W pierwszym tomie Dzienników Jarosława Iwaszkiewicza edytorzy, w zasadzie słusznie, umieścili jego Notatki 1939-1945. Piszę „w zasadzie”, bo nie jest to dziennik, lecz niby-dziennik napisany pod koniec 1945 roku na podstawie jakichś zapisków czynionych ponoć na marginesach książek i na odwrocie rysunków córek autora. Rzecz w tym, że owe podstawy się nie zachowały, co jest dziwne, bo Iwaszkiewicz skrzętnie zachowywał rękopisy i książki z marginaliami. Może jest więc to mistyfikacja i dziennik wojenny powstał już po wojnie? Świadczyć o tym może to, że autor bezceremonialnie umieszcza w nim nazwiska pisarzy biorących udział w podziemnym życiu literackim, a nawet fakty związane z ukrywaniem Żydów, czego by się nie ośmielił w dzienniku pisanym podczas okupacji.
Tak czy inaczej, tekst powstał prawdopodobnie z myślą o wydaniu książkowym. Ukazały się jednak tylko fragmenty wydrukowane w 1946 roku na łamach „Kuźnicy” [1], a później maszynopis trafił w ręce stawiskowego szofera, Szymona Piotrowskiego, który już po śmierci pracodawcy łaskawie udostępnił go Andrzejowi Zawadzie. W ten sposób doszło do pierwszej edycji Notatek 1939-1945 [2].
Ostatni zapis przed wybuchem powstania warszawskiego datowany jest 21 lipca 1944 roku, a dotyczy zdarzeń z dnia poprzedniego. Mowa w nim o dwóch młodych poetach, którzy od pewnego czasu zaczęli odwiedzać Iwaszkiewicza w Stawisku i „zanęcili się” przynosząc mu do oceny swoje wiersze. Pierwszy z nich, „wysoki dryblas” nie przypadł Iwaszkiewiczowi do gustu, był „zanadto ucharakteryzowany na poetę” [3]. Za to ten drugi wydał mu się miły, „dziecinny, z dużymi szafirowymi oczami, niedużego wzrostu, przypominał mi Jurka Lieberta. I wiersze jego daleko przyjemniejsze od tamtego draba, może nawet za banalne, za podobne do Oktostychów. […] Nazwisk ich nie zapamiętałem, a może nawet nie mówili ich” [4].
Czy rzeczywiście Iwaszkiewicz nie wiedział, że jednym z nich jest syn znanego mu z Kijowa Tadeusza Ficowskiego, redaktora czasopisma „Pióro”, w którym debiutował w roku 1915?
Wreszcie „ten mały, przyjemniejszy” zaproponował Iwaszkiewiczowi spotkanie w Warszawie, które z mieszkania poety przy ulicy Trębackiej 9 przeniosło się do restauracji piętro niżej, gdzie nad schabowym młodzieniec, przerywając rozmowę o literaturze, rzucił pytanie: „Proszę Pana, a skąd Pan bierze pieniądze, żeby tak dostatnio żyć?”. Iwaszkiewicz uprzejmie wyjaśnił, że żona sprzedaje odziedziczone po ojcu place w Podkowie Leśnej, co bardzo ucieszyło rozmówcę: „Bo gdyby Pan się ze swoich pieniędzy nie mógł wytłumaczyć, to znaczy, że Pan kombinuje z niemcami… a wtedy… widzi Pan, tu przed domem chodzi jeden z moich kolegów z rozpylaczem, a inni oczekują o parę domów dalej. Zaraz lecę, wszystko im wytłumaczę” [5]. Po czym wrócił na kawę z tortem.
Zapis kończy morał: „Wszystko jedno do kogo, byle strzelać. Rozpylacze i pistolety, gdy się je długo trzyma bezczynnie, same wreszcie wypalą” [6].
„Co to było?” – pyta Iwaszkiewicz. I my pytamy, i nie znamy odpowiedzi.
Nie ułatwia jej też List do redakcji [7], zamieszczony jakiś czas po publikacji zapisków Iwaszkiewicza w „Kuźnicy” w wydawanym przez Bolesława Piaseckiego tygodniku „Dziś i Jutro”, a podpisany przez Jerzego Ficowskiego, w którym dekonspiruje się on jako uczestnik opisanej akcji, ale nie ten, który siedział z Iwaszkiewiczem w restauracji (tu był dryblas), lecz drugi, czekający na ulicy. Ficowski przyznaje, że rozmowa taka się odbyła, ale „nie było żadnych zamachowców, rozpylaczy itd.”.
Może rzeczywiście nie było ich i Iwaszkiewicz podbarwił opisane zdarzenie, żeby móc wygłosić morał w przededniu wybuchu powstania. Atmosfera była wtedy gęsta. W czerwcu 1944 roku doszło do kilku tragedii w kręgu Biura Informacji i Propagandy KG AK. W wyniku zamachów zginęli Ludwik Widerszal, Jerzy Makowiecki z żoną, a miesiąc później wydano w ręce gestapo Halinę Krahelską i Marcelego Handelsmana. Ofiary czystki przeprowadzonej przez wewnątrzakowską „grupę Sudeczki” (Andrzeja Popławskiego) miały bądź to złe pochodzenie, bądź poglądy lewicowe.
Oczywiście, ani Ficowski, ani jego kolega (być może był to Jan Gałkowski, późniejszy autor peerelowskiego przeboju Gdy piosenka szła do wojska) nie mieli nic wspólnego z „grupą Sudeczki”. Czy mogli jednak zaplanować taką rozmowę wyjaśniającą z poważnym pisarzem na własną rękę? Nawet jeśli nie było tam „rozpylaczy itd.”, to było jednak swego rodzaju przesłuchanie.
Pytanie takie zadane dziś wynika z ciekawości historyka literatury, którą rozbudza list Ficowskiego. Ale zadane wtedy, w 1946 roku mogło być dla jego autora bardzo niebezpieczne. Więzienia powoli się zapełniały.
Dlaczego się zdekonspirował? W trakcie dalszej lektury staje się to jasne. Zachowując szacunek dla „znakomitego poety”, Ficowski stwierdza jednak, że „wina jego leży w tym, że na skutek niezbyt jasnego ujęcia, czytelnik ulega złudzeniu, że końcowe, oskarżające wnioski obarczają całą młodzież Polski Podziemnej, a nie tylko jej nieodpowiedzialne elementy” [8].
Jak wynika z listu, przed jego napisaniem Jerzy Ficowski rozmawiał z Iwaszkiewiczem o fragmencie zapisków opublikowanym w „Kuźnicy”, ale ten zasłaniał się prawem do fikcji literackiej, choć, dodajmy, Notatki 1939-1945 publikowane były i funkcjonują do dziś jako dziennik.
W tej kwestii Ficowski formułuje postulat w zasadzie niewykonalny: „Szkoda, że [autor] ową «literacką fikcję» osnuł na prawdziwych ramach i że dla zrównoważenia nie opisał faktów świadczących o bohaterstwie i szlachetnej ideowości olbrzymiej większości walczącej młodzieży polskiej”.
To jest sedno jego Listu do redakcji. Empatii Jerzego Ficowskiego odsłona pierwsza, empatii, która nakazywała mu zawsze bronić słabszych i przegranych.
Takiego przesłania pewnie nie opublikowałaby „Kuźnica”, wysłał więc list do „Dziś i Jutro”, gdzie debiutował wcześniej jako poeta, odnosił się przy tym do artykułu Jana Dobraczyńskiego drukowanego w tym tygodniku [9], a dotyczącego między innymi notatek wojennych Iwaszkiewicza.
Na końcu chcę zacytować wiersz Ficowskiego Twarzą do ziemi. Najpierw jednak przypomnę żal Józefa Czechowicza:
rozmnożony cudownie na wszystkich nas
będę strzelał do siebie i marł wielokrotnie [10]
A u Ficowskiego na odwrót, jakby polemicznie:
twoi zmarli polegli […]
a wszyscy nieobecni
(Bóg o wielu twarzach)
byli w tobie przez chwilę [11].
PIOTR MITZNER
Przedstawione na konferencji „Najpierw poeta. W setną rocznicę urodzin Jerzego Ficowskiego”, Poznań, 4 grudnia 2024 roku.
[1] J. Iwaszkiewicz, Fragmenty z notatek, „Kuźnica” 1946 nr 11.
[2] J. Iwaszkiewicz, Notatki 1939-1945, przygotował do druku, uzupełnił i opatrzył posłowiem Andrzej Zawada, Wrocław 1991.
[3] J. Iwaszkiewicz, Dzienniki 1911-1955, opracowanie i przypisy Agnieszka i Robert Papiescy, Warszawa 2007, s. 249.
[4] Tamże.
[5] Tamże, s. 250.
[6] Tamże.
[7] J. Ficowski, List do redakcji, „Dziś i Jutro” 1946 nr 44.
[8] Tamże.
[9] Jan Dobraczyński, Iwaszkiewicz po wojnie, „Dziś i Jutro” 1946 nr 39.
[10] Józef Czechowicz, Poezje zebrane, zebrał i opracował Aleksander Madyda, Toruń 1997, s. 217.
[11] Jerzy Ficowski, Twarzą do ziemi, w: tenże, Lewe strony widoków, wybrał i opracował Piotr Sommer, Poznań 2014, s. 224.