Xavier Farré Vidal (ur. 1971) – kataloński poeta, eseista i tłumacz, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po polsku ukazał się jego tom „Kompas na śniegu”. Przekłada z języków polskiego i słoweńskiego na hiszpański i kataloński. Członek kapituły Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Laureat Nagrody Jordi Domènecha (2021) za przekład Pana Cogito Zbigniewa Herberta na język kataloński. Prezentowane utwory pochodzą z tomu „Tristes? Cartes a Lluci (proses retallades)”, który wkrótce się ukaże. Ten złożony z ponad sześćdziesięciu utworów cykl to listy do wyimaginowanego przyjaciela. Ich motywem przewodnim jest pragnienie rozmowy, trudność porozumienia – poprzez bogactwo i przemieszanie języków. Wielość języków wyostrza wrażliwość na słowo, potrzebę precyzyjnego sensu, ale często zamiast zbliżać skazuje na wieczne przybliżenia, zaniemówienie, językowe wygnanie. Polska wersja tych utworów odzwierciedla ich językowe komplikacje, a zarazem jest wynikiem przyjaźni i poetyckiego porozumienia. Tłumaczyłam z języka hiszpańskiego, na podstawie przygotowanego przez autora przekładu z katalońskiego oryginału.
Anna Arno
13
Drogi Lucjuszu, w poprzednim liście
pytałem o zazdrość. Nieraz muszę
swój stan przejaskrawić, może to
linia obrony? W dodatku na próżno?
Wiesz, jak się myli miesiące?
Światło października, nie sierpnia, w lipcu.
Cholerny deszcz, który się sączy i ustaje,
chłodny jak ziemia, na której tracisz równowagę.
Przez to nie wyostrzasz uwagi,
tylko całkiem tracisz zaufanie, żaden matematyk
nie widział takich niewiadomych
Pewne jest tylko, że nie możesz mieć planów.
Albo się pogodzisz i w końcu ten stan
Będzie towarzyszył ci stale.
W 80% jesteś zależny od tego co dzień
w dzień wpada przez okno twojego odosobnienia.
15
Lucjuszu mój miły, światło chwil straconych,
do dupy nie mieć z kim pogadać
Nie o ciebie tu chodzi, do którego mogę
pisać (choćby te listy) albo mówić.
Strata jest w dźwiękach, wstajesz, wychodzisz
na ulicę i musisz natężyć umysł
aby rozpoznawał dźwięki z innej przestrzeni.
I tak płyną dni, jak woda we młynie
Kręcisz się w miejscu,
jak koń pociągowy, jak osioł, który wlecze
ciężar sensów wyuczonych na ślepo
Zapewniam cię: obrywasz za cudze przewiny.
I widzisz, nie możesz skojarzyć, nazwa
którą nadawałeś rzeczy znika i się rozmywa
w szarzyźnie dni jak powtarzająca się naklejka w albumie
I nigdy nie możesz powiedzieć: „tę już mam” [1].
27
Wiesz, Lucjuszu, gdy jesteś daleko i ruszasz
w drogę pozostawiając za sobą rzeczy i przedmioty,
i niczym wielki motek nici,
oplątuje cię to, co cię ukształtowało.
I zaczyna się nieubłagany proces, ludzie
których nie umiałeś kochać, ponieważ, Lucjuszu,
(po raz pierwszy wołam cię dwa razy,
znak, jak dotkliwie cię brakuje),
ponieważ, wiesz, chyba na odległość
nie można mieć normalnych uczuć.
Kto wie, skoro nie potrafisz umocnić tego, czym jesteś,
to, co cię określa też powoli płowieje
U mnie tak jest stale, szczególnie,
jak wspominałem, z ludźmi, których
nie umiałem dobrze kochać (czyli jak?) a robi się późno
kiedy do ciebie dociera, że tylko to się liczy.
XAVIER FARRÉ VIDAL
tłum. ANNA ARNO
[1] W oryginale „tengui”. Tak mówiły dzieci, kiedy wymieniając się naklejkami, chciały powiedzieć, że tę już mają w swoim zbiorze. „Tengui” to nie poprawny czasownik, lecz zniekształcona forma „tengo” (mam).