fbpx
HOME
Marian Sworzeń

Głos pisarza

15 lipca 1927 r. doszło w Wiedniu do zdarzenia, które Elias Canetti zapisał w swojej twórczości i na zawsze zachował w pamięci. Mógłbym je już teraz przedstawić jego słowami, ale zostawiam to na później – na razie sięgam po polskie gazety z tamtego czasu. Sobotni „Dziennik Płocki” z 16 lipca na pierwszej stronie zamieścił artykuł zatytułowany Krwawe rozruchy w Wiedniu, zaś niedzielna „Gazeta Robotnicza” z 17 lipca, pismo PPS na Śląsku i Zagłębiu, wydrukowała tekst Wiedeń w ogniu rewolucji!. Podtytuły z pierwszego pisma to: „Tłum pali Pałac Sprawiedliwości – 40 zabitych – 200 rannych – Walki uliczne trwają – Sytuacja trudna do panowania”, z drugiego: „Prowokacja reakcyjnego rządu przyczyną zajść. Kilkadziesiąt zabitych, setki rannych. Przed strajkiem generalnym”.

W zamiarze wprowadzenia – rozmyślnie nie wychodząc poza oba pisma (dodałem tylko imiona przywołanym osobom) – postaram się jak najkrócej przedstawić sprawę…

W przeddzień został wydany wyrok uniewinniający trzech prawicowych sprawców napadu na pochód socjalistów w Schattendorfie – zginęły wówczas dwie osoby. To orzeczenie sądu przysięgłych spowodowało wzburzenie w środowisku robotniczym. Załogi fabryczne już rano rzucały pracę, ludzie kierowali się ku śródmieściu, gdzie w okolicach ratusza i uniwersytetu doszło do starć z policją (komendant – Johann Schober) i padły pierwsze ofiary. Po południu sytuacja uległa zaognieniu – policja wyjęła karabiny (na początku używała szabel i rewolwerów), demonstranci budowali barykady, jak również wtargnęli do Pałacu Sprawiedliwości, wyrzucając stamtąd książki i dokumenty. Pojawił się ogień – podpalono redakcje dwóch pism („Wiener Neueste Nachrichten” i chadecki „Reichpost”), kiedy zaś palono akta wyrzucone z Pałacu Sprawiedliwości, od płomieni zajął się cały budynek, w którym uszkodzono rury z instalacją gazową. Oczekiwanie, że po 14-tej robotnicy wrócą do pracy nie spełniło się. Stanęła komunikacja miejska, wyłączono telefony. Pod obstawioną przez policję ambasadą wloską wznoszono okrzyki przeciw Mussoliniemu i faszyzmowi. Demonstrantom nie udało się sforsować wejścia do  parlamentu, gdyż był obsadzony przez silny oddział policji. Nad sytuacją próbował zapanować republikański „Schutzbund”, ale udało mu się tylko zorganizować pomoc dla rannych. Policja w wielu miejscach strzelała do tłumu, ze strony demonstrantów również padały strzały – nie dopuszczono strażaków do płonącego Pałacu, trwały potyczki z oddziałami policji konnej. Około 18-tej kanclerz (Ignaz Seipel) zgromadził korpus dyplomatyczny i przedstawił mu sytuację, a potem spotkał się ze związkowcami. Wydarzenia eskalowały – ludzie nie słuchali apeli burmistrza Wiednia (Karl Seitz), do manifestujących docierały kolejne wspierające ich grupy, Pałac dogorywał w kilkunastometrowych płomieniach. Uspokojenie nadeszło późnym wieczorem, gdy ceniony poseł socjalistyczny (Karl Renner) wezwał do zakończenia rozruchów – wcześniej uzgodnił z kanclerzem wdrożenie reformy prawa.

Tyle gazety sprzed prawie stu lat… W uzupełnieniu dodam, że kanclerz był chadekiem, a burmistrz – socjalistą (dokładniej: socjaldemokratą, tak jak Renner).

Jednym z uczestników wiedeńskich wydarzeń był Elias Canetti (ur. 1905), późniejszy noblista, wtedy student chemii. Poświęcił im kilka relacji i odniesień, z których najobszerniejsze zawiera jeden z rozdziałów Pochodni w uchu (Warszawa, Czytelnik, 1988, tłum. Maria Przybyłowska, s. 310-320). Dowiedział się o tym już rano („Do dziś czuję oburzenie, które mnie ogarnęło, gdy wziąłem do ręki «Reichpost»; widniał tam ogromny tytuł Sprawiedliwy wyrok”) i zaraz podjął decyzję („Pojechałem, jak mogłem najszybciej, do miasta na rowerze i przyłączyłem do jednego z pochodów”). Był pośród maszerujących („Stałem się częścią tłumu, zupełnie się weń wtopiłem, nie odczuwałem najmniejszego oporu przeciw jego działaniu”). Przechodził obok płonącego Pałacu Sprawiedliwości („Samego momentu podpalenia nie zaobserwowałem, ale domyśliłem się tego, zanim ujrzałem płomień, ze zmiany odgłosów w tłumie”), był świadkiem strzałów oddawanych przez policję („Widziałem jednak dobrze, jak strzelano do tłumu i jak ludzie padali. Strzały były jak smaganie bicza”). Odnotował pojawienie się szwadronów konnych („Szczególne wrażenie sprawiali jeżdżący na koniach, może dlatego, że sami się bali”), jak również przybycie organizacji pomagającej manifestantom („Wszędzie widoczni ludzie z Schutzbundu, łatwi do rozpoznania po wiatrówkach i opaskach na rękawach, odróżniali się od policji tym, że nie mieli broni. Ich bronią były nosze do transportu rannych i zabitych”). Był zadziwiony spontanicznością manifestacji („Przekonałem się, że tłum nie potrzebuje wodza, by się ukonstytuować, wbrew dotychczasowym teoriom. Przez cały dzień miałem przed oczyma tłum, który pozostawał bez wodzów.). Gdy było już wiadomo o dziewięćdziesięciu ofiarach, opisał gest swego ukochanego twórcy, Karla Krausa („Pod wrażeniem masakry tego dnia Kraus kazał porozlepiać po całym Wiedniu plakaty, w których wzywał do ustąpienia dowódcę policji Johanna Schobera”) i własną reakcję („Chodziłem od jednego do drugiego, zatrzymywałem się przy każdym i zdawało mi się, że cała sprawiedliwość na tej ziemi skupiła się w literach jego nazwiska”). Miał świadomość, że przeżył dojmujący czas  („Owego jasno oświetlonego, straszliwego dnia uzyskałem prawdziwy obraz tłumu, który wypełnia nasze stulecie”), którego wspomnienie nigdy go nie opuści („Wciąż tam byłem, patrzyłem i ciągle jeszcze czuję, jak ciężko mi się od tego oderwać”).

Zestawiłem głosy gazet i pisarza. Na świecie nie ma już żadnego z ówczesnych korespondentów, Canetii odszedł w 1994 r. Żyje tylko pamięć – w zeskanowanych dziennikach, w czytanych książkach. Przez Wiedeń wciąż płynie Dunaj.

MARIAN SWORZEŃ

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Dzięki nim możemy nieustannie ulepszać stronę. Więcej informacji znajdą państwo w Polityce Prywatności. Więcej.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek