fbpx
HOME
Jan Maria Kłoczowski

Malarz na wojnie

Gienkowi i jego towarzyszom broni

Poznałem Gienka Rawskiego w 2006 roku dzięki Bogumile Berdychowskiej, która zaprosiła mnie na spotkanie z grupą artystów ukraińskich przebywających wówczas w Warszawie na półrocznym stypendium Gaude Polonia. Zaprzyjaźniliśmy się szybko i ta przyjaźń trwa do dzisiaj. Odwiedzałem potem Gienka i jego żonę, Weronikę, we Lwowie, spotykałem się z nim, kiedy przyjeżdżał na krótko do Warszawy, widziałem się z nim w Krakowie, gdzie w 2016 roku wspólnie w Wołodymirem Kostyrko miał dużą wystawę w Międzynarodowym Centrum Kultury. Pokazywał na niej kilka obrazów z cyklu Iliada, który zaczął malować dwa lata przed Majdanem. Przeniósł opowieść Homera do Lwowa, modelami czyniąc swoich przyjaciół i kolegów, lwowskich artystów.

Gniew Achillesa, 2012

Jesienią 2021 roku Gienek postanowił zamienić pędzel na karabin i na ochotnika (nie był już z wieku poborowym…) zgłosił się do wojska. W lutym 2022 roku Putin najechał na Ukrainę i zaczęło się to, co nie mieściło się nam w głowach…

Nadal kontaktowałem się z Gienkiem, choć, siłą rzeczy, rzadziej. W marcu 2022 roku do Bogdan przyjechała jego żona, Weronika. Razem z dwojgiem dzieci, Hanusią i Łukaszem, razem z teściową Gienka i jej małą kotką. Rodzina Gienka mieszkała u nas do maja, kiedy to na froncie wschodnim zginął brat Weroniki, a dzielne kobiety postanowiły wrócić do Lwowa, aby go godnie pochować… Sam Gienek wrócił z frontu żywy. Nie jest w stanie malować…

Od czasu do czasu piszę do niego, podsyłam książki, próbuję wspierać, jak umiem. Wymieniamy dłuższe lub krótsze listy. Za zgodą Gienka postanowiłem podzielić się z przyjaciółmi wydawnictwa Próby jego listem z 16 czerwca tego roku. W moim odczuciu mówi on więcej o tej strasznej wojnie niż niejeden reportaż. List tłumaczył na polski przyjaciel Gienka, Andrij Pawłyszyn. Zachowuję jego wersję, świadom, że Andrij robił to „na szybko”.

Witaj Janku,

bardzo dziękuję za książkę. Ta rozprawa o Caravaggio jest świetna. Żałuję, że mam zbyt mało czasu na czytanie. Ale od dawna jestem przyzwyczajony do czytania kilku książek naraz i przez dłuższy czas. Dziękuję.

Serdecznie dziękuję za wsparcie i miłe słowa oraz ważny tekst Simone Weil. Naprawdę doceniam Twoje wsparcie, Twoje słowo i to, że jesteś.

Przepraszam za długie milczenie, że dopiero teraz udało mi się odpowiedzieć. Nie napisałem odpowiedzi od razu, ale częściami, jak już pewnie się domyśliłeś.

Przepraszam, że wygląda to trochę nieskładnie… Nie mogę się w pełni skupić z powodu wojny, mojego udziału w wojsku, które stało się moją pracą. Nie widzę końca wojny i rozumiem, że będę w wojsku do emerytury, czyli przez kolejne trzy lata.

Wciąż pozostaję w wojsku. Armia to odrębny organizm, który żyje według własnych praw, i trzeba się do nich dostosować. A nasza rzeczywistość jest prosta i jasna. Wojna. Wojna potrwa jeszcze długo i wszyscy uczymy się żyć według nowych zasad. Przy prawie codziennych alarmach, ostrzałach pokojowych miast i pogrzebach, które stają się codziennością w naszym życiu, niestety.

Na całej Ukrainie Pola Marsowe usiane są ciałami obrońców i obrończyń, ziemia skropiona gęsto krwią, w większości młodą, świeżą krwią. Jest ciężko. Ciężko patrzeć na krajobrazy z morzem krzyży i flag w kwiatach i zniczach.

Wizyty na Polu Marsowym stają się zjawiskiem powszechnym i to mnie przeraża. Przyzwyczajamy się do śmierci, przyzwyczajamy się do życia w wojnie…

Strasznie boli, gdy widzi się, jak młodzi chłopcy i dziewczęta grzebią młodych ludzi takich jak oni. Bolesny jest widok starzejących się na naszych oczach dwudziesto- i dwudziestopięciolatków, których siwe włosy i oczy mówią o nieludzkim cierpieniu. Zamiast żyć, poznawać świat i siebie w nim, uczą się wszystkiego, co związane z wojną i opanowują „wysoką kulturę ruskowo mira”… Codzienne barbarzyństwo. Codzienny ból i strata. Spustoszona ziemia…

Na wschodzie wkopywaliśmy się w ziemię, a ona nas pochłaniała i ukrywała przed żelastwem, które na nas spadało. Na wschodzie jest inna, w regionie donieckim ziemia jest czarna, jak smoła i oleista. Przyklejała się do saperki, a deszczu wtedy nie było. W regionie ługańskim jest jak zanieczyszczona terakota. Jest głęboka na siedemdziesiąt centymetrów, a dalej to już wapień. Nieraz w całych blokach, a czasem jak drobny żwir w glinie. Niesamowita ziemia.

Niesamowicie piękne widoki, gdy wschodzi słońce. Nigdy w życiu nie widziałem tyle usianego gwiazdami nieba, co podczas wojny. Całe to piękno było z nami na bieżąco nawet wtedy, gdy go nie zauważaliśmy, bo nie zwracaliśmy na nie uwagi. Eksplozje i zniszczenia unicestwiały mózg i percepcję rzeczywistości do stanu przetrwania na poziomie komórki, lecz jednocześnie pojawiały się krajobrazy, ptaki, zwierzęta, koty i psy. To wszystko było blisko i daleko od człowieka…

O tekście pióra Simone Weil, który mi przysłałeś. O mocy. Tak, to ciekawy tekst i trudno z nim dyskutować na odległość czasu. Żałuję, że nie wiedziałem o niej (Simone Weil), kiedy zabierałem się do pracy nad Iliadą. Chociaż intuicyjnie podążałem w równoległym kierunku. Ponieważ siła ducha jest integralną częścią siły ciała.

Tak naprawdę nikogo nie winię, każdy dokonał własnego wyboru. Ktoś poszedł na wojnę, bo musiał, a ktoś został. Ktoś pomaga, i jestem za to bardzo wdzięczny. Ktoś się ukrył i usiłuje ignorować wojnę w nadziei, że jakoś go to minie. Bóg jest ich sędzią…

Boję się tylko jednego: że nie zakończymy wojny, a świat nie ukarze Rosji. Wtedy moje dzieci i dzieci moich dzieci będą nadal walczyć z Rosją o prawo do wolności w wolnym kraju, o prawo do bycia Ukraińcami.

Namalowałem przez ten czas cztery akwarele. To stary pomysł, który mam nadzieję kiedyś zrealizować do końca. Dawno temu postanowiłem namalować galicyjskie twierdze, zamki, kościoły, kaplice, które są na wpół zniszczone przez czas i ludzi. Coś na wzór tego, jak malowano rzymskie ruiny w okresie romantyzmu.

Pojawiła się szansa na nadrobienie straconego czasu na rzecz mojego obecnego malowania. Szczerze mówiąc, na razie maluję mechanicznie, jakbym nie był sobą.

Dziękuję, Janku

Ściskam Ciebie i Anię

Gienek

Wyczyn Menelaosa, 2013

Warto również przeczytać...