Szanowni goście, wolni obywatele,
przez ćwierć wieku udało mi się w tym miejscu wypracować definicję roboty w kulturze, inaczej: tkania kulturowej tkaniny życia. Podkreślam – wypracować, a nie wymyślić, jako że wymyślanie jest atrybutem teoretyków, a praca – praktyków. Zatem oprócz słowa moim tutaj żywiołem jest ortopraxis. Życia jednak nie da się do niczego porównać, a szaty, czy też siatki wszelkich teorii będą wobec niego zawsze przykrótkie.
Co sprzyja swobodnemu rozwojowi kultury, więcej – co jest warunkiem, żeby drzewo kultury rosło i rozwijało się ufnie oraz cierpliwie, otwarcie i spokojnie? To jest zasada, czy też reguła trzech „a”. Proszę jednak nie mylić jej z Akademią Anonimowych Alkoholików. Chodzi bowiem o autorskość, autonomię, autorytet. I o to, aby odległości między tymi słowami były równe jak w równoramiennym trójkącie. Próby destabilizacji harmonii związku autorskości, autonomii i autorytetu zawsze kończą się źle dla kultury, ona zaś zaczyna sterować ku własnej karykaturze i w rezultacie tracić twarz, to znaczy przeistaczać się w gębę antykultury, przeinaczać w trupa.
Erwin Kruk nieżyjący pisarz i poeta mazurski powiedział do mnie: „Ty jesteś niedzielak”, a więc ktoś taki, kto urodził się w niedzielę (nie mylić z czepkiem). Według wierzeń Mazurów niedzielacy wyposażeni byli w zdolność rozmowy z duchami umarłych. To prawda, urodziłem się w niedzielę i niejako już na poziomie instynktu przekonany byłem, że dialog z umarłymi i dialog z żywymi nadaje naszemu życiu właściwy balans. Włączanie się w rozmowę z tymi, którzy byli i z tymi, którzy są jest optymalnym wariantem tego, jak należy kształtować przyszłość, czym ją posilać. Umarli są niekiedy upierdliwi w domaganiu się głosu dla siebie, mimo to mówili do mnie: szanuj drugiego człowieka, choćby nie wiadomo, jaki był inny, gdyż jest zjawiskiem metafizycznym i pamiętaj – nic nie zwalnia ciebie z uprzejmości wobec drugiego.
Jeśli umarli dokuczają upierdliwością, to żywi – oporem. Opór materii żywych – to także upierdliwość. W każdym razie jednym z najważniejszych wynalazków kultury wcale nie jest koło ani druk, ale język, a zaraz za nim rozmowa. Ją to podlewałem, kultywowałem, podkuwałem aż stała się w moim życiu czymś fundamentalnym. Dlatego z tego miejsca pragnę podziękować samorządowcom różnego szczebla, urzędnikom, posłom i tutejszym ludziom „godziny codziennej i szarej”, którzy chcieli mnie wysłuchiwać, ale i sobie, gdyż rozumiałem i wybaczałem, kiedy stawiali opór i nie wykazywali zainteresowania. Puszczałem ich wolno, bowiem nie do twarzy jest człowiekowi ze smyczą, a siebie napominałem – widocznie nie ta chwila, zły moment.
Podkreślam z całą mocą; dziękuję za umożliwianie mi rozwoju i umacnianie reguły trzech „a”, która posiada strukturę nader koronkową i utkana jest z delikatnych i niewidocznych promionków, niezbędnych jednak do tego, aby człowiek w pełni oddychał.
Tak, doznałem wizji, co do kształtu Prania, jak i jego miejsca w polskiej kulturze literacko-muzycznej, gdyż do tej kultury niejako boczną furtką wprowadził tę przycupniętą w puszczy leśniczówkę Gałczyński. Wizja, to wstrząs umysłu, który niekiedy przybiera kształt zewnętrzny. Coś między darem i u-darem. Zobaczyłem więc to miejsce promiennym. Proszę się nie martwić, nie będę wyliczał form życia w Praniu, które owa promienność powołała. Dość, że powiem, że tą aktualną jest nowa ekspozycja muzeum w Praniu, odsuwająca po 43 latach do lamusa tę, która powstała u zarania placówki pod auspicjami województwa suwalskiego, jego muzealników, działaczy i urzędników, jak również córki poety Kiry Gałczyńskiej. I nie jest ona najostatniejszą z tych form, co najwyżej przed, przedostatnią. Wizja jest szczególną postacią snu, który wchodzi w realny związek z tym, co rzeczywiste i zewnętrzne.
Przy czym dobrze pamiętam słowa pewnego przedwojennego producenta filmowego skierowane do twórców i artystów filmu, a które przytoczył mi zmarły w 2007 roku Jurek Markuszewski: „Oby za moje pieniądze nic wam się przypadkiem nie śniło”. Przekonany o tym, że snów jest więcej niż pieniędzy, pod tym właśnie kątem układałem współpracę ze swoimi mocodawcami. Nie ma pieniędzy – rozumiem. Rozumiem i dlatego poczekam. Bo jak powiedziałem na początku; drzewo kultury rośnie cierpliwie i spokojnie, ufnie i otwarcie w rozmowie z ziemią i niebem, deszczem i wiatrem, burzą i sokami ziemi.
I jeszcze jednego nauczył mnie Jerzy Markuszewski, a mianowicie tego, co lubi, a czego nie lubi scena. Z pewnością nie znosi gadulstwa – to raz, a po drugie marny jest aktor, który naraża widzów na męki wyższego i niższego rzędu. Dlatego swoje wystąpienie odnośnie ekspozycji już kończę. Kończę słowami Wieniedikta Jerofiejewa: „Patrzcie i szanujcie. Patrzcie i nie spluwajcie”.
Pranie, 1 czerwca 2023
WOJCIECH KASS
*Mowa wygłoszona 10 czerwca 2023 roku na scenie w Praniu podczas uroczystego otwarcia nowej stałej ekspozycji w Muzeum K.I. Gałczyńskiego.