HOME

Księga Przyjaciół

Jan Zieliński Spod powieki (G)
Wysokopiśmienna i niskopiśmienna – tak nazywa Lucyna Marzec bohaterki niecodziennej książki: korespondencji poetki Kazimiery Iłłakowiczówny z jej wieloletnią oddaną gosposią, półanalfabetką Józefą Grabowską. [...] Książka to niezwykła dzięki wzajemnemu poczuciu bliskości między dwiema kobietami, przez role społeczne skazanymi, zdawałoby się, na nieprzekraczalny dystans: z jednej strony wybitna poetka, a zarazem osoba w latach dwudziestych stojąca blisko samego centrum władzy dzięki szczególnemu zaufaniu, jakim darzył ją marszałek Piłsudski, z drugiej – zwykła, zdawałoby się, gosposia, niewykształcona, „ciemna sługa”, jak powiedziałby Gombrowicz. Niezwykły był też czas – okres wojny, który poetka spędziła w Siedmiogrodzie, a gosposia w okupowanej Warszawie, i okres stalinowski, kiedy pierwsza mieszkała w Poznaniu, a druga w Pustelniku pod Warszawą. Jest rzeczą fascynującą śledzenie ich dialogu, tropienie tej bliskości, której przyczyny leżały, sądzę, w głębokiej prawości obu autorek listów, w ich religijności (obie modlą się nawzajem za siebie i regularnie jedna za drugą zamawiają msze), ale także w tym, że obie były kobietami praktycznymi, wychowanymi w poszanowaniu rzeczy. Rozumiały się bez zbędnych słów.
Jan Zieliński Spod powieki (F)
Szkic Nauroy jest też znakomitym przeglądem ikonografii madame Tallien. [...] „W salonie roku 1796 wisiał portret obywatelki Tallien w celi śmierci więzienia la Force, trzymającej w ręku własne włosy, właśnie ścięte, dzieło Jean-Louis Laneuville’a”. Obraz, dopowiem, ciekawy choćby i z tego względu, że stanowi bodaj nawiązanie do motywu silnej kobiety, poświęcającej włosy dla osiągnięcia zwycięstwa (najbardziej znana realizacja to Semiramida, obcinająca swe pukle, by nie przeszkadzały jej w boju).
Jan Zieliński Spod powieki (E)
Nowa wersja przedwojennego "Mocnego człowieka" wedle powieści Przybyszewskiego – z muzyką Maleńczuka i zespołu Püdelsi. Film z roku 1929, jeśli pominąć naiwności fabuły i przesadną mimikę, uderza znakomitym oddaniem atmosfery wielkomiejskiej Warszawy, z licznymi napisami reklamowymi, grą świateł, przebitkami i szerokimi planami. Spod powieki odnotować wypada liczne sceny pojedynków oczu. Dobra obsada, także w rolach drugo- i trzecioplanowych – pozostaje w pamięci zwłaszcza boy hotelowy, grany przez młodego Tadeusza Fijewskiego. Dodana muzyka Maleńczuka świetnie wpisuje się w narkotyczny klimat prozy Przybyszewskiego. [...] Maria zaczęła ją czytać przed seansem i od razu wychwyciła świetny cytat (słowa genialnego pisarza Górskiego do dziennikarza Bieleckiego): „Ciekaw jestem, jakbyś w jakiejś powieści opisał stół albo krzesło, rozumiesz, taki stół, na którym ktoś przed chwilą bezsenną noc przepędził, ot, np. taki Mickiewicz, który na nim pisał swoje improwizacje, albo takie krzesło, na którym siedział mężczyzna, a potem na tym krześle usiadła dziewczynka, która tego pana kochała, i uczuła się zapłodnioną… Barbey d’Aurevilly piękną rzecz o tym napisał…”. To aluzja do sceny z opowiadania "Najpiękniejsza miłość Don Juana", do której [...] Félicien Rops stworzył sugestywną ilustrację, zapowiadającą nieco ekspresjonistyczną poetykę filmu "Mocny człowiek".
Jan Zieliński Spod powieki (D)
Kiedy w końcu października 1944 roku Armia Czerwona wyzwoliła norweskie miasto Kirkenes, ludność przyjęła z zadowoleniem koniec niemieckiej okupacji – a Rosjanie wkrótce się wycofali. Inaczej w Petsamo, mieście, które należało do Finlandii niedługo, od roku 1920 do 1940. Było jednak dla kraju ważnie, nie tylko dla marzeń imperialnych o kraju od morza bałtyckiego do morza Barentsa (w roku 1920 mawiano: „Brytyjczycy mają Indie, a my mamy Petsamo”), ale także ze względów ekonomicznych, odkąd odkryto tu złoża niklu. W listopadzie 1939 roku z tych samych względów do Pestamo wkroczyli Rosjanie. Niemcy próbowali ich przegonić, co się na pewien czas powiodło, ale nie na trwałe. W fińsko-radzieckim traktacie pokojowym z roku 1947 Finowie utracili miasto. Rosjanie zmilitaryzowali okręg, w porcie stacjonowały atomowe łodzie podwodne, z całego kraju zsyłano przymusowych robotników do kopalni niklu. Niedawno w Pieczendze świętowano osiemdziesiątą rocznicę „wyzwolenia” miasta. Ale czasy znów są niewesołe. Z dwóch stacjonujących tutaj brygad tysiące żołnierzy wysłano na front ukraiński.
Jan Zieliński Spod powieki (C)
Pod wieczór lot przez Paryż do Bordeaux. Zaczynamy kilkudniowy objazd Oksytanii i zachodniej Prowansji. Bywałem tutaj nieraz w latach siedemdziesiątych, choćby na winobraniach [...] Pierwszym motywem przewodnim były obrazy mojego ulubionego malarza barokowego, Trophime’a Bigota, którego "Święta Irena pielęgnująca świętego Sebastiana", ujrzana kiedyś w muzeum watykańskim, towarzyszyła mi przez lata codziennie jako tło ekranu podołkowca. Punkt odniesienia stanowiły też zapisy kilku pisarzy, do których wciąż wracam, jak choćby Bobkowski, Herbert czy Rilke.
Jan Zieliński Spod powieki (B)
"The Ballad of Emmett Till" Dylana [...] opowiada o chłopcu z Chicago, który przyjechał na Południe i stał się tam ofiarą linczu. Dylan śpiewa, że nie może znieść w gazecie widoku zdjęcia, na którym dwaj bracia, oskarżeni o lincz, wychodzą uśmiechnięci z budynku sądu, uwolnieni przez ławę przysięgłych, na której zasiadali współuczestnicy tej zbrodni. Wright Thompson zbadał dokładnie tamten lincz z roku 1955 i opisał w książce "The Barn: The Secret History of a Murder in Mississippi", która się właśnie ukazała. A w październikowym numerze „The Atlantic” w krótkim eseju opisuje wizytę w archiwum, która dobrze świadczy o zakresie jego projektu. Pisze mianowicie, jak poleciał do Sewilli, żeby tam obejrzeć pewną starą mapę. Dlaczego? [...] Wydawało mu się, że widzi odgrywające swe role marionetki, ale nie dostrzega poruszających je sznurków. Zaczął zatem kolekcjonować mapy – chciał zbadać stosunki własności, przepływ pieniędzy, zmiany układu sił. I wreszcie dojrzał do obejrzenia pierwszej mapy tych terenów, pochodzącej z roku 1544.
Jan Zieliński Spod powieki (A)
Berno wita wjeżdżającego do miasta koleją większą ilością graffiti, wśród których czasem przewijają się słowa ukraińskie. Jako porządny obywatel kantonu berneńskiego pierwsza rzecz wrzucam do skrzynki swoje zdanie w planowanym na 22 września głosowaniu w sprawie „konkordatu o przejściu gminy Moutier do kantonu Jury”. […] Słowo konkordat jest tu rozumiane po szwajcarsku, nie jako umowa państwa z kościołem, tylko jako porozumienie między dwoma lub większą liczbą kantonów, która nie może być potem jednostronnie zmieniona. Obecny konkordat dotyczy tzw. kwestii jurajskiej (Jurafrage), która trwa od końca lat siedemdziesiątych i prowadziła nawet do aktów terroru. […] W hotelu dotąd miałem okna na lewą stronę, tym razem na prawą, na postindustrialny pejzaż z dwiema wielkimi cysternami na olej, z autostradą w głębi i kawałkiem nieba, odbijającym się w kałuży. Cysterny nie są już używane, stoją puste, ale ich demontaż kosztowałby miliony. Służą twórcom sztuki ulicznej, czasem przychodzą tu też uczniowie szkoły plastycznej ze swoimi szkicownikami.
Jan Zieliński Rak Europy
PIW opublikował świetną książkę węgierskiego autora Frigyesa Karinthyego "Podróż wokół mojej czaszki". Rzecz, napisana w roku 1936, jest osnuta wokół traumatycznego doznania, jakim była dla autora diagnoza guza mózgu – na co nakłada się metafora faszyzmu jako raka, zżerającego Europę lat trzydziestych. Dla mnie "Podróż…" Karinthyego jest też modelowym przypadkiem częstej po roku 1910 choroby, którą na własny użytek oznaczam paramedycznym mianem "maltosis". Polega ona na silnym przejęciem się lekturą wydanej w owym roku powieści Rilkego o Maltem.
Jan Zieliński Anatomia sukcesu
Powieść Bartosza Sadulskiego wpisuje się świetnie w tradycje europejskiej powieści łotrzykowskiej od "Łazarza z Tormesu" po Miodraga Bulatovicia. "Rzeszot" jest jednak przede wszystkim brawurową rozprawą zarówno z romantycznymi mitami i wmówieniami, jak i z pozytywistyczną tromtadracją. Wpisuje się też równie świetnie w krajową tradycję podważania narracji o przeszłości, której milowe kamienie stanowią powieści Stanisława Brzozowskiego i "Trans-Atlantyk" Gombrowicza. Powieść Bartosza Sadulskiego zapewne długo nie trafi na listy szkolnych lektur. Ten powieściowy debiut młodego autora będzie jednak z pewnością, a może już jest, wdzięcznym tematem rozpraw polonistycznych.
Jan Zieliński Mimowiedne powinowactwa
Wystawa w stosunkowo niewielkiej galerii Ogrodu Rzeźb Juana Soriano została przez artystkę bardzo starannie zaprojektowana. Jej centrum stanowi procesja miękkich, powiewnych feretronów, które mają niemal magiczną właściwość interakcji, upodabniania się do wędrujących pomiędzy szyfonami widzów i ich strojów. Zdają się przy tym narzucać swój temat, swą treść. "Silente" – z uszami zatkanymi wachlarzykami, które są zarazem lotkami badmintona – zmusza do milczenia. "Limbo" – w dramatycznym rozdwojeniu głowy na dwie skonfliktowane półkule, szczerzące do siebie zęby – trwa w zawieszeniu między Piekłem i Czyśćcem a nadzieją na Niebo.
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek