Sonet ósmy cyklu pierwszego: skarga, nimfa żalu
Dotykamy w tym wierszu niezwykłego spojenia dwu cykli – Elegii duinejskich i Sonetów do Orfeusza. Spoiwo uczynił Rilke zastanawiającym i pięknym. Gdy w cyklu elegijnym Skarga jest ciężarna wszystkimi boleściami tego świata, bywa smutna wielkim smutkiem, groźna i gniewna, gdyż świat się rozpada, a ziemia wokół jałowa – skarga (być może trafnie Jastrun – przez zapis minuskułą[1] – sprawia, iż jej istnienie jest nieznośnie lekkie) w sonetach ma w sobie cechy dziewczęcości: „tylko skarga uczy się, dziewicza, / nocą długo na paluszkach przelicza / stare złoto” („nur die Klage lernt noch; mädchenhändig / zählt się nächtelang das alte Schlimme”).
Słówko „nur” („tylko”) jest – tak myślę – słowem kluczem tego sonetu, jego lekkości, podszytej bólem i śmiercią (to cykl, przypominam, o młodo zmarłej tancerce). Tym słówkiem zaczyna się cały sonet. Posłuchajmy:
Nur Raum der Rühmung darf die Klage
gehen, die Nymphe des geweinten Quells,
wachend über unserm Niederschlage,
daß er klar sei an demselben Fels,
Komentatorzy dzieł Rilkego w edycji z roku 2021 piszą wyraźnie o spojeniu elegijno-sonetowym, oznajmiając, że poeta przekształca, czy wręcz odwraca, mityczne wyobrażenie z X Elegii; tam „Quelle der Freude” („źródło radości”) biło w „Landschaft der Klagen” („krajobrazie Skarg”), tu „Raum der Rühmung” („przestrzeń sławienia”) jest podstawową przestrzenią, i dopiero jako jej przydana, wewnątrz niej, pojawia się skarga (niejako pomniejszona, pozbawiona źródłowej wszechwładzy). To nie skarga nadaje ton cyklowi sonetowemu, tak jak nadawała go Skarga cyklowi elegii.
Zobaczmy, jak brzmi pierwsza strofa w polskich przekładach – warto od razu zaznaczyć, że wszyscy tłumacze zachowują przecinek, wybitnie semantyczny (bo uchyla przerzutnię, a sugeruje nieznośną lekkość, krótki oddech), na końcu tej strofy. Jastrun stara się zachować wersyfikację i tylko w jednym miejscu poświęca sens dla brzmienia („nad łez naszych ronieniem” to omownia, zastępująca metaforę meteorologiczną z niemczyzny – łzy jako deszcz; rymuje się ta peryfraza z „przestrzenie” z zakończenia wersu pierwszego):
Tylko w pieśni pochwalnej przestrzenie
wolno skardze wejść, nimfie żalu,
czuwającej nad łez naszych ronieniem,
by widoczne były na tej skale,
Pomorski daje najzupełniej swobodną parafrazę (właściwie „opowiada” zamysł Rilkego – jak go jako tłumacz odczytał; nie jestem pewna, czy trafnie), zachowuje też majuskułę przy imieniu własnym Skargi – utożsamiając ją tym samym ze Skargą z Elegii (inaczej niż Jastrun):
Wyjść nie wolno poza obręb chwały
Skardze, nimfie źródła łez, co baczy,
żeby rosy nasze rysowały
ślad wyraźny, co opokę znaczy,
Antochewicz pozostaje przy swym zwyczaju przekładu literalnego, podobnie jak Jastrun różnicuje też skargę sonetów (minuskuła) od tej elegii (majuskuła); dla rymu daje jednak amplifikacje (u Rilkego jest „nimfa źródła płaczącego”, zaś u Antochewicza „nimfa źródła płaczącego stale” – co współbrzmi z wygłosem czwartego wersu „na tej samej skale”):
Tylko w przestrzeń sławienia może skarga
wejść, nimfa źródła płaczącego stale,
czuwająca nad łzą, co spływa po wargach,
aby czysta była na tej samej skale,
Przecinek po pierwszej strofie czyni nas oczekującymi dalszych kolei losu młodej skargi i rzeczywiście:
der die Tore trägt und die Altäre. –
Sieh, um ihre stillen Schultern früht
das Gefühl, daß sie jüngste wäre
unter den Geschwistern im Gemüt.
Kropka po drugiej strofie występuje także we wszystkich spolszczeniach, podobnie jak kropka domykająca strofę pierwszą (kończąca zdanie z tamtej strofy w pierwszym wersie zwrotki drugiej):
która dźwiga ciężar bram, ołtarzy. –
Spójrz, owiewa jej ciche ramiona
myśl, że twarz ma najmłodszą z twarzy
jej rodzeństwa, co czuje jak ona.
(Jastrun)
która bramy dźwiga i ołtarze. –
Patrz, oświeża ciche jej ramiona
pewność, że najmłodsza się okaże
wpośród sióstr współ-czującego grona.
(Pomorski)
która bramy i ołtarze dźwiga. –
Spójrz, wokół jej ramion jawi się tchnienie
uczucia, że wciąż tą najmłodszą była
pośród pokrewnych jej usposobieniem.
(Antochewicz)
Właściwie przekłady trzech tłumaczy są podobne z drobnymi znakami osobowości translatorskiej: Jastrun wprowadza amplifikację „twarzy” jako sygnał najmłodszości skargi, „uczucie” zastępuje „myślą” (nie widzę dobrego powodu, by tak czynić); Pomorski – kategorię siostrzeństwa (w miejsce – rodzeństwa) i neologizm „oświeża” (dlaczego?), a także dodatkowe słowo „pewność” (tam, gdzie w oryginale jest „das Gefühl” = „uczucie”); Antochewicz zaś – prowadzi płynnie wierną opowieść w polszczyźnie – jego przekład strofy drugiej wydaje mi się najbardziej fortunny.
Tu domyka się pierwsza partia sonetu, podług surowych rygorów gatunku – wyraźnie, kropką – choć wiemy, że Rilke nie zawsze tych reguł w innych Sonetach do Orfeusza przestrzega. W partii drugiej – sześciowersowej, złożonej z dwu strof trójwersowych – Rilke domyka obydwie krótkie zwrotki, podobnie – Antochewicz, Jastrun i Pomorski – stosują tu arbitralnie przerzutnię międzystroficzną. Nikt z tłumaczy nie sygnalizuje także, że Rilke użył w nagłosie trzeciej strofy słowa „Jubel”, a nie „Freude” (co jest przecież pierwszym odpowiednikiem polskiej „radości”). Zobaczmy tę, naznaczoną głęboką refleksją egzystencjalną, całostkę dwu-tercynową w oryginale i przekładach:
Jubel weiß, und Sehnsucht ist geständig, –
nur Klage lernt noch; mädchenhändig
zählt sie nächtenlang das alte Schlimme.
Aber plötzlich, schräg und ungeübt,
hält sie doch ein Sternbild unsrer Stimme
in dem Himmel, den ihr Hauch nicht trübt.
Jastrun:
Radość wie, tęsknota jest wyznaniem –
tylko skarga uczy się, dziewicza,
nocą długo na paluszkach przelicza
stare złoto. Wtem – z niezgrabnym pośpiechem
wznosi głos nasz jak gwiazdozbiór nad nami
w niebo nie zmącone jej oddechem.
Pomorski:
Radość wie, tęsknota się spowiada, –
tylko Skarga wciąż się uczy, bada;
nocą na paluszkach grzech za grzechem
liczy, aż niewprawnym, krzywym wzorem
wzniesie nagle głos nasz gwiazdozbiorem
w niebo, nie zamglone jej oddechem.
Antochewicz:
Radość wie, tęsknota wyznaje ciężko, –
zaś skarga się uczy; dziewczęcą ręką
liczy nocami stare zło losu.
Lecz nagle, ukosem, niewprawnie wznosi
jednak gwiazdozbiór naszego głosu
w niebo, którego jej tchnienie nie mąci.
Pomijając inne różnice translatorskich wyborów, bardzo subiektywnych w tym, szczególnie hermetycznym, tekście, najbardziej tajemniczym miejscem w wyborach tłumaczy pozostaje – i zakrawa wręcz na crux interpretum – to, które w oryginale brzmi „das alte Schlimme”. Polscy tłumacze proponują tu – skrajnie rozbieżnie: Jastrun – „stare złoto”; Antochewicz – „stare zło losu”; Pomorski – „grzech za grzechem”. Porównujący przekłady i nieznający niemieckiego polski czytelnik tego miejsca w sonecie – byłby tutaj bezradny. Dosłowne znaczenie to „stare zło” – jak sądzę Jastrun i Pomorski chcieli asocjacyjnie połączyć z liczeniem, przeliczaniem (stąd ich koncepty), które mnie nie przekonują. Myślę, że i w tym wypadku Antochewicz, dodający tylko dla rozjaśnienia sensu kategorię losu – ma rację.
Bohaterką tego sonetu jest – jak twierdzi się w komentarzach – nimfa Byblis / Byblida, mitologiczna personifikacja „skargi”. Jej historię opowiada Owidiusz w Metamorfozach – (Byblida i Kaunus to bliźnięta): „Byblida jest przykładem dla dziewcząt, że nie wolno im kochać tych, których nie należy – Byblida opętana namiętną miłością do brata, wnuka Apollona. Kochała go nie tak, jak siostra powinna kochać brata. Z początku nie wiedziała, że płonie w niej miłość, i nie myślała, że to grzech często go całować lub zarzucać mu ramiona na szyję.
Długo trwała w błędnym przekonaniu, że to tylko czułość siostrzana. Lecz z czasem dojrzała w niej miłość; już starannie zaczęła ubierać się na spotkanie brata i zbytnio dbać o to, by mu się podobać. Jeśli była w pobliżu jakaś ładniejsza dziewczyna, Byblidę dręczyła zazdrość. Ale jeszcze wciąż nie uświadamiała sobie swych uczuć i jeszcze nie pragnęła spełnienia swej żądzy, choć wewnątrz płonął w niej ogień. Już nazywała go panem, już nienawidziła miana brata, już wolała, by i on nazywał ją Byblidą, nie siostrą”[2].
Najpierw miłość cielesna pojawia się w marzeniach sennych nimfy, potem postanawia ją wyznać bratu na jawie. Czyni to przez sługę – posłańca. Brat ucieka – „przed hańbą”, jak powiada Owidiusz – z kraju. Siostra „postradała rozum z rozpaczy: rozdarła suknię na piersi i w szale raniła sobie ramiona”. A potem, „wiedziona obłędem przyznała się przed ludźmi do swojej grzesznej miłości. Straciwszy nadzieję porzuciła znienawidzony dom i poszła szukać zbiegłego brata”; „[…] pędziła z wyciem przez szerokie pola” (M, 247, IX, 633-643). Czytamy dalej w Metamorfozach: „Podobno najady dały jej krynicę łez, która nie wysycha nigdy; bo jakiż większy dar mogły jej ofiarować? Natychmiast, jak krople żywicy z nacięcia w sosnowej korze, jak lepki asfalt spływa z ciężkiej ziemi i jak w słońcu mięknie ścięta lodem fala, gdy wieje miły, wiosenny wiatr, tak Byblida rozpływa się we własnych łzach i zmienia się w źródło, które do dziś dnia w tej dolinie nosi imię swej pani i dotąd wypływa pod czarnym dębem” (M, 248, IX, 656-666).
Być może, wielkie, graniczne cierpienie nimfy Byblis chroni nas – tak sugerować się zdaje Rilke w ostatniej konstatacji sonetu. Sławi ją poeta, gdyż jej ból, ból nie do zniesienia, jest nam mityczną osłoną przed naszymi cierpieniami.
KATARZYNA KUCZYŃSKA-KOSCHANY
[1] Polszczyzna daje tu większe możliwości we wprowadzaniu dystynkcji. Jastrun – konsekwentnie – wobec Skargi (die Klage) w cyklu duinejskim stosuje majuskułę, zaś w orfickim – miniskułę.
[2] Owidiusz, Metamorfozy, tłum. Anna Kamieńska (ks. I – ks. IX, w. 175) i Stanisław Stabryła (ks. IX, w. 176 – ks. XV), oprac. Stanisław Stabryła, wyd. II, zmienione, BN II, 76, Ossolineum, Wrocław 1995, s. 241-242. Cytat pochodzi z ks. IX, w. 454-468). Dalej M, wraz z numerem strony, księgi oraz wersów.