fbpx
HOME
Piotr Mitzner

Nic więcej

Kiedy piszę to, mam za oknem dachy, kominy i gałęzie przykryte lekkim śniegiem.

Niewielki tomik, dużo światła między krótkimi segmentami, dużo ciszy. Szelesty. Ciche stąpanie po zimnej podłodze. Po śniegu. Taka lamentacja. Mówię o segmentach poematu Sorrowful Songs Déborah Heissler, alzackiej, francuskojęzycznej poetki, poemacie nawiązującym do Symfonii pieśni żałosnych Henryka Mikołaja Góreckiego, w przekładzie Jana Marii Kłoczowskiego (PIW 2023). Oczywiście, że to poemat, a jednocześnie czytam go jak skondensowaną powieść, w której nic się nie dzieje, bo Blanche umarła, a jej mężczyzna pisze, wspomina, odwraca wzrok od ekranu, żeby spojrzeć przez okno. Może też odsłonić twarz zmarłej. Nic więcej.

J. M. Kłoczowski i i D. Heissler, Genshagen pod Berlinem, 2021. Copyright by Stiftung Genshagen/ Elisa Behr

Pojedyncze słowa, krótkie równoważniki zdań, które malują cały obraz:

 

Półotwarte usta.

Poraniona skóra.

Miękkie warkocze.

 

I najkrótsze, najbardziej poruszające:

 

Ja. Tobie.

 

Mocne są te kropki, mają swoje brzmienie, jak bicie zegara.

Ale najwięcej jest ciszy, a pożądanie też mieszka w niej. Krzyk nie jest krzykiem. Słychać tylko kroki w domu, a za ścianą szelest nieba.

Ten poemat (ta symfonia) dotyka zmysłowo – w urywkowych opisach i w metaforach. „Napełniłaś moje oko bazaltem, zdmuchnęłaś śnieg spod moich nóg”. Bazalt i śnieg. Dawno tak nie dotykałem poprzez wiersz jednocześnie tego, co twarde i tego, co lekkie.

Nie wiem, czy jest to poemat o niepokoju, czy o uspokojeniu. Dlatego nie potrafię powiedzieć, czy zasmuca, czy pociesza.

Chciałbym, żeby Heissler przeczytała kiedyś wiersz Norwida Czułość. To ta czułość, która bywa jak „plecionka długa włosów blond, / Na której wdowiec nosić zwykł / Zegarek srebrny – – -”.

Polska instrumentacja poematu to mistrzowskie dokonanie Jana Marii Kłoczowskiego. Sprawia, że od wielu fraz nie mogę się uwolnić, i od tych zwartych, jedno, dwusylabowych i tych, które swoją nieoczywistością wbijają się w pamięć: „A dalej niebo i dąb, któremu coraz bliżej do śniegów”.

PIOTR MITZNER

Warto również przeczytać...