fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Świadectwa Wanda Leopold „O pogrzebach Leca i Stawara”
Pogrzeby z trudem wytrzymuję. Zawsze wtedy ogarnia mnie przerażenie, że połowa mojego życia, dwadzieścia parę lat, mogę wyznaczać pogrzebami bliskich. A przecież nie jestem jeszcze taka stara. Jest to bardzo trudne, bo nie jestem zdolna do uczuć i pojęć abstrakcyjnych, mój świat składa się z poszczególnych ludzi. I mimo wszystko w każdym pogrzebie plącze się jakaś symbolika wyrosła z całego życia tych ludzi. Mimo, że nie raz zatłukiwana konwencjonalnością.
Robert Papieski Los Grassmanna
W wieku dwudziestu jeden lat dostałem powołanie do wojska – na dwa lata. W pierwszych tygodniach pobytu w koszarach najbardziej brakowało mi dwu rzeczy: cukru i samotności. Tego pierwszego, bo go nie było na stołówce pod żadną postacią, a tej drugiej, bo ciągle przebywałem z grupą kilkunastu lub kilkudziesięciu młodych mężczyzn. W nocy spało nas na sali czternastu.
Krzysztof Czyżewski Księgonosz rodzinnej Europy. Juozas Tumelis. Wspomnienie
Litwin czytający w oryginale Cwietajewą i Miłosza jakby w jednym mieszkali domu, polski Ukrainiec i żydowski Polak, chorwacki Bośniak i bośniacki Sarajlija, i ten poeta Jugosłowianin, owszem, posiadający teraz nowe państwo, ale gdy pukał do jego drzwi, ono było albo w Genewie albo w Nowym Jorku, więc prosił by pisać do niego na adres lata zielony… Oni wszyscy rozmawiali ze sobą po łacinie, tu w Sarajewie, w rodzinnej Europie.
poczta redakcyjna Fantazjano „Horacy na zimę”
Jeśli chodzi o obiady, stosuję prostą zasadę: jem to, co jadłem wczoraj. Tym sposobem od niepamiętnych czasów jadam na obiad pierogi, dzięki czemu posiadłem rozległą eksperiencję w dziedzinie smaku pierogów i z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że te, którymi uraczono mnie w centrum handlowym, były najohydniejsze ze wszystkich.
Elżbieta Lempp Galeria jednej fotografii (9)
Znaleźć numer 6 przy Quai d’Orléans w Paryżu, w lipcu 2017, pomogła mi przypadkowo zapytana o drogę dziewczyna. Sprawdziła w komórce. Jak bardzo zagubieni na tej wyspie polskości muszą być turyści nieznający naszej historii? - pomyślałam przy planszach na wystawie w Bibliotece Polskiej.
Mikołaj Nowak-Rogoziński „Złote gwoździe” Bohdana Paczowskiego
Wypisywane w językach, w których Bohdan Paczowski czuł się swobodnie – po polsku, francusku, włosku, niemiecku i angielsku – były – podobnie jak u Czapskiego – gwoździami, na których można zawiesić myśl, fragmentami, które pomagają lepiej rozumieć siebie i świat.
Renata Gorczyńska Miłosz, Hass, Berkeley
Miłośników Czesława Miłosza uraduje, a pewnie także zaskoczy najnowsza inicjatywa jego niestrudzonego tłumacza, Roberta Hassa: cykl dwugodzinnych wykładów pod nazwą "Reading Milosz online", połączonych z prezentacją przekładów wierszy. Hass, wybitny poeta amerykański, z pomniejszeniem czasu dla własnej twórczości od ponad czterdziestu lat zajmuje się przekładami dzieła poetyckiego Miłosza.
Artur Urban Wyryte w drewnie
Niezależnie czy mamy do czynienia z grafikami mistrzów, czy jedynie prostymi rycinami skromnych rzemieślników, podziwianie drzeworytów jest zawsze źródłem wizualnej przyjemności. Jest coś w tej technice, co czyni ją szczególnie urzekającą, być może jej łączność z pierwotną naturą – wyryte w drewnie gruszy matryce odbijają wzór na moczonym w wodzie papierze. Ostre dłuto przedzierające się przez drewno musi być prowadzone zdecydowaną, ale cierpliwą ręką. Trzeba docenić upór i kunszt, z jakim projekt zostaje przełożony na matrycę, uwagę w prowadzeniu linii, której przerwanie może skutkować koniecznością rozpoczęcia całej pracy od nowa. To sztuka bardzo zróżnicowana w skali, ucząca, że każdemu dziełu należy się szacunek.
Jan Maria Kłoczowski Cienie w Bazylei
Przypominam sobie, jakie myśli kłębią się w głowie księcia Myszkina po tym, jak w mieszkaniu Rogożyna zobaczył reprodukcję obrazu Holbeina: „Rogożyn to nie tylko namiętna dusza, to jednak również bojownik: chce siłą odzyskać swoją utraconą wiarę. Owa wiara potrzebna mu jest teraz ponad wszystko... Tak! wierzyć w cokolwiek! wierzyć w kogokolwiek! Jaki jednak dziwny jest ten obraz Holbeina!...”.
Elżbieta Lempp Galeria jednej fotografii (8)
Zdjęcie antykwariatu, który, na krótko znalazł sobie lokum w Pałacu Czarkowskich przy ulicy Straszewskiego w Krakowie, zrobiłam w styczniu 2001. Tutaj, w ówczesnym Pałacu Ślubów, w kwietniu 1983, Albrecht i ja, pobraliśmy się.

To, co zazwyczaj nazywamy przyjaźnią i przyjaciółmi, to są jeno znajomości i zażyłości zawiązane dla jakiejś okazji lub dogodności. W przyjaźni, o której mówię, zlewają się one i stapiają jedna z drugą w aliażu tak doskonałym, że zacierają i gubią bez śladu szew, który je połączył […]. „Bo to był on; bo to byłem ja”.
Michel de Montaigne

Warto również przeczytać...