fbpx
HOME
Artur Urban

Towarzyski pustelnik

Andrea Caffi był historykiem, filozofem, aktywnym obserwatorem najważniejszych wydarzeń XX wieku. Chociaż miał ku temu wszelkie predyspozycje i możliwości, nigdy nie zdobył sławy, nie napisał wielkiego dzieła, nie sformułował teorii, wokół której mogły gromadzić się tłumy. Wybrał życie ciche i skromne, ale bogate duchowo. Swoje przemyślenia kierował do przyjaciół w listach i rozmowach. Budował zażyłe więzi, które jego zdaniem nabierały szczególnego znaczenia w niespokojnych czasach i były jedyną drogą do odnowy ludzkości. Wybitny włoski eseista Nicola Chiaromonte uznawał go za swojego jedynego prawdziwego przyjaciela i mistrza. Pisząc wspomnienie o nim, sięgnął po słowa Platona o Sokratesie: „był człowiekiem najlepszym, a też najmądrzejszym i najsprawiedliwszym”.

Wolność była dla Caffiego najwyższą wartością. Przerażała go każda forma zniewolenia: polityczna, ekonomiczna czy duchowa. Sprzeciwiał się hierarchii, nakazom i działaniu wbrew sobie. W dążeniu do wolności był gotów płacić bardzo wysoką cenę, co nie zawsze budziło zrozumienie.

Radykalny sprzeciw wobec rygorów, form i oczekiwań, sprawiał, że nie podejmował prób uporządkowanej pracy literackiej. Zamknięcie myśli w książce, byłoby ograniczeniem, iluzją próby dotarcia do jedynej prawdy, groziłoby dogmatyzmem. Co innego bogata korespondencja do przyjaciół, w której wykładał swoje intelektualne dziedzictwo, spierał się, przyjmował racje. Te eseje w listach bywały potem zamieszczane w rozmaitych czasopismach. Podstawowe źródło myśli Caffiego, tom Krytyka przemocy, wydany z inicjatywy Chiaromontego dla zachowania pamięci o mistrzu, jest zbiorem takich właśnie artykułów, listów i notatek, pisanych na przestrzeni lat.

W filozofii Andrei Caffiego kluczowa była wspólnota. To w niej widział sposób na sklejenie rozpadającego się świata. Nieformalne, wolne i spontaniczne grupy, w których każdy może się swobodnie realizować i dążyć do szczęścia stanowiły ośrodek jego myśli.

Caffi urodził się we włoskiej rodzinie osiadłej w carskiej Rosji. Po szkolnej wycieczce do jednej z petersburskich fabryk, wstrząśnięty warunkami pracy i nędzą robotników, postanowił zostać socjalistą. Swoim przekonaniom pozostał wierny do końca życia, uważając socjalizm za szczytowe osiągnięcie ludzkiej cywilizacji. Zaangażował się w działania organizacji lewicowych, pomagał tworzyć związki zawodowe, a jako osiemnastolatek wziął udział w rewolucji 1905 roku, sympatyzując ze stronnictwem mienszewików. Nastrój rewolucyjnej wspólnoty, nadziei i braterstwa wpłynął na niego tak silnie, że regularnie będzie wracał do tych wspomnień, starając się odtworzyć towarzyszące im emocje.

Aresztowany po klęsce zrywu, spędził trzy lata w więzieniu. Po uwolnieniu wyjechał na studia do Niemiec, gdzie był uczniem Georga Simmla. Regularnie podróżował po Europie, zwłaszcza do Francji, nieustannie nawiązując znajomości, w czym pomagała mu wielka erudycja i otwartość na ludzi. W 1914 roku zaciągnął się na ochotnika do armii francuskiej i wkrótce został ranny na froncie. Po wojnie, goniąc za rewolucyjnym duchem, wrócił do Rosji i podjął pracę w biurze prasowym III Międzynarodówki. Szybko poznał metody działań bolszewików i stanowczo się im sprzeciwił. Pod zarzutem działalności kontrrewolucyjnej trafił na kilka miesięcy do więzienia.

W 1923 roku opuścił Rosję i wyjechał do Włoch wchodzących w erę Mussoliniego. Zaczął pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie redagował biuletyn dla ambasad. Po kilku miesiącach odszedł ze stanowiska i związał się z podziemnym ruchem antyfaszystowskim. Ścigany przez służby bezpieczeństwa uciekł do Paryża. Przez krótki czas był sekretarzem pisma literackiego i prywatnym nauczycielem dzieci francuskiego księcia. Wkrótce potem wycofał się z życia publicznego, które coraz mocniej mu ciążyło. Brutalność technokratycznego świata, pogoń za zyskiem i tryumfy umysłowej brzydoty rozbijały go psychicznie. Caffi zaczął wieść swój żywot „towarzyskiego pustelnika” jak to określił Chiaromonte.

Jeszcze we Włoszech, w okresie po odejściu z ministerstwa, Caffi zaczął wyrażać potrzebę negacji obowiązujących reguł. Przyjaciele dowiedzieli się, że nie mając gdzie spać, spędza noce w pomieszczeniach jednej z rzymskich bibliotek. Od razu zorganizowali mu mieszkanie i namówili, żeby się do niego przeniósł. Wytrzymał ledwie kilka dni, zanim wrócił do spania na legowisku między książkowymi regałami. We Francji kontynuował ten styl życia, zdecydował się jedynie na niewielkie ustępstwo i zamieszkał na stałe w jednym z tanich paryskich hoteli.

Od 1929 roku utrzymywał się z przekładów i zleceń literackich. Wielu słynnych pisarzy korzystało z jego pióra i ogromnej wiedzy, rzadko kiedy otwarcie odnotowując jego wkład. Caffi nie miał z tym najmniejszego problemu. Pojęcie własności intelektualnej, do której ktoś może rościć sobie prawa, było dla niego czymś absurdalnym. Żył w ubóstwie, często zdarzało się, że nic nie jadł przez kilka dni. Jeśli udało mu się zarobić jakieś pieniądze, najpierw kupował mydło, pastę do zębów i wodę kolońską. Kiedy spotkał na swojej drodze kogoś potrzebującego, był gotów oddać mu wszystko, co ma.

Podstawą jego życia było dzielenie się sobą z innymi ludźmi. Nie sposób opisać wszystkich osób i grup, z którymi nawiązywał kontakty. Aktywny w środowisku włoskich emigrantów, zaangażował się w działanie słynnej organizacji antyfaszystowskiej „Sprawiedliwość i Wolność” założonej przez Carlo Roselliego. Na początku lat 30-tych poznał młodego Nicolę Chiaromonte, z którym szybko nawiązał głęboką przyjaźń, opartą na podobnej wrażliwości i widzeniu świata. Razem z Mario Levim i Renzo Giuą, tworzyli jedną z tych wolnych, bezinteresownych wspólnot, w które tak mocno wierzył Caffi.

Takie społeczności były, jego zdaniem, drogą do odzyskania piękna, kultury rozumianej jako panowanie prawdy i sprawiedliwości. Powinny się cechować brakiem hierarchii, wolnością, odpowiedzialnością, solidarnością, wzajemną pomocą i wymianą doświadczeń. Podkreślał znaczenie spontaniczności w formowaniu się wspólnot. Jakikolwiek przymus, wybór naznaczony (nawet nieuświadomioną) presją, nieuchronnie prowadziłby do pojawienia się stosunków siły i przemocy. Społeczność według Caffiego, łączy ludzi o odmiennym pochodzeniu i statusie. Przywoływał swoje szkolne lata w petersburskim Liceum Międzynarodowym, gdzie uczniowie wielu narodowości i religii, arystokraci i dzieci rzemieślników, potrafili stworzyć wspierającą się grupę. Byli wśród nich również Polacy, których darzył zainteresowaniem. Czytając jego teksty, można się natknąć na liczne polonica, w których opisywał zarówno bieżącą sytuację, jak i sięgał po zdarzenia z polskiej historii.

Caffi uważał, że rewolucja powinna zachodzić przede wszystkim w ludziach, bez tego żadna akcja polityczna nie będzie skuteczna. Nieformalne społeczności wytwarzałyby swoje elity, które nadawałyby ton zmianom, bez sięgania po władzę – byłoby to dla nich degenerujące. W ujęciu Caffiego idealnego rewolucjonistę opisują następujące cechy: pasja, umiejętność poderwania ludzi do działania oraz szczera sympatia dla cierpiących, ofiar wyzysku i niesprawiedliwości. To także poszanowanie konkretu, wybór działania zamiast ślepego ścigania idei, podczas którego można się zagubić i zdradzić siebie.

Relacje elit i mas to ważny element w jego rozmyślaniach, który z dzisiejszej perspektywy, może budzić wiele zastrzeżeń. Drażni jego poczucie wyższości gdy pisze o oświecaniu ludu. Jednoznacznie potępia kulturę masową, stwierdzając, że to tak naprawdę nie jest kultura, a jedynie wtłaczanie sloganów i przekonań do ludzkich głów, które nie są w stanie weryfikować przekazu. Jest wielkim krytykiem kina, jego zdaniem, film nie zostawia miejsca na wyobraźnię i ogranicza widza, zostawiając go z narzuconą interpretacją.

Znacznie lepiej zestarzały się fragmenty myśli Andrei Caffiego dotyczące przemocy. Przez większość życia był pacyfistą, który uważał, że stosowanie siły jest dopuszczalne w obronie wolności czy dążeniu do ukrócenia wyzysku. Swój udział w I wojnie światowej uznawał za obronę demokratycznego porządku Europy. Tragiczne wydarzenia następnej wojny zradykalizowały jego pacyfizm. Nie obserwował jej biernie, działał we francuskim ruchu oporu, za co, po raz kolejny w swoim życiu, został uwięziony. Obozy koncentracyjne i skutki pierwszego użycia broni atomowej dogłębnie wstrząsnęły Caffim. Zrozumiał, że każdy kolejny konflikt będzie tylko zwiększał skalę zagłady. Przyjął pozycję całkowicie odrzucającą zastosowanie przemocy, niezależnie od motywacji czy okoliczności. Rewolucje przeprowadzane z użyciem siły, tylko powielają opresję i niesprawiedliwość. Nawet najwznioślejszy cel nie uzasadnia wyrządzania krzywdy.

Jego poglądy sprawiały, że był zagorzałym przeciwnikiem autorytaryzmów i totalitaryzmów. W swojej działalności antyfaszystowskiej nieustannie przypominał, że sprzeciw wobec Hitlera i Mussoliniego, nie może oznaczać pobłażliwości wobec Stalina. To podejście nie zawsze było akceptowane w środowisku lewicy. Po drugiej wojnie światowej stanowczo odcinał się od zachodniego militarnego antykomunizmu. Nie akceptował idei pax americana, widząc w Stanach Zjednoczonych miejsce ekonomicznego zniewolenia, technokracji zagrażającej kulturze i człowieczeństwu.

Andrea Caffi był zdecydowanym antystalinistą i głośno mówił o zbrodniach, w które wielu zachodnich intelektualistów nie chciało wierzyć, ale nie był przy tym zdeklarowanym antykomunistą. Widział użyteczność partii komunistycznych w odbudowie powojennej Europy. Wierzył w szeroki lewicowy front, który mógłby poprawić tragiczne warunki życia ludności. Zgodnie ze swoim zwyczajem, nie chciał ulegać modom i ideologicznym wzmożeniom. Kluczył, szukając drogi, która choć wyboista, byłaby zgodna z jego sumieniem i wartościami.

Słynny spór Camusa z Sartrem na początku lat 50-tych, odbił się również na relacjach Caffiego i Chiaromontego. Chociaż cały czas podobnie rozumieli świat, a Nicola uważał Andreę za swojego najdroższego przyjaciela, ich poglądy zaczęły się różnić. Chiaromonte uważał, że odrzucenie marksistowskiego socjalizmu, nie czyni z niego apologety zachodniego kapitalizmu. Caffi odpowiadał, że jego niezmiennie rewolucyjna postawa i akceptacja dla francuskich czy włoskich komunistów, nie oznacza poparcia radzieckiego terroru. Różnice polityczne, osłabiły częstotliwość ich korespondencji, ale nie naruszyły siły ich przyjaźni i wzajemnego szacunku.

Paryskie mieszkanie, w którym Andrea spędził ostatnie lata swojego życia, zostało opłacone ze środków, uzbieranych przez Chiaromontego wśród amerykańskich znajomych. Caffi zdobył niewielką sławę w inteligenckich kręgach za oceanem dzięki publikacji jego tekstów w czasopiśmie „politics”, które podpisywał pseudonimem „Europejczyk”. Artykuły były podawane do druku przez Nicolę, a jego żona Miriam Chiaromonte tłumaczyła je na angielski.

Andrea Caffi zmarł w 1955 roku, gnębiony problemami zdrowotnymi jeszcze z czasów niemieckiej okupacji. Do końca nie utracił potrzeby przebywania wśród ludzi. Drzwi do jego mieszkania były zawsze otwarte dla wszystkich gości. Bywał u niego między innymi przyszły literacki noblista, Amerykanin Saul Bellow, który pracował nad swoją nową powieścią i pokazywał Caffiemu pierwsze strony rękopisu.

Żywot towarzyskiego pustelnika, odcięcie się od zasad nowoczesnego społeczeństwa, budziło wątpliwości nawet u jego najbliższych. Chiaromontego fascynował ten wybór (podobnie będzie się czuł wobec swojej drugiej wielkiej przyjaźni, Melanie von Nagel, urodzonej w Niemczech arystokratki i poetki, która w wieku 50 lat wstąpiła do klasztoru benedyktynek), ale nie był pewien, czy jego mistrz kierował się wyłącznie pragnieniem wolności. Widział w jego działaniach skutki rezygnacji i wyobcowania.

Caffi był człowiekiem cierpiącym. Czytając o nim, można się domyślać, że dręczyła go choroba psychiczna. W liście do przyjaciela pisał: „Kiedy porywam się na cokolwiek, zaraz ogarnia mnie zmęczenie, na które składa się wiele znużenia i głucha rozpacz, a ostatnie zapasy energii służą mi wtedy tylko po to, żeby «jakoś ciągnąć dalej», choć jednocześnie czuję, że ześlizguję się coraz niżej w stronę ciemności, w królestwo cienia”. Jego działania naznaczone były autodestrukcyjnym niezdecydowaniem i odwlekaniem. Miesiącami trzeba go było namawiać do odnowienia karty ubezpieczenia zdrowotnego. Albert Camus długo nalegał, żeby Caffi przyjął posadę w wydawnictwie Gallimarda, a gdy to już się udało, okazało się, że trzeba stoczyć kolejną batalię o to, żeby zgodził się na pobieranie wynagrodzenia. Każda chęć udzielenia mu pomocy okupiona była wielkim wysiłkiem, a często kończyła się niepowodzeniem. Jednocześnie Caffi narzekał na poniżające warunki, w jakich przyszło mu żyć, beznadzieję i samotność. Niska świadomość na temat dolegliwości psychicznych mogła sprawiać, że Caffi i jego otoczenie byli całkowicie bezsilni wobec jego cierpienia.

Myśl Andrei Caffiego, chociaż mocno osadzona w jego epoce, ma w sobie dużo ponadczasowości. Nicola Chiaromonte obserwując wydarzenia rewolty studenckiej 1968 roku, stwierdził, że Caffi bardzo dobrze odnalazłby się wśród hippisów, którzy mogliby się od niego wiele nauczyć. Współczesna globalizacja, kwestie klimatyczne czy rosnące ekonomiczne nierówności podtrzymują zasadność wielu jego przemyśleń, a wspólnoty i przyjaźnie w duchu Caffiego mogą się okazać niezbędne dla naszego przetrwania.

ARTUR URBAN

Warto również przeczytać...