HOME
Paweł Hertz

Tomasz Mann

Jakaś dobra dusza sprawiła, że przysłano mi nowo wydany przez niemieckiego edytora dzieł Tomasza Manna tom opowiadań zebranych autora Czarodziejskiej góry. Czytałem je już tyle razy, w oryginale i w tłumaczeniu, że ten nieoczekiwany dar przyjąłem bez entuzjazmu. Ale kiedyś pod wieczór otworzyłem przypadkiem tę książkę i raz jeszcze przeczytałem od początku do końca. Świt już wstawał, kiedy kończyłem zamykający ją nieznany mi dotychczas fragment o chłopcu Henochu, będący zapewne jakimś ułamkiem wielkiej powieści o Józefie.

Z tej nocnej lektury wyniosłem nie tyle poczucie odnowionego zaufania do najświetniejszego pewnie pisarza nowoczesnej Europy, co potwierdzenie wielu własnych rozmyślań o literaturze. W pewnym okresie życia czytamy bowiem już nie tylko po to, aby poznać rzeczy nowe, lecz i dlatego, żeby jeszcze dokładniej uściślić sobie własne myśli i przekonania, nie zawsze nawet bezpośrednio związane z tym, co czytamy. Jakkolwiek nowa lektura rzeczy znanych daje zawsze nową o nich wiedzę, wiedza ta nie płynie już tylko z tego, co mówi nam autor, ale przede wszystkim z tego, co myślimy sami, zestawiając nasze poprzednie i obecne reakcje na to, co autor mówi i jak wyraża to, co chce nam powiedzieć.

 

 

Lektura opowiadań Manna daje znakomity wgląd w istotę jego filozofii. I kto wie, czy pod tym względem właśnie opowiadania, które powstawały w ciągu całego życia tego pisarza, nie są bardziej pouczające niż jego powieści. Tu bowiem roztacza się przed nami perspektywa nie tylko artystyczna, ale i historyczna na tę zadziwiającą prozę, nietkniętą niemal przez dziwactwa, pokrętności i wynaturzenia, którymi jest przesycona cała niemal proza nowoczesna, od chwili gdy Tołstoj zamknął oczy na małej stacyjce kolei riazańsko-uralskiej. Powiada się zazwyczaj, że życie współczesne stało się zbyt zawiłe, a nasza wiedza o świecie zbyt bogata i różnorodna, aby proza powieściowa mogła wszystko to pomieścić, nie zmieniając swojego tradycyjnego kształtu. Ale mało kto pamięta, że życie dla żywych zawsze bywa tak samo współczesne i zawiłe, a stan wiedzy o świecie zawsze wydaje się niezwykle bogaty i różnorodny. Gdyby więc pisarz zawsze liczył się z tymi czynnikami, które tak usłużnie podsuwa mu dziś znaczna część krytyki, usprawiedliwiającej znudzenie piszących tradycyjnymi formami powieściowymi, wielka, klasyczna proza nigdy by nie powstała. Mann zwłaszcza jest przykładem takiego właśnie pisarza, który lepiej może niż wielu „nowoczesnych’’ zdając sobie sprawę z zawiłości świata, mniej niż ktokolwiek odstępuje od klasycznego wzorca. Jak się bowiem zdaje, rzecz nie polega na tym czy należy, czy też nie należy komplikować lub rozbijać formy dotychczasowe, lecz na tym, jak pojmuje się istotę sztuki, literatury. W tym względzie wszystkie pisma Tomasza Manna dostarczają obfitego materiału, opowiadania zaś najdokładniej określają ten stosunek wielkiego pisarza do literatury, do sztuki. Mann najwyraźniej nie ma zaufania do sztuki jako do ostatecznej instancji w życiu człowieka, nie traktuje jej jako sprawy — dla artysty właśnie — najważniejszej i o wszystkim rozstrzygającej. Sztuka utrwala życie, a po to, by je utrwalić, artysta musi je doskonale poznać, musi przeniknąć jego istotę, razem z miłością, chorobą, nieszczęściem, pięknem, przemijaniem i samą wreszcie sztuką. Mann więc, podobnie jak starzy pisarze Europy, podporządkowuje sztukę życiu, jej to, a nie jemu, każe układać się w wielkim łożysku czasu, a rzemiosło pisarskie traktuje tak właśnie, jak je zazwyczaj traktuje każdy wielki majster: powoduje nim, lecz nigdy nie pozwala, by to ono nim powodowało.

W większości tych opowiadań, pośrednio czy bezpośrednio, ów problem sztuki i życia, tak charakterystyczny dla czasu, w którym Tomasz Mann działał jako pisarz i człowiek, przewija się niby motyw naczelny. W krótkim, mistrzowskim zarysie pt. Das Wunderkind, gdzie pod pretekstem opisu koncertującego „cudownego dziecka” zawiera się wiele mądrości o sztuce, o sytuacji artysty, o stosunku ludzi postronnych do istoty sztuki i do osobowości artysty, Mann z lekką drwiną każe wypowiedzieć młodej dziewczynie o „artystycznych” aspiracjach tę tak niebezpieczną dla każdego artysty maksymę: „My, którzy tworzymy, wszyscy jesteśmy cudownymi dziećmi”, a jednocześnie, mimo pogardy, jaką owa dziewczyna czuje do „niewtajemniczonych w sztukę”, spoglądać z zazdrością na opisaną poprzednio trójkę arystokratycznego rodzeństwa, obecnego na owym koncercie. Można by powiedzieć, że cała twórczość Tomasza Manna jest jak gdyby przeniknięta pobłażaniem, politowaniem, a nawet i niechęcią do koncepcji artysty jako „cudownego dziecka”. Ta niechęć wynika oczywiście z hierarchii ustalonych w filozofii Mannowskiej, w której sztuka jest na usługach życia.

 

 

Myślę, że główny konflikt w sztuce w naszej epoce polega właśnie na odwróceniu owej hierarchii i że wszelkie problemy formalne tu właśnie mają swoje źródło. Kiedy mówiłem wyżej o pokrętności i wynaturzeniach w prozie nowoczesnej, miałem na myśli nie tylko formalne przemiany, które w niej nastąpiły. Myślałem przede wszystkim o przyczynie owych zmian, o odwróceniu hierarchii, która była kamieniem węgielnym całej wielkiej prozy europejskiej XIX stulecia. To ona właśnie sprawiła, że w owej prozie powstały arcydzieła. Jakże pokorni wobec życia wydają się Balzak, Tołstoj, Dostojewski czy Mann w porównaniu z tą plejadą pisarzy, która odmieniła zasadę dawnej hierarchii i życie podporządkowała sztuce i wymaganiom rzemiosła. I jak świetne artystycznie okazały się wyniki tej pokory, która nie jest przecież niczym innym niż świadomością, że utrwalenie życia w literaturze jest sztuką najwyższą, wymaga bowiem wielkiej mądrości i poczucia intelektualnego i moralnego ładu. Gdy ów ład jest w dziele nieobecny, wszystkie zdobycze formalne są pustą zabawą. I przeciwnie — gdy ów ład dziełu przewodzi, rzemiosło pisarza nabiera rzeczywistego znaczenia. Najwyraźniej widać to u Manna, jedynego może ze współczesnych, który ów ład nade wszystko cenił i o którym nie można powiedzieć, że był „cudownym dzieckiem” w literaturze. Udzielił nam swojej mądrości i poczucia ładu w sposób tak doskonały i środkami tak prostymi, jak to czynią tylko wielcy artyści. Wielcy artyści, dla których sztuka oddzielona od życia i świata jest zawsze rzeczą podejrzaną.

PAWEŁ HERTZ

Z tomu: Paweł Hertz „Pamięć i ład”. Warszawa, PIW, 2018. Aby zamówić, proszę kliknąć – tutaj

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Autorzy
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek