fbpx
HOME
Katarzyna Kuczyńska-Koschany

Pod tlenem – 55 sonetów (XIII)

Sonet dwunasty cyklu pierwszego: obdarowani

Sonet powstał między 2 a 5 lutego 1922 roku w Muzot. Pierwszy raz ujrzał światło dzienne w lipskim zeszycie „Das Inselschiff”, w sierpniu tego samego roku. Łączy się z poprzednikiem w cyklu sonetowym poprzez odwołanie do żywej relacji mikro- i makrokosmosu. Nazwałabym go sonetem dużych rozpiętości: Ziemia i Niebo, ziemia i niebo, rolnik / chłop i duch, wreszcie: odwieczność i nowoczesność. Rilke jest poetą wysokiego modernizmu (to wszyscy wiemy), lecz także progu nowoczesności – raz drażniącej i groźnej (tak w cyklu duinejskim), kiedy indziej inspirującej i zadziwiającej. Czasem nowoczesność jednocześnie drażni i inspiruje – poetę.

Słowo ośrodkowe dla pierwszego wersu i nadające ton całej pierwszej strofie – „der Geist” (duch) – nie jest zbyt częste u Rilkego, lecz, jak podpowiadają współcześni wydawcy, pojawia się w późnym wierszu z sierpnia 1926 roku (czyli napisanym kilka miesięcy przed śmiercią poety), zatytułowanym dedykacyjnie Geschrieben für Karl Grafen Lanckoroński.

„Duch czasu” (niem. Zeitgeist), „duch opowieści” u Manna – to skojarzenia z kręgu literackiej niemczyzny. U Rilkego jednak pojawia się wyraźna, wręcz quasi-konfesyjna, religijna w tonacji, pochwała ducha, który ustanawia wspólnotę. Nagłos sonetu „Heil [1] dem Geist, der uns verbinden mag” lepiej, moim zdaniem, oddaje po polsku Jastrun – „Chwała duchowi, co nas złączyć ma”, niż Pomorski – „Pochwalony duch, co nas kojarzy” i Antochewicz – „Cześć duchowi, który nas złączyć ma”. Jastrun najmniej laicyzuje tę – nomen omen – „z ducha” metafizyczną wspólnotę. To duch, który unosi się nad wodami, to duch, który zstępuje, czyli zapewnia harmonię makro- i mikrokosmosu. Odniesienia kosmiczne lepiej jednak spolszcza – o paradoksy przekładu – Pomorski, który słyszy, iż wers drugi sonetu „denn wir leben wahrhaft in Figuren” to raczej właśnie „w konstelacjach całe nasze życie” (choć słowo „całe” jest już amplifikacją tłumacza) niż rozgadane i nieścisłe „bo naprawdę figury wyznaczają nam miary” (tak Jastrun) albo „bo zaiste żyjemy figurami” (u Antochewicza). W pierwszej strofie tego wiersza Rilke konfrontuje bowiem nasze, ludzkie, kruche i ulotne bycie sublunarne, naziemne z naszą świadomością długiego trwania (z dziejami ziemi, z tradycją, kulturą, z „uprawą” świata, ze spojrzeniem w niebo z poprzedniego sonetu – ową odwieczną tęsknotą za wiecznością). Czyni to w dwuwersie, zamykającym pierwszą strofę sonetu: „Und mit kleinen Schriften gehn die Uhren / neben unserm eigentlichen Tag” (Jastrun: „I małym krokiem idą zegary / obok naszego prawdziwego dnia”; Pomorski: „Drobnym kroczkiem zegar biegnie skrycie, / przy prawdziwym naszym dniu na straży”; Antochewicz: „A zegary biegną małymi krokami / obok naszego właściwego dnia” – przekłady pierwszy i ostatni są prawidłowe, środkowy – amplifikacyjnie „przedobrzony”).

W strofie drugiej pojawia się nagle – w tym świecie, który najpierw był wykreowany podług wyobraźni przednowoczesnej (strofa pierwsza) – nowoczesność. Polscy tłumacze sygnalizują ją w różnym stopniu (gdyż należą do różnych pokoleń [2], gdyż preferują różne poetyki).

Jastrun:

 

Nie znając naszych właściwych rozmieszczeń

wśród rzeczywistej działamy sceny.

Anteny wyczuwają anteny,

i pusta zrodziła przestrzeń…

 

Antochewicz:

 

Swych miejsc prawdziwych nie będąc pewni,

działamy siłą prawdziwych odniesień.

Zaś anteny czują anteny,

a pusta przestrzeń niesie…

 

Pomorski:

 

Nieświadomi swoich miejsc na scenie,

rzeczywisty zadzierzgniemy związek.

Już antena sygnał śle antenie,

z próżni rodzi się zawiązek.

 

Co ważne – nowoczesność jest konfrontowana z kondycją ludzką, z naszą, człowieczą niepewnością co do nas samych i co do świata. Nie jesteśmy antenami, nie jesteśmy sejsmografami (stąd topika świata jako teatru i człowieka jako aktora w opozycji do mechanizmu, co jednak ciekawe, Rilke tę opozycję osłabia i niejako splątuje – anteny „czują”, a my, ludzie – „działamy” / „handeln”).

Co inspirujące interpretacyjnie – cząstka ośmiowersowa, a więc narracyjna, sonetu kończy się wielokropkiem. A zaraz potem nowoczesność – i to taka ze szkoły futurystów, czy też awangardy konstruktywistycznej – wkracza z impetem, chciałoby się rzec (choć to pierwsze wrażenie się potem falsyfikuje) – w bezrefleksyjnym zachwycie:

Reine Spannung. O Musik der Kräfte!

Najstarszy z polskich tłumaczy, urodzony na początku XX wieku, proponuje: „Czyste napięcie. O muzyko siły!”, ten urodzony już w latach trzydziestych: „Czyste napięcie! O, muzyko sił” (podwaja wykrzyknienie); najmłodszy: „O, gro sił! O, czystych napięć pole! (nie pojmuję decyzji o uwypukleniu symetrii – dwa przecinki, dwa wykrzykniki – i omownej symetryzacji hemistychów, nie wydaje się ona funkcjonalną).

Ta brawura – ten fenomen zostają jednak natychmiast nadwątlone dwuwersowym zdaniem pytajnym – w oryginale bez znaku interpunkcyjnego na granicy wersu, zatem z lekką sugestią przerzutni (inaczej Rilke nie byłby sobą, czyli poetą progu nowoczesności – jego życie rozpoławia się na XIX i XX stulecie: w jednym przeżył 25, a w drugim – 26 lat). Zatem Jastrun nieco narusza domniemaną intencję wypowiedzianego jednym tchem pytania: „Czy nie prace pojednawcze sprawiły, / że nic twej harmonii nie podważa?” Lepiej Antochewicz: „Czyż nie pojednawczy gest i czyn / każdą przeszkodę od ciebie kieruje?” (chyba najlepiej). Podobnie dobrze, ale z nadda stylizacją archaizującą zderzoną (po-przerzutniowo) z leksyką nowoczesną – Pomorski: „Alboż to w śmiertelnym się mozole / z drogi twej usuwa zakłócenia?”.

W strofie ostatniej przednowoczesność – nieomal sielankowa – powraca. Ton poważnej konstatacji wskazuje na mądrość (równowagę) człowieka związanego z ziemią, ufającego ziemi, na to, co można by nazwać „błogosławieństwem ziemi” [3] (dla tych, którzy nie zadają jej gwałtu) i tajemnicą jej płodności. To riposta na tamto rozchwianie, na szaleństwo nowoczesności. Polscy tłumacze tak widzą brzmienie wygłosowej strofy.

Jastrun:

 

Nawet chłop wśród trosk i utrudzenia,

gdzie się zasiew w lato zamienia,

tam nie sięga nigdy. Ziemia obdarza.

 

Antochewicz:

 

Nawet gdy chłop się troszczy, pracuje,

lecz gdzie zasiew się w lato przeobraża,

nie dosięgnie nigdy. Ziemia obdarza.

 

Pomorski:

 

Nawet chłop, co dba i gospodarzy,

tam gdzie lato w zasiew się przemienia,

nigdy sięgnąć nie śmie [4]. Ziemia darzy.

 

Wszyscy tłumacze respektują Rilkeańską kursywę w ostatnim słowie sonetu. To, jak ziemia jest darem, jak rodzi, pozostaje w najprostszym zdaniu twierdzącym (podmiot i orzeczenie) – niedocieczone. Ziemia nie zna kategorii: roli, sceny, gry. Rilke czyni najprostsze – ostatnie – zdanie sonetu: najważniejszym. Człowiek działa, by coś powstało; ziemia – rodzi.

W oryginale czasownik „handeln” pojawia się w tym sonecie dwukrotnie: w strofie drugiej – w odniesieniu do człowieka jako aktora na scenie świata („handeln wir” – działamy); w strofie czwartej – w odniesieniu do człowieka bliskiego ziemi – chłopa (który „sorgt und handelt” – najtrafniej spolszczył tę frazę Pomorski – „dba i gospodarzy”). Nie widać owej analogii w żadnym polskim przekładzie, niestety. A analogia ta buduje fundamentalną różnicę w diapazonie kondycji ludzkiej: człowieka na scenie świata (metaforyka teatralna, kulturowa) i człowieka wobec ziemi (dosłowność rodzenia, przyroda). To zasadnicze napięcie pomiędzy przednowoczesnością i nowoczesnością.

KATARZYNA KUCZYŃSKA-KOSCHANY

[1] Tak, to to samo „Heil”, które za chwilę zostanie sponiewierane w języku III Rzeszy. Warto pamiętać, że Rilke, który sympatyzował z faszyzmem włoskim, nazywał Mussoliniego „kowalem włoskiej woli”, o czym zaświadczają Lettres Milanaises („listy mediolańskie”, korespondencja z Aurelią Galaratti-Scotti-Citadella). Zob. Rainer Maria Rilke, Lettres Milanaises 1921-1926. Hrsg. von Renée Lang. Librairie Plon, Paris 1956. Nomen omen – Rilke poleca metody Mussoliniego jako „Heilmittel” – środek leczniczy – w polityce. Na ten temat: Egon Schwarz, Rainer Maria Rilke unter dem Nationalismus. In: Rilke heute: Beziehungen und Wirkungen. Hrsg. von Ingeborg H. Solbrig und Joachim W. Storck. Frankfurt am Main 1975, s. 308.

[2] Mieczysław Jastrun urodził się w roku 1903, Bernard Antochewicz – w 1931, Adam Pomorski – w 1956.

[3] Książka Knuta Hamsuna pod takim tytułem wyszła w roku 1917, trzy lata później uhonorowano go literacką Nagrodą Nobla. Sonet Rilkego powstaje pięć lat po wydaniu książki Hamsuna, dwa lata – po Noblu dla skandynawskiego pisarza.

[4] Nie chodzi o naruszenie tabu, świętości ziemi jako żywicielki przez człowieka ją „uprawiającego”. Mowa o niemożności docieczenia tajemnicy – tego, jak ziemia jest szczodra.

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek