Ten, który już policzył rubinowe mrówki
ich kopce i kopczyki, leciutkie bagaże
zabierane na trudne, nieznane wędrówki
patyczki i koszyczki, tajne wirydarze
drążone w piaskach lasków, na pustych pustyniach
o nas w smutku głębinach też nie zapomina.
Ten, który narysował kryształ, płatki śniegu
ich sześcienną strukturę, kto zna wszystkie wzory
kto postawił litery w tajemnym szeregu
kto porozszczepiał światło w zawrotne kolory
i jeszcze ponazywał tysiące odcieni
ten przytuli nas wszystkich żyjących na ziemi.
I tych dawno minionych, co już tylko prochem
i tych tak bardzo chorych, że są tylko trochę
i te dziewczyny w tańcu, które dziś są wieczne
w miękkim jedwabiu skóry schowane bezpiecznie
ze swoim drżącym lękiem, czy się spełni miłość
ten o nas nie zapomni jakby nas nie było.
Uśnij mała, od lęku nic cię nie uchroni
ani moja modlitwa, ani ciepło dłoni
mord jest mordem, od czasu nie ma odroczenia
a świat to jeden wielki szpital przemienienia.
Trzymam cię bardzo mocno na tej karuzeli
gdzie ktoś jak młyny wodę naszą miłość mieli.
Śpij spokojnie, strzelają już trzecią godzinę
w gwiazdę, tę betlejemską i w świętą rodzinę
śpij z wiarą, że nie zadrżą od płomieni ściany
że braciszek spod gruzów będzie odkopany
że skóra znów powlecze potrzaskane kości
że się gwałcona matka doczeka litości
że zostanie zwrócone wszystko co zabrane:
twój sen, twoje dzieciństwo trwożne, zrabowane.
ANNA PIWKOWSKA