HOME
Ewa Bieńkowska

Zimny Rzym

To Marek przypomniał mi wydrukowane razem w „Zeszytach Literackich” wyrywki z dwóch dzienników: notatki Pawła Hertza z pobytu w Rzymie w Wielkim Tygodniu 1979 roku, poczynając od Czwartku oraz fragment Dziennika Jarosława Iwaszkiewicza dotyczący tej samej podróży. Fundatorem wydarzenia, a więc pewnie tym, kto je zaproponował przyjacielowi wraz z datami był Iwaszkiewicz. Dlaczego wybrał ten właśnie czas, kiedy Rzym jest najbardziej zatłoczony z powodu najazdu wiernych ze wszystkich stron świata, a w hotelach rosną ceny pokojów? Stawiam sobie to pytanie, bo zapiski pokazują, że zamiarem żadnego z nich nie było uczestniczenie w nabożeństwach Wielkiego Tygodnia czyli Triduum Sacrum ani w wielkich uroczystościach Niedzieli Wielkanocnej. Dlaczego nie zdecydować się na przyjazd tydzień wcześniej lub tydzień później? Jeśli krył się za tym jakiś szczególny powód, to nie został wyjawiony. Iwaszkiewicz, wielbiciel tradycji religijnej, wspaniale ją wykorzystywał w swym pisarstwie jako warstwę obyczajową i liturgiczno-symboliczną. Ale nie był gorliwym praktykującym – wolno nawet zastanawiać się jak to było z jego wiarą chrześcijańską. Piotr Mitzner z dużym taktem rozmyśla na ten temat w książce Mój Iwaszkiewicz. Ale pisarz często bywał w Rzymie i można sprawdzić, ile razy przypadało to na czas wielkanocny. Ta decyzja mogła wynikać z jakichś przymusów jego kalendarza. Hertz, jak przypuszczam, do praktyki religijnej miał stosunek bardziej żywy, ale w Rzymie (wedle notatek) się z nim nie zdradza. Obaj zachowują się jak ludzie świeccy przybyli do stolicy sztuk. W Wielki Piątek oglądają w telewizji Drogę Krzyżową w Koloseum, jak ją oglądał każdy Polak. Była to pierwsza rzymska Wielkanoc Jana Pawła II. Krótkie uwagi Iwaszkiewicza na ten temat mają, jak to u niego, charakter zarazem ludzki i polityczny. Można powiedzieć, że obaj pisarze przemierzając Miasto nosili ze sobą inny bagaż i że był on bogatszy u Iwaszkiewicza. Chociaż być może Hertz miał większą od Iwaszkiewicza wiedzę na temat architektury, malarstwa i rzeźby.

Iwaszkiewicz wydaje się smutny i zatroskany. Drażnią go urzędnicy polskiej ambasady, którą uznał za stosowne odwiedzić, bo uważał się za osobistość oficjalną. Spotkał się kilka razy z mieszkającymi we Włoszech Polakami; wiemy, że ci mieli talent do grania mu na nerwach i tego nie mogło zrównoważyć zaproszenie na wielkanocną szynkę. W zapiskach czytamy o niepokoju z powodu spraw pozostawionych w Polsce, to znaczy na Stawisku. I o wspomnieniach, które od pewnego czasu są dla niego bardziej realne niż rzeczywistość przed oczami. Tak jest dosłownie, gdy zaszedłszy do ulubionej kawiarni Ronci odkrywa straszliwe zmiany we wszystkich szczegółach – aż po zmianę jej tożsamości. Żałuję, że w notatkach dziennych to odkrycie jest za mało rozwinięte. Znając jego literaturę, jego opowiadania i wiersze mogłabym sporządzić coś w rodzaju apokryfu i poddać pod osąd uczonych iwaszkiewiczologów. Najpierw trzeba ustalić spis dat dotyczących pobytów rzymskich i zaznaczyć czemu one odpowiadają w pisarstwie, ewentualnie w jego życiu. Już ta praca wydaje mi się fascynująca. Ale to nie wszystko: do każdego datowanego pobytu dochodzą reminiscencje z podróży poprzedniej i jeszcze poprzedniej. Każda minuta, każdy krok w Rzymie staje się jak studnia, której dno oddala się w głąb z każdym rokiem. To oczywista korzyść wynikająca z długiego życia. Wiosną roku 1979 Jarosław, pisarz długiego życia i jeszcze dłuższej (bo również nie własnej) pamięci, nie chciał mnie uraczyć, ani siebie wówczas, tym, co mógłby bez trudu rozwinąć na każdym kroku w Rzymie. Stąd domyślam się i żałuję jego nienajlepszej formy. Co nie oznacza, że chodząc ulicami, zatrzymując się przed arcydziełami nie prowadził w sobie niesłyszalnego dialogu z przeszłością, udając, że przysłuchuje się wiadomościom zapamiętanym przez przyjaciela z książek i bedekerów.

Zupełnie inaczej dzieje się w notatkach Pawła Hertza. Wchodzimy właśnie w świat książek i bedekerów. Hertz podróżuje z żarliwością i powagą godną studenta, który wreszcie dostał stypendium. Zapiski przemieniają się w młynek modlitewny Tybetańczyków. Litania ulic: Via Ripetta, piazza Augusto Imperatore, Piazza del Ferro di Cavallo, Santa Maria Portae Paradisi; Piazza Borghese, Palazzo Borghese, Palazzo Ruspoli, Piazza Colonna, Piazza Barberini, via Veneto (wszystko w jednym małym paragrafie)… – Litania dzieł: Nozze Aldobrandini, Grupa Laokoona („zawsze uważałem ją za mało ciekawą”), Apollo Belwederski, Apoksyomenos, Torso del Belvedere (zapisywał często in situ, z pewnością musiał oprzeć się pokusie, by zacytować znanego wszystkim Rilkego…), Doryphoros – i to wszystko tylko w watykańskim muzeum Pio-Clementino. Lata temu i ja opisywałam szczegółowo rzeźby Berniniego w zawrotniej nadziei, że jeśli kiedyś zajrzę do notesu czarodziejstwo zadziała, zostanę przeniesiona o tysiące kilometrów, o dziesiątki lat. Tkwi w nas przekonanie, umocnione przez poetów, że niektóre słowa, niektóre układy słów potrafią to zdziałać, ale pod bardzo mocnymi warunkami.

Zapiski są również formą dyscypliny. Nie rozpraszać się, skupić na szczególe, zachować w sobie wewnętrzną ciągłość! I co za mimowolne odkrycia potrafi dokonać oko, jeśli wpatruje się uparcie w szczegół i w jego osadzenie w całości. Wśród naszych „italianistów” Paweł Hertz należał do wyjątków: wobec cudów Włoch nie wstydził się polskiej mierności. Wydawał systematycznie tomy wierszy z polskiej przeszłości; w tym wypadku interesowała go historia, a nie ideał piękna. Wydziwiałam nad tym, lecz dzisiaj przyznaję mu rację. Doszedł do końca swojego przedsięwzięcia, które uważał za niezbędne dla przyszłych pokoleń. Dzieło życia? Jest ono również dziełem pokory, które Hertz sobie zadał po egzystencji pełnej „wrzasku i furii”, przygód godnych jakiegoś XX-wiecznego eposu, gdzie bohater długo szuka prawdy i znajduje ją w ostatnim rozdziale życia, blisko siebie…  Te wiersze w XVII, XVIII, XIX wieku, gdzie udane są dwie pierwsze linijki… A może magię wiersza stanowi to, że od czasu do czasu coś zabłyśnie – kilka wyrazów – i zostaje w pamięci? Hertz miał szersze spojrzenie na te sprawy i nie mogę odmówić mu mądrości, nawet w penych dziwactwach. Zawsze budził podziw horyzontem, który ogarniał.

Próbuję wyobrazić sobie ich razem na ulicach, przy stoliku w pasażu Galleria Colonna. Nie odbijali za bardzo od rzymskiego tłumu; trzeba było posłuchać ich mowy. Czy kłócili się czasami o drobiazgi, o zapomnianą nazwę czy datę, o przesadne wydatki Jarosława? Starsi panowie niewątpliwie z prowincji. Pomyślmy: było to rok przed wybuchem „Solidarności”, dziesięć lat przed upadkiem Muru Berlińskiego. Patrząc na tłum mogli być pewni, że ani czwarta część ze spieszących po Corso nie ma takiej wiedzy o mieście i o kraju jak oni, cudzoziemcy. I głębi spojrzenia w czas, obejmujący początki i końce ostatnich imperiów. Jarosław podejrzewał, że jego sprawy zupełnie nie obchodzą Pawła. I tu dodaje coś, co mnie porusza do łez. „Oto prawdziwe «oschłe serce» jak mój Migdałek najdroższy”. Migdałek, piesek ze Stawiska! Jarosław zawsze niekochany? Kochany mniej, gorzej niż sam kochał? I takiego odkrycia można dokonać w Rzymie.

A jednak Rzym nie taje dla niego jak grudka wiosennego lodu. „Nuda pomnożona chłodem i deszczem”. Patrzy na rzeczy dobrze znane, to znaczy rozwija taśmę wspomnień, wobec których teraźniejszość jest wyraźnie bledsza. Może podsuwa mu ona świat na niby, bez tego co najważniejsze? Pozostał mu mniej niż rok życia, napisze jeszcze kilka pięknych wierszy, będą mieszały to, co jest mu bliskie – starość, śmierć – z jakąś szaloną odległością epok, którą w sobie przechowuje. Dzięki tej odległości, tragicznej i włączonej w życie, jego pisarstwo stanie mi się tak drogie. Powinnam w najbliższych dniach zdobyć tomik jego wierszy po włosku.

EWA BIEŃKOWSKA

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek