fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Patrick Leigh Fermor Jednonogi spadochroniarz
Uroda Christine była delikatna i nieoczywista; jej urok brał się z wewnętrznego spokoju; główną siłą napędową jej talentu i odwagi były patriotyzm i współczucie, poparte miłością do przygód. Rozmach i styl Andrew, jego mocna sylwetka, żywe niebieskie oczy i dobrze postawiony głos, przez który każda wypowiedź zdawała się padać z jego ust ze zdwojoną siłą, zwracały na siebie powszechną uwagę; bijąca od niego radość życia, poczucie humoru i dar rozśmieszania rozmówców czyniły zeń idealnego kompana. Uwielbiał jeść, pić i prowadzić konwersacje do późna w nocy. [...]. Został pierwszym jednonogim spadochroniarzem w agencji wywiadu SOE. [...] Wojna zagnała oboje na zachód, do Włoch, gdzie Andrew szkolił swoich rodaków do tajnych misji w Polsce. Niedługo potem Christine została zrzucona na spadochronie do francuskich oddziałów maquis w masywie Vercors; na wieść, że Niemcy ujęli Francisa Cammaertsa i Xana Fieldinga, pomaszerowała wprost do więzienia w Digne, i uciekając się do przekupstwa, gróźb szybkich postępów wojsk alianckich w dolinie Rodanu oraz zapewnień, że jest siostrzenicą Montgomery’ego, zdołała przekonać strażnika, by wypuścił więźniów na dzień przed planowanym rozstrzelaniem, po czym wyprowadziła ich na wolność.
Patrick Leigh Fermor Jaś i Klara
Klara wyglądała na dziwaczkę i chodziła na ogół nieuczesana. Uwielbiała konną jazdę, a jej życie obracało się wokół dwu przepięknych karych rumaków, które dzięki zabiegom surowego, jednookiego stajennego imieniem Antal były zawsze idealnie wyszczotkowane – „w przeciwieństwie do mnie”, jak sama prawdomównie stwierdziła, wskakując na siodło. Była lekka jak dżokej, świetnie jeździła i skakała przez najtrudniejsze przeszkody. Jaś zarzucił konną jazdę – „z braku czasu” – toteż o wieczornym chłodzie odbywałem dalekie przejażdżki tylko z nią. W skwarze południowych godzin do ciemnozłotego wina dolewano zmrożoną wodę sodową. Brzmi to jak bluźnierstwo, lecz smakowało wybornie [...] Jaś lubił po kolacji przesiadywać długie godziny spędzane na chaotycznie prowadzonych do pierwszego brzasku rozmowach na najróżniejsze tematy. Kiedy gospodarz ostrzegawczym gestem podnosił wskazujący palec, wszyscy milkli, by posłuchać śpiewu słowika.
Patrick Leigh Fermor Miklós Bánffy
Z nazwiskiem Bánffy zetknąłem się po raz pierwszy, kiedy byłem w samym sercu Siedmiogrodu, w dawnej stolicy księstwa, noszącej podówczas nazwę Koloszwar (obecnie Kluż-Napoka). Nie mogło być inaczej. Pałac rodu Bánffych należał do najświetniejszych budowli miasta i, podobnie jak przynosząca krajowi chlubę Bonchida, był arcydziełem architektury baroku. Przez tysiąc lat, od przyjścia Madziarów, ród Bánffych zajmował poczesne miejsce wśród panujących na Węgrzech i w Siedmiogrodzie wielkich rodów magnackich, a portrety jego przedstawicieli — w zarzuconych na ramię dolmanach i haftowanych złotem kubrakach, z ozdobnymi bułatami u boku i w futrzanych kołpakach z unoszącymi się niczym obłok pary piórami — wisiały na wielu ścianach.
Autorzy
Cenimy państwa prywatność
Cookie settings
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Cookie settings
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Cookies set by Google for logged in users.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

There is no cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

There is no cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Cookie settings