HOME

Księga Przyjaciół

Paweł Hertz Pod koniec listopada
W tych dramatach, co czytane lub oglądane na scenie jednakowo nami wstrząsają do głębi, owe spięcia, konflikty, katastrofy jednej chwili, jednego dnia czy jednej nocy historycznej, umieszczonej w określonym dniu, miesiącu i roku, odsłaniają jak gdyby jakąś inną, wiecznotrwałą swoją istotę. Owi ludzie: Chłopicki, Lelewel, Czartoryski, Wielki Książę i wszyscy inni są tu tak ukazani, że widzimy ich los polski czy rosyjski tak splątany z ich losem ludzkim, że to wszystko, co o nich wiedzieliśmy, staje się jak gdyby mniej ważne od tego, co o nich teraz wiemy. Teraz, gdy czytamy lub słuchamy Wyspiańskiego. I myślę, że to waśnie musiał zobaczyć i utrwalić w sobie Wyspiański, kiedy stał i patrzył na Łazienki, może na przedmiejską okolicę, jeszcze wtedy porosłą olszyną, na to miasto z soborem pośrodku. Stąd pewno wynikło, że trzeba to było wszystko zniżyć do Erebu i podnieść w niebo mitologii greckiej. Zawsze tak robił, żeby rzeczom ludzkim nadać wymiar według niego właściwszy.
Paweł Hertz Jesień poezji
Przyznam, że choć pisywałem do rymu, nigdy mi nie przyszło na myśl uważać się za poetę. Ten wyraz wydaje mi się w zestawieniu z tym, co na tym polu udało mi się osiągnąć, nader pretensjonalny, a na dobitkę nasuwa mi zawsze na pamięć szyderczy wzrok Witolda Gombrowicza i jego charakterystyczny głos, mówiący: „To jest, panie Paweł, poeta Rzeczyca”. Jakoś pośród młodych adeptów pióra, do których sam się zaliczałem, podobnie zresztą jak Gombrowicz, był również wierszopis o takim pseudonimie. Określenie: poeta, a nade wszystko: młody poeta przyprawiało mnie zawsze o rumieniec i do dziś tak pozostało, nigdy sam bym tak o sobie nie tylko nie powiedział, ale nawet nie pomyślał.
Paweł Hertz Góry i morze
Zanim ujrzałem morze, zobaczyłem góry. Najpierw były to pagórzaste, ciemnym lasem pokryte Karpaty czy Beskidy. Dziś wydaje mi się, że całe dzieciństwo mi tam upłynęło, bo wtedy wakacje wydawały się wiecznością. Potem, w pierwszych latach młodzieńczych, dotarłem aż pod Tatry, do tej niezwykłej miejscowości, której legenda dobiegała już wtedy kresu. Przybyłem prawie na sam koniec epopei, ale zawsze jeszcze trwał tam niepojęty urok minionego czasu, snuły się postaci dramatów i komedii, których ta miejscowość była widownią. Czytałem wtedy "Nietotę" Micińskiego, ową księgę tajemną Tatr, jak brzmi podtytuł, w której góry są tłem dziejów mocy i niemocy inteligencji polskiej pierwszych lat naszego stulecia.
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek