurat wyparowały te tomy, na których właśnie mi zależało (wiersze i proza). Gdzie się podziały, psiakrew?