Sonet dziewiętnasty cyklu pierwszego: przedśpiew i przemiana, początek i przemijanie
Już w tytule sygnalizuję interpretacyjnie główne opozycje, czy lepiej – antynomie, Rilkeańskiego sonetu dziewiętnastego z części pierwszej: to esencja (poezja, pieśń, początek) i egzystencja (przemiana, przebieg, przemijanie). Temat pozostaje istotny w całej liryce autora Maltego, jest jednym z wątków tworzących osnowę tej twórczości, nieredukowalnie istotnych.
Rozpoczyna Rilke wiersz od obrazu prędkiej przemiany świata – ów świat staje się inny na naszych oczach, jak chmury, które wciąż zmieniają swe kształty. To wizja topiczna; wielokrotnie w kulturze europejskiej pisano o chmurach, obłokach, ich zmiennym kształcie, by oddać cechę nietrwałości, zmienności świata. Z tej – inicjalnej – strofy sonetu każdy z tłumaczy, których spolszczenia tu zaraz przytoczę, wyjął translatorsko coś dobrego: Jerzy Kamil Weintraub – metaforę i rytm (tu i w następnych zwrotkach – także przez konsekwentną próbę zachowania rymów męskich [1]), Mieczysław Jastrun – prawidłowość wobec paradoksu; Bernard Antochewicz – precyzję Rilkeańskiej nadziei; Adam Pomorski – narrację topiczną (mimo omowni):
Czy świat się zmienia jak snów
chmurne opary?
Wszystko opada znów
w swój krąg prastary.
(JKW)
Choć jak obłoki nietrwałe
zmienia się prędko świat,
wszystko, co doskonałe,
wraca do dawnych lat.
(MJ)
Choć prędko zmienia się świat
jak kłęby obłoków,
wszelki Skończony kształt
wróci do prapoczątku.
(BA)
Świata się postać odmienia
jak lotne obłoki,
lecz wraca owoc spełnienia
w prawiek głęboki.
(AP)
Vanitas nie przesłania u Rilkego horyzontu nadziei, nie zwycięża bezwzględnie, dzięki Orfeuszowi, dzięki bogu z lirą. Tak można by właściwie streścić drugą strofę sonetu. Poeta afirmuje – w jakiejś mierze – dynamikę świata, lecz jednocześnie konfrontuje ją wciąż z pieśnią początku, z przed-śpiewem orfickim. To jednak bóg z lirą i jego dzieło sytuuje się po stronie trwałości, oparcia – w tym sensie najmniej racji przekładowej ma, moim zdaniem, Weintraub, więcej – pozostali tłumacze (u Jastruna świetne – brzmiące może nawet lepiej niż wyrażenie oryginalne – oddanie „weiter und freier” jako „swobodniej, wyżej”). Najwięcej owej racji mają Antochewicz i Pomorski (aczkolwiek u tego drugiego razi inwersja dla rymu i afektywny wykrzyknik: „przestworze – z lirą boże!”), gdyż stosują wołacz, jak sądzę, konotowany w oryginale wiersza, nie zaś – mianownik, co, w mej opinii, lepiej oddaje intencję samego Rilkego:
Ponad twą drogę i krok,
wolniej i wyżej,
przedśpiew twój przetrwa mrok,
Bóg w dźwięcznej lirze.
(JKW)
Nad zmianą czasów i dróg
swobodniej, wyżej
trwa dalej twój przedśpiew – Bóg
z ręką na lirze.
(MJ)
Nad tokiem i zmianą spraw
dalej i wyżej płynąc,
ciągle twój przedśpiew trwa,
boże z lirą.
(BA)
Nad zmianę i przemijanie
wyżej w przestworze,
twój pierwo-śpiew pozostanie,
o, z lirą boże!
(AP)
Tu przebiega równik sonetu, jego zasadnicza interlinia, oddzielająca strofy czterowersowe od trójwersowych, opowieść – od namysłu nad jej znaczeniem; zwrotki krótsze zostały przez Rilkego połączone przerzutnią międzystroficzną (przytaczam je więc także w przekładach łącznie), stąd wygłosowy dystych wiersza tworzy pointę (jak w sonecie francuskim), przesłanie, a nawet – swoisty rodzaj aforyzmu. Nikt z polskich tłumaczy – jak się zdaje – dla tego sentencjonalnego wygłosu, także dla pewnej aury uroczystego ukojenia, jakie wybrzmiewa w oryginale, nie odnalazł, niestety, klarownego ekwiwalentu; może najbliżej jest Weintraub, za cenę wypowiedzenia innych słów, za cenę posłużenia się epitetem metaforycznym, ocala on kwintesencję – wracamy tu do nikłej nadziei z nagłosu sonetu:
Nikt nie zna, co cierpień jęk,
miłości nie uczy nikt,
kto z śmiercią z oczu nam znikł
w mrocznej gęstwinie.
I tylko pieśń, święty dźwięk,
nad krajem płynie.
(JKW)
Nieznana cierpień przyczyna,
miłość nie wyuczona,
i dotąd nie zdarta zasłona
z tego, co dzieli nas w śmierci.
I tylko pieśń nad krainą
sławi i święci.
(MJ)
Nikt nie wie, czemu cierpi
miłość nie dana sercom,
co nas oddala w śmierci,
wciąż ukryte przed nami.
Tylko pieśń ponad ziemią
święci i sławi.
(BA)
Nie jest nam wiedzą cierpienie
i miłość nieuczona,
a śmierci obcą nam sprawę
kryje zasłona.
Pieśń tylko niesie w przestrzenie
chwałę i sławę.
(AP)
KATARZYNA KUCZYŃSKA-KOSCHANY
[1] Jak wiemy, cechujących niemczyznę, a niecharakterystycznych dla polszczyzny. Stąd taka trudność, by – właśnie męskie, w polszczyźnie – były i dokładne, i niezbyt natrętne.