Pod Halą Targową przy Grzegórzeckiej, w każdą niedzielę, odbywał się pchli targ. Wzdłuż wąskiego trawnika, pod płotem, rozkładano rzeczy potrzebne i niepotrzebne. Na folii z negatywem zapisałam: Kazimierz, 28.6.2009. W kalendarzyku znalazłam notatkę: 27 czerwca (sobota): rano pociąg do Krakowa.
„Madeline Called It Wild Hibiscus”. Tytuł wymyślił Albrecht. Często miał lepsze pomysły na tytuł. Tutaj nazwał, po prostu, reakcję Madeline na zdjęcie kwiatu. Madeline to nasza przyjaciółka z Chapel Hill (N.C.), tłumaczka na angielski m.in.: Białoszewskiego, Miłosza, Fink, Krall, Schulza, Borowskiego.
Przy spotkaniach na portret (lubię niemieckie określenie: Fototermin) starałam się robić zdjęcia miejsc albo szczegółów z otoczenia fotografowanej osoby. Pelargonia stała na parapecie półpiętra klatki schodowej w kamienicy Stanisława Stommy, z którym byłam umówiona wiosną, 12 kwietnia 2002.
W Starej Pinakotece można obejrzeć dzieła dawnych mistrzów: Botticellego, Boscha, Leonardo da Vinci, Dürera, Cranacha, Tycjana, El Greco, Bruegla, Rubensa, Rembrandta. Można też skupić się na obiekcie odpowiednim dla wieku.
Dzieci było dwoje: Flo i Jonathan, który kilka lat później wolał być Kasimirem. Pokój był prawie pusty, niedawno się wprowadzili. To nic - dzieci miały już swój domek. Tyle o miejscu. A czas? Na folii z negatywem napisałam: Winter/Frühjahr '88.
Każde uchylone drzwi starych budowli były zaproszeniem, kiedy miałam przy sobie aparat. W czerwcu 1987, z Nadią i Aldo – naszymi przyjaciółmi, pojechaliśmy do ich domku w Graniti, na Sycylii. W czasie wypraw po okolicy dotarliśmy nad rzekę, niedaleko Syrakuz, tam, gdzie rośnie papirus. I zajrzeliśmy do miasta.
W marcu 2009 trafiłam, z niewielką grupą, nad jezioro Inle. Wczesnym rankiem, w dniu moich urodzin, wybrałam się łódką w głąb osady. Łódź prowadziły dwie kobiety, które odpychały nas drągami od dna. Po drodze były domki i świątynie na palach, miniaturowe ogródki usypane z mułu, drewniane mosty i pochylone słupy elektryczne.
Czas przed śniadaniem wykorzystywałam na wyjście z aparatem do miasta. Na skwerkach, uliczkach często spotykałam trzypokoleniowe rodziny – babcie/dziadków, córki i wnuczki. Starsi uprawiali poranną gimnastykę, mamy karmiły dzieci. Mężczyźni kontemplowali. Jezioro Zachodnie (wiet. Hồ Tây), kwiecień 2010.
Negatywy często pozwalają mi odtworzyć topografie miasta. 16 kwietnia 2011, po drodze do "Aqua Alta" – nietypowej księgarni niedaleko Piazza San Marco w Wenecji, przechodziłam przez Campo Santi Giovanni e Paolo, przy którym znajduje się gotycka bazylika pod wezwaniem obu świętych.
„Pierwszy człowiek” z 2018, o lądowaniu Neila Armstronga na Księżycu w 1969 i jego słynnym „małym kroku dla człowieka, ale wielkim skoku dla ludzkości”, który obejrzałam niedawno, przypomniał mi o naszej wyprawie z Chapel Hill (N. C.) na Florydę, w maju 1986. Wylądowaliśmy wtedy z Albrechtem na Cape Canaveral, w Kennedy Space Center. To stamtąd Apollo 11, dowodzony przez Armstronga, poleciał w kosmos.
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.