Założenia jego nowego, ambitnego projektu nie spotkały się z oczekiwanym entuzjazmem. Żeby wywrzeć presję na niezdecydowanej i wysuwającej kolejne wątpliwości radzie miejskiej, zwiózł kilkaset ton bazaltu na reprezentacyjny plac przed muzeum Fridericianum. Taki widok nie podobał się wielu mieszkańcom Kassel. Przywoływał ciągle żywe wspomnienia o wojennych zniszczeniach miasta, nocnym bombardowaniu, które zrównało z ziemią całe śródmieście. Inni mieli poczucie obcowania z tajemniczą, monumentalną siłą, pradawnym głosem przemawiającym do ich duszy. Zgodnie z planem artysty nikt nie pozostał obojętny. Z równo siedmiu tysięcy kamiennych steli usypano rozległą hałdę w kształcie trójkąta przypominającą grot strzały. W miejscu wskazywanym przez jej czubek, naprzeciwko wejścia do muzeum, zasadził kilkumetrową sadzonkę dębu, obok której umieścił jeden z bazaltowych bloków. „Zróbcie to samo, jeśli chcecie, żeby hałda zniknęła!” – obwieścił zgromadzonym dając początek akcji 7000 Eichen.
Jedni mają go za szamana, inni za szarlatana. Wizjonera albo naciągacza. Orędownika pokoju albo apologetę nazizmu. Joseph Beuys był jednym z najbardziej kontrowersyjnych artystów XX wieku. Rozszerzał pojęcie sztuki, wyszedł z nią poza zamkniętą przestrzeń galerii jako członek multidyscyplinarnego ruchu Fluxus wykorzystywał w swojej twórczości wszystkie dostępne środki. Rzeźbił, konstruował, projektował, rysował, pisał, organizował akcje, happeningi i performance. Przeciwnicy zarzucali mu kiczowatość, efekciarstwo, uprawianie antysztuki.
Wystarczy wymienić kilka akcji Beuysa, żeby zrozumieć, dlaczego wywoływał tyle emocji. Na otwarciu swojej pierwszej indywidualnej wystawy w 1965 roku zamknął drzwi do galerii, zmuszając publiczność do obserwowania go przez okna. Z twarzą całą pokrytą miodem i płatkami złota chodził po sali, objaśniając szeptem znaczenie swoich prac martwemu zającowi, którego trzymał na rękach. Kilka lat później przyjechał do Nowego Jorku, żeby w ramach akcji I Like America and America Likes Me dać się zamknąć w jednym pokoju z dzikim kojotem. Innym razem przez osiem godzin leżał na podłodze szczelnie zawinięty w filcowy koc i wydawał z siebie odgłosy jelenia na rykowisku.
Beuys posługiwał się spójnym językiem i symboliką, którą nie zawsze właściwie rozumiano, zarzucając mu nawet rekonstruowanie stylistyki III Rzeszy. Interesowały go zagadnienia człowieczeństwa, natury, duchowości, relacji, powiązań – zarówno międzyludzkich, jak i tych pomiędzy materią a ideą. Był zaciekłym krytykiem zastanej rzeczywistości, dążył do przemiany, ruchu, nadawania nowej formy. Chciał kształtować nie tylko przedmioty, ale przede wszystkim społeczeństwo, żeby w efekcie zmieniać świat. Tworząc rzeźby i instalacje wykorzystywał charakterystyczną gamę materiałów: smalec, masło, filc, miód, wosk. Widział w nich ciepło, traktował jako magazyny energii zasilające pozytywną przemianę ludzkości. Produkty pszczele były symbolem współpracy i więzi. Plastyczność tłuszczu, jego natychmiastowe reagowanie na różnicę temperatur, zmiana formy przy jednoczesnym zachowaniu właściwości, czytelnie wpisywała się w Beuysowską pogoń za metamorfozą. Używane materiały, ich zwierzęce pochodzenie, prostota, która jednocześnie zapewnia przetrwanie (jedzenie i ciepło) to łącznik z czasami pierwotnymi. W jego słynnej pracy Krzesło z tłuszczem geometryczność i stałość formy mebla skontrastowana jest z plastycznością tłuszczu.
Kluczem do zrozumienia Beuysa jest antropozofia – filozofia stworzona na początku XX wieku przez Rudolfa Steinera. To koncepcja łącząca w sobie elementy okultyzmu, ezoteryzmu i gnostycyzmu. Jej podstawowym celem jest poznanie świata pozazmysłowego, opierając się na za założeniu, że każdy człowiek składa się z ciała, duszy i ducha. Steiner chciał znaleźć nowy sposób badania rzeczywistości duchowej, wymykający się zarówno mistyce jak i nauce. Swoje przekonania zawarł w stworzonym przez siebie programie edukacyjnym, który funkcjonuje do dzisiaj jako pedagogika waldorfska.
Beuys poznał zagadnienia antropozofii w czasie swoich studiów na akademii sztuk pięknych w Düsseldorfie, które rozpoczął od razu po zakończeniu II wojny światowej. Ta filozofia towarzyszyła mu do końca życia, zasilając jego sztukę. Bardzo wiele wypowiedzi i pomysłów artysty jest dosłownym powtórzeniem idei Steinera. Ważna jest między innymi postulowana przez nich historiozofia. W ujęciu antropozoficznym istnieją trzy główne okresy. Pierwszy, w którym człowiek egzystował ściśle związany z naturą oraz duchowością, podległy bogom i wierzeniom. W kolejnym, dzięki rozwojowi techniki, człowiek oderwał się od natury, a filozofia uczyniła go wolnym. Ostatni, trwający etap ma być powrotem ludzkości do świata ducha, z zachowaniem zdobytej wiedzy i niezależności. Oznacza to harmonijną współpracę wszystkich elementów wszechświata. Beuys rozmawiając o sztuce z martwym zającem, starał się realizować ten cel. Połączyć żywe z martwym, ciepłe z zimnym, ludzkie ze zwierzęcym, materialne z duchowym.
Od Steinera, uznającego myślenie za najważniejszą ludzką umiejętność, jedyną drogę do pełnego poznania, Beuys zaczerpnął swoje poglądy na kreatywność i twórczość. Rozwinął je, opracowując rozszerzoną koncepcję sztuki. Zainspirowany aforyzmem Novalisa, stworzył swoje sztandarowe hasło: „Każdy jest artystą”. Wielokrotnie niewłaściwie interpretowano te słowa. Zarzucano artyście utopijność i pięknoduchostwo, wyśmiewano, że chce zmusić każdego do malowania obrazów. To nigdy nie było jego intencją.
Głosząc, że „każdy jest artystą”, Beuys rozszerzał pojęcie sztuki na każdą przemyślaną aktywność człowieka. Niezależnie od skali, obszaru aktywności czy przeznaczonego czasu. Podsumował to prosto: „Obierz ziemniaka i będziesz już w gruncie rzeczy rzeźbiarzem”. Co ważne, nie dotyczy to tylko działań związanych z materią. Przełomowość Beuysowskiego podejścia polegała na dołączeniu w poczet sztuki wszystkich działań kształtujących świadomość człowieka i wpływających na życie społeczeństwa. W jego rozumieniu uczestnictwo w dyskusjach, akcjach, prelekcjach, organizacjach, a nawet partiach politycznych też czyniło z człowieka artystę. Dawał przykład swoją własną postawą, nieustannie debatując, zakładając stowarzyszenia i będąc współtwórcą niemieckiej partii Zielonych.
Z tych założeń uformowała się idea rzeźby społecznej. Potraktowanie społeczeństwa jako tworzywa, które mogą formować wszyscy ludzie w procesie pozytywnej zmiany. Beuys podchodził do tego w sposób totalny. Sztuka, była dla niego jedynym sposobem na uzdrowienie życia publicznego, a nawet drogą do uformowania sprawiedliwego systemu ekonomicznego. Jedną z jego minimalistycznych prac jest tabliczka z zapisanym równaniem „Sztuka = Kapitał”. Nie miał na myśli konieczności urynkowienia dzieł sztuki. Chodziło o uznanie kreatywności za podstawową wartość, jaką każdy człowiek wnosi do społeczeństwa. Beuys uważał, że nowoczesny świat, biurokratyczne państwo, kapitalizm, zniewolił człowieka, oddzielił go od świata ducha, zerwał więź z naturą i dążył do nieuniknionej zagłady środowiska naturalnego.
Joseph Beuys należał do pionierów ruchu ekologicznego. W latach 70. stał na czele licznych protestów w obronie środowiska, sprzeciwiających się wylesianiu, osuszaniu mokradeł i ostrzegających przed zgubnym skutkiem przenikania zanieczyszczeń do gleby. Jedna z jego akcji polegała na zamiataniu miotłami leśnej ścieżki i malowaniu białych krzyży na drzewach przeznaczonych do wycinki pod rozbudowę klubu tenisowego. W 1982 roku, podczas wystawy documenta 7, Beuys zaprezentował swoje największe dzieło, które miało okazać się testamentem jego twórczości. 7000 Eichen było połączeniem wszystkiego, co uważał za ważne w sztuce.
Dwustutysięczne Kassel po ogromnych zniszczeniach wojennych odbudowano jako nowoczesne miasto dla samochodów. Zrezygnowano z rekonstruowania większości starej zabudowy, poszerzając ulice i przeznaczając jak najwięcej placów na miejsca parkingowe. Wspomnienie o dawnym mieście zachowało się we Fridericianum, które wzniesione pod koniec XVIII wieku było jednym z pierwszych muzeów publicznych w Europie. Kilka lat po wojnie zorganizowano tam pierwszą wystawę documenta, prezentującą dokonania sztuki współczesnej. Wydarzenie okazało się wielkim sukcesem i od tej pory organizowane jest cyklicznie co pięć lat. Otwartość kuratorów dała swobodę dla działań konceptualistów, minimalistów i wszystkich kontestatorów założeń tradycyjnej sztuki. Artyści stopniowo wyprowadzali sztukę z galerii, najpierw na plac przed budynek, potem na obszar całego miasta. Kassel jest wypełnione sztuką i promuje się hasłem „documenta Stadt”.
W siódmej edycji wystawy Beuys postanowił wdrożyć w życie ideę rzeźby społecznej na wielką skalę. Ogłosił plan zasadzenia w mieście siedmiu tysięcy drzew. Przy każdym z nich miała być umieszczona bazaltowa stela. Nie zamierzał jednak robić tego sam, podstawą jego pomysłu było zaangażowanie mieszkańców. To ich działanie miało kształtować rzeźbę, dzieło, którym było zalesienie Kassel, a jednocześnie całościowa zmiana myślenia o wyglądzie miasta i relacjach między urbanistyką a ekologią. Przed budynkiem Fridericianum wysypano bazaltowe kolumny, ustawiono biuro akcji, a Beuys zasadził pierwsze drzewo. Po wpłaceniu 500 marek każdy chętny otrzymywał sadzonkę i kamień, które mógł umieścić w wybranym przez siebie miejscu. Pieniądze oprócz pokrycia bieżących kosztów, miały również zasilić fundusz na przyszłą opiekę nad drzewami. Artysta zachęcał do dyskutowania o akcji, chciał, żeby całe sąsiedztwa i lokalne społeczności wspólnie decydowały o rozmieszczeniu drzew. Zależało mu, żeby sadzono je w centrum miasta, w miejscach z gęstą zabudową, przy chodnikach i na placach. Nie chodziło o tworzenie zagajników na przedmieściach, chciał miejskiego zalesiania, o czym mówi pełna nazwa akcji 7000 Eichen – Stadtverwaldung statt Stadtverwaltung (7000 dębów – zalesianie miasta zamiast administrowania).
Drzewo i stojąca przy nim bazaltowa stela, daje wiele możliwości interpretacyjnych, a jednocześnie od razu naprowadza na powtarzające się Beuysowskie symbole. To, co rośnie, zmienia się, zestawione jest z nieruchomym. Łagodność drzewa obok surowości bazaltu. Świat przyrody wobec wytworów człowieka. Dwa elementy, chociaż reprezentują przeciwstawne żywioły, nie są wobec siebie wrogie. Kamień jest strażnikiem młodego drzewa, zaznacza jego miejsce, umacnia jego znaczenie. Beuys mówił, że dąb jest dla niego symbolem regeneracji, odrodzenia, który ma zainspirować ludzi do zmiany obowiązujących zasad, utworzenia społeczeństwa opartego na pozytywnych emocjach i poszanowaniu ludzi, zwierząt oraz roślin.
Jego akcja na początku spotkała się z negatywnym odbiorem. Mieszkańcy narzekali, że więcej drzew oznacza mniej miejsc parkingowych, dodatkowe liście do zamiatania i ptasie odchody na samochodach. Miejska administracja obawiała się, że opieka nad zasadzonymi drzewami wygeneruje olbrzymie koszty, a ich korzenie będą uszkadzać podziemne rury i kable. Beuys spędził pierwsze miesiące akcji na przekonywaniu władz, organizowaniu pogadanek i uczestniczeniu w zebraniach spółdzielni lokatorskich. Krok po kroku przekonywał Kasselczyków do zalet większej ilości zieleni w mieście.
Projekt nie zainteresował wielu sponsorów, dlatego, żeby zebrać potrzebne środki, Beuys zdecydował się wystąpić w japońskiej reklamie telewizyjnej. Przez pewien czas sprzedawał pocztówki i plakaty ze swoim autografem, przetopił replikę złotej korony cara Iwana Groźnego na rzeźbę zająca, którą sprzedano na licytacji. Łączny budżet 7000 Eichenwyniósł ponad 4 miliony marek (2 mln euro), czyniąc ją jedną z najdroższych inicjatyw w historii sztuki.
Z czasem akcja nabrała rozpędu, a hałda bazaltu zniknęła sprzed budynku muzeum. Oprócz dębów sadzono platany, klony, lipy, w sumie ponad trzydzieści różnych gatunków. Podczas documenta 8 w 1987 roku wsadzono ostatnie drzewo, tuż obok pierwszego. Joseph Beuys nie dożył tego wydarzenia, zmarł rok wcześniej po ataku serca. Drzewo numer 7000 zasadził jego syn.
7000 Eichen to realizacja artystycznych marzeń Beuysa. Jedno z najważniejszych dzieł współczesnej sztuki. Rzeźba, której nigdy nie da się zobaczyć w całości. Drzewa z towarzyszącymi im kamiennymi stelami, to nowy symbol Kassel, wpisany na listę zabytków. Niestety, badania przeprowadzone 20 lat po rozpoczęciu akcji, dowiodły, że wiele drzew zostało zaniedbanych, bez odpowiedniej opieki mogą zacząć przedwcześnie umierać.
Na kontrowersyjną postać Beuysa, który nigdy nie ukrywał swojego dobrowolnego członkostwa w Hitlerjugend i służby na froncie wschodnim padły ostatnio kolejne cienie. Opublikowana kilka lat temu sensacyjna biografia artysty ujawniła znajomości, które utrzymywał po wojnie z byłymi nazistami. Autor dowodził, że Beuys udawał zaangażowanie w ruchy lewicowe i ekologiczne, którym przykrywał fascynację III Rzeszą i niemieckim nacjonalizmem. Środowiska przychylne Beuysowi uznały te teorie za nadinterpretowanie kontrowersyjnej persony artysty, który wiele rzeczy mówił i robił, żeby szokować. Zwracają uwagę, że podstawą jego myśli była pozytywna przemiana społeczeństwa oparta na równości ludzi. Skandalizująca książka nie zrzuciła Beuysa z piedestału. W tym roku największe niemieckie instytucje kultury świętują stulecie jego urodzin, nie unikając mówienia o ciemnych stronach twórcy.
Porażką Josepha Beuysa nie jest jego biografia, ale klęska jego zamierzeń. Nie dokonała się społeczna przemiana, którą postulował. Sztuka nie zastąpiła polityki. Również 7000 Eichen nie spełniło swojego celu. Artysta głosił, że to miał być jedynie symboliczny początek powszechnej, ogólnoświatowej akcji sadzenia drzew, zdecydowanego skierowania się ku naturze. Dzisiaj powierzchnia lasów jest znacznie mniejsza niż za życia Beuysa. Proces wylesiania ma zostać zatrzymany dopiero w ciągu kolejnej dekady, a niemal na pewno potrwa znacznie dłużej. Kamienna stela obok zaniedbanego dębu nabiera nowego znaczenia, odzwierciedlając bezduszny upór i małostkowość człowieka wobec natury.
ARTUR URBAN