fbpx
HOME
Piotr Mitzner

Zapiski (II)

O przesypianiu

Kiedy mieszkałem w Podkowie Leśnej do Warszawy jeździłem kolejką WKD (prawo jazdy zrobiłem późno, po trzydziestce). Jeździłem i wracałem. Zdarzało się, że zasypiałem w stanie zmęczenia albo upojenia poimprezowego. Ale zawsze działał wewnętrzny budzik, który na wysokości stacji w Kaniach lub w Otrębusach kazał mi otworzyć oczy, bo za chwilę była moja Podkowa Wschodnia. Kiedyś budzik nie zadziałał. Ocknąłem się i za oknem zobaczyłem tablicę: Brzózki. – No, przejechałem, ale nie tak dużo. Wysiądę – pomyślałem – i cofnę się, przejdę na piechotę. Ruszyłem ścieżką wzdłuż torów. Po pewnym czasie zorientowałem się jednak, że idę w kierunku przeciwnym, to znaczy, nie do Podkowy, tylko do Grodziska. Wreszcie odtworzyłem, co się ze mną działo. Nie obudziłem się w Otrębusach, ani w Podkowie. Kolejka zawiozła mnie, śpiącego do Grodziska. Spałem nadal. Obudziłem się dopiero, kiedy jechała z powrotem, w stronę Warszawy. Wtedy nastąpiło przebudzenie w Brzózkach. I błędne rozpoznanie kierunku.

Archeologia

Na przecięciu dróg rosły gęste i kolczaste krzaki. Tam uczyłem się czym są ruiny. Po przedarciu się przez chaszcze wchodziło się do nieistniejącego domu, w prostokąt zburzonej chałupy. Cztery izby, pośrodku piec, czubkiem buta można było wydobyć z ziemi pokruszone talerze, jakieś kawałki zardzewiałego metalu. Nigdy nie dowiedziałem się, kto tam mieszkał.

Najpierw chciałem być paleontologiem. Nie ja jeden. Był to czas wielkich odkryć skamielin szkieletów dinozaurów na pustyni Gobi. Część z nich trafiła do Pałacu Kultury w Warszawie. Były naprawdę ogromne, prawie jak sam pałac, zachwycające. Później jednak przerzuciłem się na archeologię. Może uznałem, że nie będę miał nic do roboty, bo wszystkie dinozaury zostały już odkryte.

Z archeologią kontakt był łatwy. W Podkowie mieszkał Kazimierz Michałowski, światowej sławy archeolog-starożytnik, który uratował wielkie posągi faraonów w egipskim Abu Simbel i wydobył z piasków pustyni freski w Faras. Nie to mnie jednak pociągało, ale świadomość, że i tu, gdzie stoję, gdzie chodzę, może się coś kryć i czekać na mnie.

Miałem nawet możliwość by zejść do wykopów na stanowisku archeologicznym, bo asystentka mojego ojca, Hania Marciniakówna była z wykształcenia archeolożką. Pogoda była paskudna, w wykopach błoto, ale byłem szczęśliwy, a ktoś mi pokazywał, jak czytać ziemię z jej warstw.

Dlaczego nie zostałem archeologiem? W pewnym sensie zostałem, bo czy filologia albo odtwarzanie biografii nie jest archeologią. Czasami posługuję się łopatą i pędzelkiem.

PIOTR MITZNER

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek