fbpx
HOME
Agnieszka Papieska

Ślady wilka stepowego

Do starości trzeba mieć talent. Hermann Hesse posiadał go w większym stopniu niż ktokolwiek inny. Na fotografiach z końca lat pięćdziesiątych XX wieku, przedstawiających blisko osiemdziesięcioletniego pisarza, widać smukłego, wyprostowanego mężczyznę o pięknej i surowej, rzeźbionej bruzdami twarzy, na której maluje się pobłażliwość wobec świata. Niełatwo znaleźć drugi przykład starzenia się, które pod względem artystycznym, intelektualnym i duchowym byłoby odmłodnieniem czy raczej drugą – tym razem świadomą siebie – młodością. Utrwalony na zdjęciach proces przeobrażania się twarzy pisarza, nierozerwalnie związany z rozwojem ducha, ma swój literacki odpowiednik w felietonach, szkicach i wspomnieniach Hessego. Część z nich znalazła się w zbiorze Dzieciństwo czarodzieja, na który składają się przetłumaczone przez Ładę Jurasz-Dudzik i Wojciecha Dudzika krótkie utwory autobiograficzne z lat 1904–1956.

Porządek tekstów wyznaczają kolejne etapy życia pisarza, których cezurę stanowią przeprowadzki do nowych domów. Autor Demiana jawi się w tych szkicach jako uważny obserwator własnego losu. Próbuje zachować równowagę między zadowoleniem z rodzinnego życia na wsi a tęsknotą za wolnością wędrowca. Ów wahadłowy rytm nie pozwala mu znieruchomieć, burzy każdy obierany na stałe porządek egzystencji. Wymowny jest fakt, że najkrócej mieszkał Hesse w domu, który jako trzydziestoletni mężczyzna zbudował w Gaienhofen nad Jeziorem Bodeńskim, sądząc, że czyni to na wieczność. Tymczasem skrępowany rolą ojca, właściciela posiadłości, a nawet cenionego autora, zazdrościł włóczęgom – szczęśliwym posiadaczom pary zdartych butów i nieograniczonej swobody. To właśnie z tego domu, w miesiąc po przyjściu na świat trzeciego syna, wybrał się w kilkumiesięczną podróż do Indii.

Następnym przystankiem było Berno, gdzie przeżył lata I wojny światowej. Patrycjuszowski dom z ogrodem, przejęty po nagle zmarłych przyjaciołach, nie przyniósł mu nic dobrego. W tym czasie spadły na Hessego śmierć ojca, ciężka choroba dziecka, wreszcie choroba umysłowa żony, zakończona rozpadem małżeństwa. Nie dowiemy się wiele o tych zdarzeniach. W zamian zyskujemy możliwość wejrzenia w to, jak dojrzewała w pisarzu świadomość własnego przeznaczenia. Żegnając się z berneńskim domem, żegnał siebie samego, do którego nie było już powrotu: „Chciałem stać się tym, kim nie byłem. Chciałem być wprawdzie poetą – ale zarazem obywatelem; artystą i człowiekiem pełnym fantazji – ale obdarzonym przy tym cnotami i czerpiącym przyjemność z życia w rodzinnych stronach. Długo trwało, zanim pojąłem, że nie da się być obojgiem naraz i mieć wszystkiego, że jestem nomadą, a nie chłopem; poszukiwaczem, a nie stróżem”.

Jako czciciel zmienności i fantazji żywił Hesse zrozumiały brak poważania dla rzeczywistości. O rzeczywistość – powiadał – nie trzeba się troszczyć, uwagi wymagają tylko rzeczy piękne. To tłumaczy, dlaczego nigdy nie umiał urządzić się praktycznie i wygodnie, choć w jednej kwestii był nieustępliwy – była nią potrzeba mieszkania w pięknym otoczeniu. Najserdeczniejsze wspomnienie związało go z wynajętym domem we wsi Montagnola we włoskojęzycznej części Szwajcarii. Kiedy zaczął tam mieszkać, miał już czterdzieści dwa lata i zbliżał się do połowy swojego życia. Przyszły noblista był w tym czasie właścicielem zaledwie kilku książek i biurka, obdartusem bez grosza przy duszy, żywiącym się zbieranymi w lesie kasztanami. Jednak pod względem artystycznym ten etap okazał się najbardziej owocny, przede wszystkim zaś powiodła się próba życia wyłącznie pracą literacką (wtedy zaczął pisać Siddhartę).

Z wdzięczności dla tego domu Hesse malował i rysował go dziesiątki razy, budząc w miejscowych chłopach podejrzenia o pozbawione sensu trwonienie czasu. Ale natura artysty wyposażona jest w umiejętność próżnowania. Hesse wyznaje bez skruchy, że takie osobliwości jak szczury w spichlerzu, zalana piwnica czy zepsuty komin nie tylko go nie martwią, ale w ogóle ich nie dostrzega. Za to jako jedyny widzi pas wieczornej pozłoty w dolinie, walkę cieni na murze, kontur brzegów jeziora – zjawiska, które swe chwiejne istnienie zawdzięczają oku poety.

W szkicu Spotkanie z Niną Hesse odmalował portret swej liczącej siedemdziesiąt osiem lat przyjaciółki – królowej okopconej kuchni z sypiącymi się meblami i paleniskiem na posadzce, czyniącej jej właścicielkę podobną do czarownicy – albo do drapieżnego ptaka. „Wielka szkoda, Nino, że urodziłaś się o czterdzieści lat za wcześnie… Szkoda! Wprawdzie nie wszyscy uważają cię za piękność, niejeden widzi w tobie raczej starą wiedźmę o nieco przekrwionych oczach, brudnych palcach i z tabaką pod nosem. Ale cóż to za nos na pomarszczonym orlim obliczu! Cóż za postawa, gdy już wyprostowawszy się, staniesz wysoka i chuda. I jak mądrze, dumnie, pogardliwie, a przecież bez złości spoglądasz pięknie wykrojonymi oczyma, wolnym i nieustraszonym wzrokiem! Jaką piękną dziewczyną musiałaś być dawniej, stara Nino, jaką piękną, śmiałą, rasową kobietą!”. To ona dała mu przykład człowieka, który znosi swą starość, podagrę, ubóstwo i osamotnienie z wytrwałością, a nawet niejakim zadowoleniem; „który nie wyczynia błazeństw przed światem ani się przed nim nie korzy, lecz po prostu nań pluje i aż do ostatniej godziny nie zamierza korzystać z usług lekarza czy też księdza”. Czarna jak smoła kawa, przesycona zapachem dymu i pita z blaszanego garnka wspólnie z gospodynią, smakowała wilkowi stepowemu lepiej niż herbata na wieczorach literackich w kręgu znanych intelektualistów.

Hermann Hesse zmarł w Montagnoli sześćdziesiąt lat temu, 9 sierpnia 1962 roku. Tomasz Mann zaliczył jego twórczość do szczytowych i najczystszych dokonań naszej epoki.

AGNIESZKA PAPIESKA

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Dzięki nim możemy nieustannie ulepszać stronę. Więcej informacji znajdą państwo w Polityce Prywatności. Więcej.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek