Lubię dziewczynkę, która wyczekuje lotki, żeby ta spadła na jej rakietę. I samą lotkę, która zawisła w powietrzu. Polubiłam zegar na ratuszu, w Bolesławcu, który na zdjęciu, z lipca, zawsze, pokazuje 10:36. Ostatnio polubiłam nowy szczegół. Jak w Dziewczynce przy falochronie, Westhove 2009, dopiero dokładne przestudiowanie fotografii ujawnia ukryty fragment rzeczywistości. W oknie stoi kobieta. W jasnym fartuchu. I uśmiecha się. Do nas? Do identycznie ubranych bliźniaczek, których grę śledziłam przez obiektyw? Tak sobie?

„Badminton”, Bolesławiec 1989, z cyklu: „Grasz w zielone?” © Elżbieta Lempp
22 listopad 2024
ELŻBIETA LEMPP