fbpx
HOME
Jakub Dolatowski

Ecie-pecie

Podwórkowe zabawy, na przykład „pikuty”, „piekło-niebo”, „wywołuję wojnę”, „dwa ognie”, gra w cymbergaja na parapetach szkolnego korytarza, podbijanie stopą czochratej „zośki” czy źródło nagłych a przecież wyczekiwanych wybuchów śmiechu, bo o to właśnie w tych dwu zabawach chodzi – czyli „pomidor” i „głuchy telefon”, no i rytmy wyliczanek, to wszystko pojawiło się w naszym dziecięcym życiu jak pakunek sprzed wojny, podrzucony nam przez rodziców czy starszych braci i siostry. Niedawno sięgnąłem – robię to często – do Izaaka Babla i fragment Mojego pierwszego honorarium (w tłumaczeniu Jerzego Pomianowskiego) przypomniał mi jeden z takich wierszyków-wyliczanek sprzed sześćdziesięciu lat:

ecie-pecie, gdzie jedziecie,

ele-mele, na wesele

Fundamentem są tu dwa słówka żydowskie – o pierwszym za chwilę, a drugie, „ele-mele”, to przecież cień poważnego „Eli melech”, czyli „Pan [jest] królem”. Te i inne jeszcze, hebrajskie i z jidysz, zwykle zresztą mniej czy bardziej zniekształcone, tkwiły w naszych dziecięcych wyliczankach i piosenkach odziedziczone po dzieciach, których już tu od kilkunastu lat nie było, po Mośkach, Joskach i Srulach.

U Babla, w rozmowie narratora-dwudziestolatka z tyfliską prostytutką, kiedy oboje chcieliby choć na trochę wyrwać się z miasta, w jakieś strony o znośniejszym klimacie, na przykład do uzdrowiska Bordżomi (tłumacz oddał to przez Borżom), pojawia się właśnie owo „ecie-pecie”:

– do Borżomu by uciec przed takim upałem […]

– no to zapychaj do Borżomu […]

– trzeba mieć eciepecie – odpowiedziała Wiera…

Co to takiego „ecie-pecie”? Gdy trochę poszperać, trafiamy u Kazimierza Nitscha (Studia nad historią polskiego słownictwa, 1948), a potem i w pracach Zofii Kurzowej o polszczyźnie kresów południowo-wschodnich, na konstatację, że w Galicji, szczególnie w Lwowskiem, mówiono tak na owoce dzikiej, „psiej” róży, a w drugim, przenośnym i ulicznym znaczeniu, na pieniądze, „kasę” – i w tym właśnie sensie Pomianowski użyczył tego słowa Wierze. Źródłem lwowskiego czy drohobyckiego „eczi-peczi” czy „heczi-peczi”, jak to notują współcześnie we Lwowie (Natalja Chobzej i inni, Leksykon l’wiwskij, 2012), miałaby być niemiecka nazwa owocu róży, „Hetschenpetsch”, z południowych granic niemczyzny, zwłaszcza z dawnych Austro-Węgier, o etymologii nieznanej niemieckim lingwistom. Kurzowa widzi początek „ecie-pecie” w galicyjskich sztetlach.

Pomianowski, mistrz przekładu, przemyślnie zastąpił słowa Bablowskiego oryginału, w polszczyźnie nieznane, a tym bardziej – niezakorzenione, rzucone przez Wierę: „pieti-mieti niet”, czymś bardzo bliskim – owym „ecie-pecie”, z wyliczanek i zabaw żydowskich dzieci. Pewno wziął to słowo z życia, ze Lwowa, Wołynia i Donbasu lat II wojny. Pasowało mu, bo liczył, że nie będzie obce polskiemu czytelnikowi, choć w stronach od Galicji odleglejszych nabierało u nas nowych znaczeń: ja znałem je z Warszawy drugiej połowy ubiegłego wieku jako określenie takiego „ple-ple”, paplaniny, dyrdymałek rzucanych w rozmowie, a w Poznańskiem „ecie-pecie” to gwarowe określenie niezguły czy ślamazary.

Żydowskie „ecie-pecie”, słówko na wydłużone, jajowate lub elipsoidalne owoce dzikich róż, stoi zatem wśród wielu „roślinnych” nazw pieniędzy czy szerzej – zgromadzonego, a przecież niepewnego i nietrwałego jak i same rośliny i ich zbiory – majątku; mamy „sałatę”, „kapustę”, „siano” czy „kokosy”, a przede wszystkim, symbol już zapomniany choć niezwykle ważny w gospodarczej przeszłości Europy – „żołędzie”.

Bo też od Średniowiecza symbolem zamożności była obfitość wieprzów w oborze, a wieprze pędziło się do lasu, by tam tuczyły się na owocach dębów i buków. Wartość lasu oddawano po prostu liczbą wieprzy, które był w stanie wykarmić, a bynajmniej nie wartością drewna, bo drewna było wtedy w bród, jego brak nikomu nie groził, drzewne zasoby lasu wydawały się jeszcze nieprzebrane. Innego pastwiska niż las nie znano w średniowiecznej Europie, bo całą ziemię zdatną pod uprawę – a i tak zawsze rozłogów pól było zbyt mało – obsiewano zbożem, ówczesne zboża były przecież bardzo niewydajne. To dęby, żołędziorodne dąbrowy stanowiły o zamożności. Stąd kolor „żołędny” w kartach zwano czasem „pieniążkami”, a jego francuski odpowiednik, „trèfle”, to przecież koniczyna, również roślina pastewna. Średniowieczne lasy były – to zupełnie umyka naszym wyobrażeniom – bez wyjątku odwieczne, prastare; drzewa tych kniei i puszcz siały się, trwały i w końcu waliły na leśne dno – same z siebie. XV- i XVI-wieczne próby, by rolnik, tak potrzebujący dla świń obfitości żołędzi i bukwi, wkroczył w życie lasu ze swymi narzędziami i pracami, były przełomowe i niezwykłe: lasy zaczęto po raz pierwszy „zakładać” – postawiliśmy się wówczas na miejscu zarezerwowanym do tej pory dla obrotów i przemian samej Natury. Żołędzie siano często z płachty, tak jak rok w rok odnawiano łany, jak zwykło się siać zboża – czasem zresztą siano żołędzie zmieszane z ziarnami zbóż, na przykład z owsem.

JAKUB DOLATOWSKI

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Cookie settings
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Cookie settings
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Cookies set by Google for logged in users.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

There is no cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

There is no cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Cookie settings