fbpx
HOME
Andrzej Stanisław Kowalczyk

O biografii Celana pióra Anny Arno

Piotrowi Kłoczowskiemu wspominając wspólne oglądanie biblioteki Paula Celana i jego rękopisów w Deutsches Literaturarchiv w Marbach jesienią 2022 roku

Zanim autor Fugi śmierci stał się Paulem Celanem, był Paulem Antschelem, Żydem urodzonym w Czerniowcach w roku 1920. Wiele jego wierszy, w tym najsławniejsze, nawiązuje do wydarzeń II wojny światowej. Nie dokumentują niczego innego prócz indywidualnego losu, ale obrazu XX stulecia nie potrafimy sobie bez nich wyobrazić. Poeta powołuje w swoich wierszach do życia świat autonomiczny, ale sam tkwi wśród zjaw przeszłości. Nietrudno dostrzec w wielu jego reakcjach i wypowiedziach cień okupacyjnej obsesji. „Muszę Panu powiedzieć – pisał Celan do Szwajcara Maxa Rychnera w roku 1946 – jak trudno jest, będąc Żydem, tworzyć poezję po niemiecku. Kiedy ukażą się moje wiersze, z pewnością dotrą także do Niemiec i – pozwoli Pan, że powiem te straszne słowa – ręka, która otworzy moją książkę, być może ściskała dłoń mordercy mojej Matki. I może dojść do czegoś jeszcze bardziej przerażającego. Ale taki mój los: pisać niemieckie wiersze. I o ile poezja jest moim przeznaczeniem – będę szczęśliwy”.

Już z tego wyznania widać, jak trudne było zadanie Anny Arno, biografki Celana. Po wydaniu kilku książek, m.in. o Konstantym A. Jeleńskim, biografistyka nie ma dla niej tajemnic. Biografia autora Piasku z urn (Paul Celan. Tam, za kasztanami, jest świat. Biografia, Wydawnictwo Literackie 2021) wydaje mi się jedną z najważniejszych książek o sytuacji człowieka w wieku XX, jakie u nas ostatnio wydano. Właśnie „człowieka”, a nie „poety”, „pisarza”, „artysty”. Tu spotykamy człowieka, który jak my wszyscy cierpiał, kochał, chorował, walczył, kapitulował. Co nas od niego różni? Dla Celana nie było miejsca na ziemi. Nie chodzi o to, że nie mógł sobie znaleźć miejsca. Dla niego nie było miejsca. My ludzie zwykli zadomawiamy się nawet na tułaczce, potrafimy urządzić się wszędzie, sfabrykować sobie czyste sumienie i równowagę ducha nawet w piekle. Paul Celan takich zdolności nie posiadał. Ponieważ milczenie nie leżało w jego naturze, pisał wiersze, listy, dziennik. Książka Anny Arno wydaje mi się najlepszym wprowadzeniem do dzieła poety. Ale też jest znakomitym przewodnikiem po twórczości, która ma wybitnie autobiograficzny charakter. Kto ma tom przekładów Celana pod ręką, ten powinien przeczytać i czytać jego biografię. Nie ukrywam, że nieraz musiałem odłożyć czytnik, żeby ochłonąć, żeby uładzić myśli i emocje, albo po prostu uwolnić się od Celana, od udręki jako sposobu życia.

W rozmowie z Piotrem Kłoczowskim Zbigniew Herbert wspominał swoje spotkanie z Celanem: „Poznałem go na wieczorze u wydawcy. […] No i poszliśmy w całonocny Frankfurt. I on nic nie mówił, i ja nic nie mówiłem. Myśmy chorowali na podobną chorobę. Ja wiem, że w takich stanach, i on był w tym stanie, jest konieczna obecność, natomiast każde słowo jest zbędne. Jednak gdzieś na pizzę weszliśmy, gospodarz wyrzucił nas, powiedział: «To przez was, Żydów galicyjskich wszystko», zaczął nas wyganiać, szczyty absurdu nam się po drodze działy, z dziewczynami ulicznymi, to wszystko przychodziło, mijało jakoś, jak gdyby musiało być. On to przyjmował z takim spokojem, ja z gospodarzem jeszcze się borykałem na schodach, a on szedł spokojnie, to musiało być, to należało do partytury, której on nie napisał, ale grał. I tak koło czwartej, piątej mówi: «To ja idę do hotelu», ja mówię: «A to ja pana odprowadzę». Podaliśmy sobie rękę i to takie było moje spotkanie, uważam, że pełne, pełne znaczeń”.

W nocy z 19 na 20 kwietnia 1970 roku w okolicach paryskiego Pont Mirabeau Celan wszedł lub wskoczył do Sekwany. Pochowany został 12 maja na cmentarzu w Thiais.

„Ten ostatni krok – mówi Herbert – był wpisany w jego życie, to nie było szaleństwo jakieś. On nie pił prawie, nie dragował się, wyglądał na okaz zdrowia, piękny, gładki, świeżo ogolony, żadnych używek do podniecania wyobraźni. Nie potrzebował tego. Żona wynajęła mu pokój do pracy, z widokiem na Sekwanę i to go pociągnęło. Myślę, że nie było w tym romantycznego gestu, ale jakieś poczucie, że to się dopełniło. I dalej już dźwigać tego nie mógł” (Zbigniew Herbert, Nieprzemijające światło. O Paulu Celanie. W: Herbert. Studia i dokumenty. Zebrał i podał do druku Piotr Kłoczowski, Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską, Warszawa 2008).

ANDRZEJ STANISŁAW KOWALCZYK

Faksymile autorskiego maszynopisu wiersza „Todestango” (zbiory Deutsches Literaturarchiv w Marbach). Utwór był wczesnym ujęciem słynnego wiersza „Todesfuge”. Celan zmienił tytuł w roku 1948. Wiersz nawiązuje do wydarzeń mających miejsce w niemieckich obozach koncentracyjnych: kopiącym groby skazańcom przygrywały obozowe orkiestry złożone z więźniów. Zespoły te grały m.in. specjalnie dla nich napisane tango. Oboje rodzice Paula Celana, Leo Antschel-Teitler i Friederike (Fritzi) de domo Schrager, zostali zamordowani w obozie w Michajłowce na Podolu.

Warto również przeczytać...