fbpx
HOME
ks. Jan Sochoń

To, co zakryte dla oczu, ale wiadome dla dzieci i poetów

Ilekroć poezja przestaje być dla nas tajemnicą,

tylekroć my dla niej przestajemy być poetami.

Bolesław Leśmian

Anna Piwkowska lubi opowiadać i opowiada w poetyckim dukcie, tak, jakby „miłość jej spod palców się snuła”, w zmowie z codziennym doświadczeniem, z wyobraźnią, mitem oraz rytmem i rymem romantycznej miary. Chce zrozumieć samą siebie, tych, których kocha i tych, którzy budują jej dookolny krajobraz, a przez to niejako wspomóc czytelników swojej poezji. Ponieważ razem z nimi tworzy wspólnotowy krąg przybliżający do pełni istnienia, zgody na zagadkową logikę losu, w głębi którego będzie można pokonywać narastające warstwy zła, strachu, niegodziwości, niesionych przez historię, także tę rodzinną i migotliwe tory wieczności wdzierające się w ludzki czas.

Żyjemy wszakże pośród znaków, rzec można, w lesie znaków, stąd też dostęp do rzeczywistości staje przed nami zawsze jako zapośredniczony, niejako otulony mgłą. Życie to przecież leśna wędrówka i gawęda o niej. Trzeba nieraz przedzierać się przez twarde gęstwiny, niekiedy schylać się aż do ziemi, żeby wyjść na jasną polanę. To trud, często zresztą prowadzący na manowce. Martin Heidegger, co prawda, uczynił z metafory lasu zgrabne narzędzie filozoficznej perswazji, ale jego procedura, niestety, nie wyszła poza wymiar przytoczonej metafory.

Rytm i rym jako ekspresja światopoglądu

Autorka Farbiarki postępuje całkowicie odmiennie. Stosowana przez nią wyrafinowana forma wypowiedzi służy sugerowaniu spraw światopoglądowych i estetycznych. Nie należy do zestawu narzędzi poetyckiej perswazji, które wskazują tylko samych siebie. Owszem, rytm i rym są zjawiskami natury technicznej, językowej (ten pierwszy oznacza następstwo sylab akcentowanych i nieakcentowanych, drugi zaś powtórzenie takich samych lub podobnych układów brzmieniowych na końcach wyrazów w zdaniach lub wersie), niemniej jednak przekraczają one wymiar prostego zjawiska wersyfikacyjnego. Zdają się ogarniać całość kosmicznej rzeczywistości, w tym cielesną i psychiczną kompozycję człowieka, odpowiadają jego wewnętrznemu rytmowi i decyzyjnej powtarzalności. W ten sposób urastają do równie powszechnej, wręcz archetypowej i równie tajemnej kategorii jak przestrzeń i czas.

Piwkowska nie trzyma się wszakże ściśle klasycznych konwencji, jej rytm zdaje się być pruty, zaskakujący, najczęściej niedokładny, głęboki, wewnętrzny. Rym zaś powstaje z rytmicznego zaczynu, albo uprzednio zrodzony rym buduje rytmiczną ekstatyczną składnię. I co intrygujące, zdaniem warszawskiej pisarki, z tej jedności rytmu i rymu wyłaniają się w chwilach kondensowania się wewnętrznej energii pierwsze frazy, które trzeba natychmiast zapisywać, gdyż inaczej błyskawicznie się ulotnią. Wówczas szanse na to, że wiersz zyska strukturalny porządek i harmonię po prostu przepadają. Gra podświadomości i intelektu idzie na marne. Dlatego Piwkowska z taką starannością podąża za wskazaniami wspomnianego, trudnego zresztą do wyjaśnienia, impulsu, który, o dziwo, w każdym przypadku potrzebuje wsparcia określonego konkretu wziętego z realności.

Wbrew sugestiom rosyjskich formalistów, którzy pod koniec lat dwudziestych ubiegłego wieku przekonywali, że rytm dzieł artystycznych (wierszy, muzyki, tańca) wcale nie jest skutkiem rytmu naturalnego – rytmu bicia serca, rytmu uderzenia nóg przy chodzeniu, Piwkowska uważa, iż kroki podczas dłuższego spaceru, przepływ krwi w żyłach, zmienność krajobrazu za oknem pędzącego pociągu, klucz odlatujących na przełomie września i października żurawi, ktoś schodzący do tunelu metra albo żółty rower na ulicy, stanowią ważkie źródło każdego lirycznego tekstu. Wynikają z napięcia wywoływanego przez poetyckie nawiedzenia, o których wiemy chociażby z wczesnego dialogu Platona Ion. Toteż z żarliwością odnosi się do poezji Achmatowej, Cwietajewej, Brodskiego czy Mandelsztama, przejmując od nich muzyczność frazy otwierającej na nieznane sfery wyobraźni.

Być może mogłaby powtórzyć za Błokiem, który zanotował w Dzienniku, że mieści w sobie „wewnętrzny fortepian”. Określał w ten sposób te środki wyrazu, które czynią człowieka artystą. Jednym z nich był właśnie rytm, główna siła, podstawowa energia wiersza. Z tej racji rytm i rym tworzą sensotwórczy wymiar poezji, pozwalają poetce na uwalnianie się od perswazji własnego „ja”, są od niej silniejsze, doprowadzają do zgody między roszczeniami indywidualnego egocentryzmu a pamięcią historyczną.

Piwkowska jest niebywale konsekwentna w realizacji własnej poetyki sformułowanej, właściwie od początku swej praktyki literackiej. Poszukuje osobnej, rozpoznawalnej od razu frazy i formatu wersyfikacyjnego, który, powtarzam, nie jest sprawą jedynie formy, lecz światopoglądu i pojmowania kultury jako przestrzeni samopoznania i porozumienia. Autorka Żółtego upału z zachwytem oddaje się we władanie języka poetyckiego, którego wyjątkowe działanie pochodzi z góry, czyli bywa darem życzliwości spływającej z porządku przekraczającego ludzką racjonalność. Mimo to każde twórcze działanie musi brać pod uwagę sojusz natchnienia z intelektem. Poezja bowiem w swej istocie pojawia się w wyniku podwójnego aktu, mianowicie specyficznego stanu umysłu będącego niezasłużoną donacją oraz pracy w języku. W jej nazwie kryje się tedy podwójne uwikłanie. Żyje ona i rozwija się, z jednej strony, dzięki językowi, z drugiej zaś dzięki specyficznemu stanowi umysłu, czemuś, co nie sposób jednoznacznie zdefiniować, ale co jest konieczne, by poezja mogła zajaśnieć pełnym blaskiem. Wiersze zatem przychodzą niespodziewanie, nawiedzają myśl i poniekąd zmuszą poetkę do wspomnianych zabiegów w żywiole słowa.

Dlatego Piwkowska waży każdą linijkę, rozumiejąc, jak wielkie znaczenie ma wzajemny stosunek jednego wyrazu do drugiego, każde czysto brzmiące słowo, nie wyłączając światła pomiędzy wersami. Niebagatelna jest uporządkowana struktura, niemal odczuwalne zespolenie pobudzonego do twórczego gestu stanu umysłu i języka, choć poezja to nie tylko tak zwane zrobione linijki, ale głównie coś, co je spaja i łączy, i co nadaje im rytm, intonację, melodię, czyli głęboka pisarska duchowość. A to, co wypływa z takiego zdroju, staje się modlitwą, zawierzeniem, uwielbieniem, czymś od strony formy bliskim najczystszej poezji i pięknemu mówieniu.

Żyjemy w przestrzeni mitycznej

Czytając dzieła Homera, Hezjoda, greckich tragików i poetów lirycznych natrafiamy na pytania wyrażone w języku typowo artystycznym, angażujące i dzisiaj nas, współczesnych. Piwkowska stara się wykorzystać to w swej aktywności poetyckiej. Mit w jej ujęciu to opowieść o dramatycznym uwikłaniu ludzi w nieuchronność losu i zależności polityczno-religijne. W różnych wersjach podań mitycznych jednostka została ujęta jako zastanawiająca się nad swoim miejscem w kosmosie, troszcząca się o to, by żyć według zasad zarządzonych w obrębie miejskiej agory przez oficjalne władze polis, gdzie prawo stanowione i wierzenia mają charakter obowiązujący. Dzisiaj świadomość konfesyjna dalece się zmieniła, lecz kwestie przez nią stawiane i rozwiązywane pozostają ważne. Chodzi tu przede wszystkim o coś, co Piwkowska nazywa wewnętrznym porządkowaniem świata.

Poetka realizuje wskazany postulat między innymi poprzez odniesienia do historii mitycznych, ponieważ ich potencjał antropologiczny wciąż włada obecną wrażliwością, sprawiając, że niczego nie tracą ze swej naturalnej żywotności, mogą nawet wspomagać w rozwiązywaniu, a przynajmniej uświadamianiu możliwości wychodzenia z kryzysów niesionych przez teraźniejszość. Każdy z adresatów interpretowanej w tej laudacji poezji z łatwością przecież odnajdzie w niej ślady mitycznych fascynacji autorki. Może utożsamiać się z przeżyciami Antygony, Penelopy, Ifigenii, Nike czy z historią o utracie przez boginię Demeter własnej córki Persefony, zwanej Kore, porwanej do podziemnego świata przez Hadesa. Wypada zauważyć, że wiele z tych wydarzeń odzwierciedla doświadczenia dotykające wszystkich mieszkańców Ziemi, dlatego nazywamy je archetypowymi (grec. archetypon), mając na myśli zamknięte w podświadomości wzorce zachowań, rozumień i wglądów w naturę świata i człowieka. Literatura widzi w nich modele określonych postaci, zdarzeń, motywów-toposów bądź zjawisk. Opowieść o Afrodycie bez pamięci zakochanej w Adonisie, który został rozszarpany przez dzika i dzięki jej wstawiennictwu u Zeusa mógł przez sześć miesięcy przebywać z ukochaną, by kolejne sześć znowu powracać do królestwa cieni, czyż nie jest ogólnoludzkim wyrazem splotu miłości i cierpienia, życia ze śmiercią, przymierza kobiety i mężczyzny?

Nie dziwi przeto, że Piwkowska skrzętnie nawiązuje do tego rodzaju tradycji, gdyż wie, że każdy poeta odtwarza swój „dramatyczny mit”, niekiedy przekształca dawne motywy w ich osobiste wersje, tworzy dzisiejszą mitologię rozpoznawalną przez poetyckie audytoria. W ten sposób jej poezja nabiera cech, które angażują czytających bez względu na okoliczności dziejowe, przynależność narodową albo wychowanie kulturowe. Tym bardziej że zaludniają poetycki świat Piwkowskiej tragiczne postacie wielkich kobiet osaczonych żarem Erosa, co bezpośrednio kształtuje duchową i egzystencjalną aurę świata przez nią przedstawianego. A takiego świata nikt nie lekceważy, gdyż przynależy do atrybutywnego wymiaru życia w ogóle. Będzie więc zawsze intrygujący, ciekawy, pogłębiający rozpaczliwość istnienia, otwierający na transcendencję:

 

[…]

Bo to miłość

obleka nas w ciało, wyczarowuje to ciało

z wody, nadziei i aksamitu skradzionego

wnętrzu róży. Tego samego aksamitu,

z którego uszyta jest podszewka świata.

(DNA, z tomu Furtianie, Warszawa 2022)

 

Poezja – rozmowa w duchu etyki i poetyki

Piwkowska nieustannie mówi do kogoś, o którym tyle wiemy, ile sugerują rzeczy, zdarzenia, mgnienia uchwycone w wierszach. Te zwyczajne sytuacje określają domniemanych rozmówców poetki, ukrytych za kotarą przeżywanej rzeczywistości i za słowami łączącymi z tym, co zasadniczo nienazywalne, co odsłania się w momentach, kiedy „tak mocno wierzymy w to czego nie widać” albo wówczas, gdy kochamy albo w ułamkach sekund, gdy także rozumiemy. Jakże to przejmujące, niemal olśniewające i – nie sposób ukryć – rzadkie przeżycia, ukazywane przez poetkę w horyzoncie krótkich błysków krajobrazu, w szczegółach tkających prawie niezauważalnie jego koloryt, w ruchach nóg, oczu i spojrzeń. Jest to widzenie fenomenologiczne, odzierające rzeczy z wielostronnej powłoki, by dojrzeć ich istotę, notujące niejako przy okazji tętno zmieniającego się świata, jak na obrazach impresjonistów.

Dużo w tych wierszach konkretu, spoza którego przeświecają błyski prawd egzystencjalnych, sprowadzanych w gruncie rzeczy do wiedzy będącej rezultatem miłości. Bo ona, miłość właśnie, jest osnową życia, otwiera przestrzeń zawsze możliwego porozumienia z kimś drugim, daje poczucie, że Bóg, choć niewidoczny i niesłyszalny, bywa rozpoznawalny w tropach przygodnego bytu, w doznaniu rozpaczy, nudy, a nawet w bólu za utraconą miłością. Sam człowiek bowiem nie jest w stanie zdjąć z własnej egzystencji ciężar i znak zapytania. Tego dokonuje tylko Bóg, który w swoim Słowie stał się Emmanuelem – Bogiem dla nas i z nami. Toteż odpowiedź na to cudowne wydarzenie ma sens tylko wtedy, kiedy jest konsekwencją osobistego przeżycia, o czym w sposób niezwykle wysublimowany pisze Piwkowska w Kolędzie bogdańskiej, zamieszczonej w tomie Furtianie oraz w programowym wierszu Po-etyka, znajdującym się w Wyspie Nieborów, wyborze liryki z lat 1990-2015.

Nawiązuje w nich do problemu zgłoszonego onegdaj przez Stanisława Barańczaka w głośnym zbiorze esejów Etyka i poetyka. Szkice 1970-1978, wydanym w Paryżu przez Instytut Literacki. Zastanawiał się w nim poeta nad związkami literatury i etyki, wskazując na ich wzajemną zależność, a uściślając na wyższość etyki nad poetyką. Skoro funkcjonujemy w rzeczywistości kulturowej po „śmierci Boga”, jak głosi publicystyczna i dodam na marginesie wewnętrznie sprzeczna formuła spopularyzowana przez Nietzschego, należy pisać z poczuciem nieufności, walczyć o autentyzm i szczerość wypowiedzi, jednakże poza chrześcijańskim punktem widzenia. Barańczak opowiadał się po stronie etyki sytuacyjnej, odrzucając wszelkie autorytety na rzecz tolerancji, empatii wobec drugiego. Obrona etyki stała się w jego ujęciu obroną indywidualizmu, w odcieniu nietzscheańskim, jak również wywiedzionym (nie ma tu sprzeczności) z pism Dietricha Bonhoeffera.

Piwkowska przyjmuje odrębny sposób rozumowania. Każdy wiersz, powiada, „ma sens symboliczny i etyczny zarazem”. Stawia myślnik pomiędzy „po” i „etyka”, żeby podkreślić przestrzeń łączącą oba pojęcia, gdzie mieszczą się glosy poetyckie metaforycznie odsyłające do „innego świata”, spajające to, co różne na podobieństwo zjednoczonych dwóch części, uprzednio rozerwanej, mosiężnej sztabki. Dzięki temu poetka zachowuje wszystkie cechy literatury jako literatury, etykę włącza w myślenie poetyckie, niezbyt jednak ufając w jego ocalające i społeczne oddziaływanie, ponieważ, jak zaznacza, „niepewność jest naszym ulubionym prawem”. Nie chce tworzyć żadnego nowego dekalogu, lecz obraca się w kręgu chrześcijańskiej wizji świata.

Przyjmuje, że intensywna miłość samego Boga, „Pierwszego Kochającego” (termin Dantego), miłość-caritas, całkowicie pozbawiona egoizmu, wyznacza pola działania ludzkiej miłości. Wprowadza w krąg bliskich zmarłych, którzy żyją w duchowym stanie wiecznej obecności, czekają na nas „z miłością, z jabłkiem, strzałą, łukiem”. Wnioskuję z tych wyznań, że Piwkowska nie potrafi wyobrazić sobie nieistnienia, potrafi natomiast żyć z nadzieją obcowania we wspólnocie zbawionych, jako że Bóg nikogo nie potępia, wszystkim ludziom proponuje wieczną szczęśliwość.

W jej wierszach nie odnajdujemy wydobytego z dawnej tradycji języka teologicznego, ale przeważająca liczba wierszy, które napisała, niesie wiarę w ład i celowość bytu, w piękno uczuć i drobin istnienia, które z tej racji warte są poszanowania, choć rozumie, że wszyscy musimy przejść przez boleść Getsemani. W swojej twórczości stara się niczego nie upiększać, ani cierpienia, ani wzniosłości, ma jednakowoż nadzieję, że skoro doznajemy łaski miłości, nasz los nie zakończy się w prochach nicości. Raczej wejdzie w odkupioną rzeczywistość, gdzie będzie można „patrzeć, widzieć, znów się dziwić”. Jej liryka podprowadza aż pod sam próg powyżej zilustrowanej nadziei.

Obdarzenie nagrodą „Galernika Sztuki” tak wyjątkowej i wybitnej poetki przez  twórców Galerii Autorskiej z Bydgoszczy, potwierdza ponad wszelką wątpliwość, że owo wyróżnienie uszlachetnia nie tylko ją samą, ale dostrzeżone szlachectwo naznacza uniwersalnością. Pobudza do wysiłku, żeby w schyłkowej epoce zachodniej cywilizacji czynić, na ile to możliwe, świat lepszym, nie rezygnując ze wsparcia poetyckiej czułości.

Każdy, choćby szczątkowy, mozół prowadzący ku prawdzie, dobru i pięknu ratuje ludzkość przed ostatecznym upadkiem. Przydaje godności wszystkim stworzeniom, bez względu na miejsce, jakie zajmują w hierarchii ziemskich istot. Proszę, pamiętajmy o tym, zaś Annie Piwkowskiej szczerze dziękujmy za duchową radość, jaką nam wciąż ofiarowuje w wymiarze poetyckim, pisarskim, podróżniczym, wydawniczym, przemycając skarby kultury śródziemnomorskiej w mroki naszej, złaknionej estetycznych i amabilnych emocji, osobowości.

Warszawa-Wasilków, 16-17 maja 2024

ks. JAN SOCHOŃ

Laudacja wygłoszona podczas uroczystości wręczenia Annie Piwkowskiej tegorocznej nagrody „Galernik Sztuki” przyznawanej przez twórców „Galerii Autorskiej” w Bydgoszczy.

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Cookie settings
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Cookie settings
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Cookies set by Google for logged in users.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

There is no cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

There is no cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Cookie settings