fbpx
HOME
Jarosław Ławski

Mazurska epopeja Krzysztofa A. Worobca

Książka o „zagubionych wioskach Puszczy Piskiej” jest dokonaniem z pogranicza nauki (Krzysztof A. Worobiec to z wykształcenia geograf), historiografii i reportażu historycznego. Formuła „pograniczności” jest tu jeszcze szersza i obejmuje historię kultury, etnografię, literaturoznawstwo etc. Piękne, bogato ilustrowane tomy mają ambicję zapisu zjawiska, które jest z jednej strony „miejscowe”, mazurskie, a z drugiej ma charakter ogólnokulturowy. Formuła „zagubionych wiosek” wzięta została z literatury, z prozy niemieckiego piewcy dawnych Mazur, Ernsta Wiecherta, który w nadleśnictwie w Piersławku (Kleinort), gdzie się urodził, ma dziś izbę pamięci. Przypomnijmy, iż naziści osadzili Wiecherta w 1938 roku na cztery miesiące w Buchenwaldzie, a po wojnie pisarz zamieszkał w Szwajcarii…

Jak i któż mógłby „zagubić wioski”? Mazurskie, niemieckie wioski, dodajmy! Wioski mogą się literacko zagubić – metaforycznie – w leśnych ostępach mazurskich lasów, ale żeby przepaść, zniknąć z map i pamięci, trzeba czegoś więcej. Las otacza często mazurskie wioski, częściej chroni i odcina je od świata, lecz bardzo rzadko w naturalny sposób pochłania to, co wcześniej otaczał i „opiekuńczo” izolował przed wpływamy rozpędzonej, dobroczynnej i zgubnej nowoczesności. Takie istnienie w zagubieniu możliwe było do 1939 roku i może jeszcze długo po roku 1945, ale nie w czasie II wojny światowej, gdy przez zagubiony mazurski świat leśny przetaczała się krwawa historia. Czyja? Nie sposób też pomyśleć, o zagubieniu się wsi i osad po 1989 roku i później, w erze komunikacji cyfrowej i satelitarnej. Dziś zagubienie się w przestrzeni nie tylko Mazur, ale całej planety stało się niemożliwe, co najwyżej mogłoby mieć charakter wyobrażonego gestu mizantropa lub samobójcy.

Zagubiony – oznacza w Worobcowej opowieści albo (jak u Wiecherta) odcięty od centrów, prowincjonalny, albo pochłonięty na zawsze przez las w wyniku naturalnych procesów kulturowo-cywilizacyjnych, albo zniszczony przez historię.

Książka Worobca nie ma ambicji bycia opowieścią o wszystkich zagubionych wioskach: „Opis zagubionych wiosek dotyczy małego skrawka Mazur: to południowo-wschodni fragment Puszczy Piskiej […]”. Nawet jednak w tym obszarze autor (i słusznie) bada tylko wybrane zjawiska: „W książce nie ma opisu wszystkich miejscowości Puszczy Piskiej, które znikły z mazurskiej topografii i ludzkiej pamięci”. Decyzja o ograniczeniu pola rozpoznań jest trafna: to, co zostanie opisane, zyska na szczegółowości opisu, który jest fascynujący nawet wtedy, gdy jest to opis niepełny, cząstkowy, tajemniczy. Czy więc taka mikroanaliza kilkunastu przykładów usprawiedliwia cały tom poświęcony historii osadnictwa? Nie – jeśli miało to być tylko dokonanie naukowe. Tak – jeśli spojrzeć na dwa tomy jako na projekt ogólnokulturowy, przybliżający szerszemu odbiorcy temat mazurski in toto.

Czytelnika pochodzącego z Mazur, takiego jak ja, nie może nie uderzyć ukształtowanie tej opowieści: po pierwsze, znikomą część pracy poświęcono Prusom, bałtyckiemu ludowi zamieszkującym te ziemie od 2000 roku p.n.e. aż do wieku XIII, gdy zostali podbici przez Zakon Krzyżacki, poddani przymusowej chrystianizacji i wytępieni, pomimo kilku krwawych powstań. Żyli na tej ziemi dłużej niż wspólnota, która nastąpiła po nich (z dominacją elementu niemieckiego), i polska, która jest tu ledwie 88 lat. Zostali podbici, wyniszczeni, skolonizowani przez Krzyżaków, nie bez udziału polskich sąsiadów. Stawiali opór krzyżackiej machinie, a ich dzieje przeniknęły do klasyki literatury polskiej jako przykład ludu, który pomimo posiadania kultury, religii, dziejów może być w sercu Europie wymazany z map, wyniszczony.

Tom I Zagubionych wiosek… to ideowa podbudowa złożonej całości. Budzi ona we mnie uznanie i sprzeciw. Tego prawa nie można mi odmówić w imię żadnej wytworzonej opowieści. Nie wierzę też zresztą, że wszystko jest tylko opowieścią. Nie jest nią ból wypędzonych oraz zabijanych, skądkolwiek by pochodzili. Nie wierzę w nieistnienie dobra i zła. W to na przykład, że Mazurzy poparli Hitlera, bo były to dla nich „dobre” czasy, przynoszące wiele korzyści gospodarczych, społecznych. Czyżby tylko brali, a niczego nie dali nazistowskiemu państwu? Czy wschodniopruskie miasta zamieszkiwali tylko Mazurzy? I ilu w konsekwencji dopuścili się zbrodni (by nie ograniczyć sprawy do Polaków, wspomnijmy historie zagłady społeczności żydowskiej Prus Wschodnich)?

Krzysztof A. Worobiec ma świadomość istnienia tych niewygodnych pytań. Przede wszystkim dostrzega jednak konieczność „pracy u podstaw” w mazurskiej przestrzeni kulturowej, przestrzeni niemiecko-mazursko-polskiej. Na tym polu dokonuje spektakularnych odkryć, osiągając sukces jako praktyk-idealista.

Tom II Zagubionych wiosek… nosi tytuł Opis zagubionych wiosek południowo-wschodniej Puszczy Piskiej. Jest to znakomita, warta wielkich pochwał część pracy. Część dobrze skonstruowana. Po Uwagach wstępnych otrzymujemy pasjonujące opowieści, swoisty raport ze śledztwa w sprawie zaginionych wiosek. Etapy tego historycznokulturowego śledztwa zapisane są w tytułach podrozdziałów. Nazwy wsi oddają w swej zmienności i kulturalną, i historyczną dynamikę zmian. Autor tworzy dzieło wielopoziomowe: tropi historyczne dzieje wsi, przywołując setki dokumentów (i tu postępuje jak historyk), ale perspektywę historiografa przekracza w czymś, co nazwałbym horyzontem historyka kultury: utrwala bowiem słowem i fotografią współczesne, już XXI-wieczne ślady zniszczonych / zagubionych wiosek. Konfrontacja dokumentu historycznego, źródła, przedwojennej mapy i fotografii z współczesnymi śladami, ruinami osad, utrwalonymi na kolorowej fotografii daje znakomity efekt.

Książka nie tylko dokumentuje historię, ale zapisuje proces przemijania. To nie anonimowy tempus edax rerum (czas pożerca rzeczy z poezji Owidiusza) unaocznia się przed naszymi oczyma, ale raczej tempus devorns, czas pożerający i pożerany (jak z Kronik Miłosza) pokazuje swoje zimne, bezlitosne i… naturalnie płynne działanie.

Narracja Worobca w drugim tomie powinna być nazwana bezprecedensową: jest on tu historykiem, nie będąc tylko historykiem, jest reporterem, nie będąc w ogóle dziennikarzem, staje się pisarzem, pragnąc pozostać „tylko” historykiem kultury, geografem, „praktykiem idei”. W opowieściach o kolejnych wioskach powtarzają się te same elementy: historia miejsca, życie ludzi, rok 1945 i czasy po nim. Tabele, mapy, skany dokumentów, spisów opowieści dawnych mieszkańców, zdjęcia czarno-białe i kolorowe – to wszystko tworzy imponujący palimpsest śladów. Wzbogacony o relacje i dary ostatnich Mazurów. Nie jest on – palimpsest śladów – jednak bezosobowy: osadzony został na losach ludzi.

Zawdzięczam autorowi tej książki zapisaną na jej marginesach opowieść o Szklarni [Adamsverdrus] koło Spychowa [Puppen], z którego pochodzę. Tam, gdzie była ta osada, zapuszczaliśmy się w las i chaszcze w dzieciństwie. Choć nie jest Szklarnia bohaterką tej książki, to z przypisów i glos dowiedziałem się o niej więcej, niż przez całe życie. Książka Worobca to encyklopedia zaginionych światów.

Okrutne dzieje mazurskiej „Arkadii” są w dużym stopniu opowieścią uniwersalną. Każdy mikroświat ma swoje zagubione wioski: na Podlasiu, Ziemi Lubuskiej, w Besarabii i Łatgalii, także w Murcji i Piemoncie. Każdy powinien dogłębnie rozpoznać własne przyczyny zanikania i znikania, choć przecież wszystkich łączy ta sama piękno-bezduszna Natura i ta sama nieprzewidywalna Historia.

Pomimo tego, gest ocalenia śladów „zagubionych” wiosek – takich jak Szast czy Wądołek – ma w sobie coś tchnącego nadzieją, nawet epickiego i epopeicznego. Jeśli projekt kulturowy Sadyba, kadzidłowski skansen i Oberża są dziełem życia Danuty i Krzysztofa Worobców, to książka Krzysztofa Worobca, zielogórzanina, o Zagubionych wioskach Puszczy Piskiej jest dziełem o nieprzemijającej kulturowej wartości. Mówi ono też o tym, że trwanie jest silniejsze niż znikanie, ocalanie niż niszczenie i zapominanie. Tę siłę istnienia dokumentuje tu, w kątku nowoczesnego świata, w Puszczy Piskiej. W jednym jedynym ich własnym miejscu, jakie im zostało powierzone, by spełnić życie i przeżyć: im, to znaczy Prusom, Niemcom, Mazurom, Polakom, Żydom, filiponom, Litwinom; nam również. Jak wielu ich-nas jeszcze tu nastanie, pokaże historia, przyszłość idąca zewsząd.

JAROSŁAW ŁAWSKI

Fragment. Pierwodruk: „Bibliotekarz Podlaski” 2024 nr 1.

Krzysztof A. Worobiec, „Zagubione wioski Puszczy Piskiej”, t. 1-2. Kraków – Budapeszt – Syrakuzy, Austeria, 2021, s. 282 + s. 586.

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek