W 1968 roku, wraz z inwazją rosyjską na Czechosłowację, książki Milana Kundery znalazły się na indeksie, co spowodowało, że pisarz utracił możliwość legalnego zarabiania na życie. Kiedy jednak pewien reżyser zaproponował mu przygotowanie teatralnej adaptacji Idioty Dostojewskiego, Kundera, ponowiwszy lekturę powieści, gotów był raczej umrzeć z głodu niż podjąć się pracy nad książką, która odpychała go swoją duszną atmosferą, emfazą gestów i agresywnym sentymentalizmem. Przejawu tego ostatniego doświadczył na własnej skórze, gdy w pierwszych dniach okupacji, na drodze między Pragą a Budziejowicami (miastem, w którym notabene dzieje się akcja Nieporozumienia Camusa), został zatrzymany i zrewidowany przez rosyjskich żołnierzy. Zaraz po tym dowodzący nimi oficer, zapytawszy pisarza, jak się czuje, zapewnił go bez śladu ironii: „Musi pan wiedzieć, że my kochamy Czechów. Kochamy was!”. Ta miłosna deklaracja, wygłoszona z całkowitą powagą, padła na tle krajobrazu rozjechanego przez tysiące czołgów. W zetknięciu z tak przytłaczającą rosyjską irracjonalnością Kundera, jak napisał,poczuł „instynktowną potrzebę, by głębiej odetchnąć duchem zachodnich Czasów Nowożytnych. A duch ten nigdzie indziej nie zdawał mi się trwać z taką siłą i w takim stężeniu jak w owej uczcie inteligencji, humoru i fantazji, jaką jest Kubuś Fatalista”. Taka jest geneza książki Kubuś i jego Pan, która w języku polskim istnieje w dwóch przekładach: Adama Mielczarka z 1988 roku, wydanym nakładem Niezależnej Oficyny Wydawniczej, oraz Marka Bieńczyka z 2000 roku w wydaniu PIW.
Kubuś i jego Pan jest wyrazem hołdu dla francuskiego pisarza, a zarazem inicjatora nowoczesnej powieści. „Moja wizja dzieła Diderota jest z pewnością zbyt osobista, lecz nie jest chyba nietrafna: można się bowiem obejść bez Diderota jako autora sztuk teatralnych; można ostatecznie zrozumieć historię filozofii, nie znając esejów wielkiego encyklopedysty; lecz nalegam: historia powieści bez Kubusia Fatalisty byłaby niezrozumiała i niepełna” – oświadcza Kundera, spodziewając się jednocześnie zarzutu, że wobec innych pism Diderota Kubuś Fatalista był zwykłą zabawą. Jednak igraszką losu ta właśnie książeczka, którą jej twórca strzepnął spod pióra w chwili wytchnienia od poważnych zajęć i prac zasadniczych, stanowi dziś najtrwalszy jego pomnik. Ten pierwszy geniusz nowej Francji – takie miano nadali autorowi Kubusia Fatalisty bracia Goncourt w swoim Dzienniku – nieomylnie odgadł, że nowa droga rozwoju powieści wiedzie poprzez jej olbrzymie możliwości ludyczne, odkryte przez Laurence’a Sterne’a. Brak powagi zatem żadną miarą nie może dyskredytować wartości dzieła; „żadna powieść godna tego miana – powiada autor Żartu – nie bierze świata poważnie”.
Zasada ta, znana świadomym swojego warsztatu powieściopisarzom, doskonałe ucieleśnienie znajduje w Kubusiu i jego Panu, książce zrodzonej w euforycznym poczuciu nieskrępowanej wolności kompozycji. Libertynizm sąsiaduje w niej z rozważaniami filozoficznymi, te zaś cechuje ironia i ton parodystyczny, jak najdalszy od nużącej powagi. Z prawdziwie Diderotowską swobodą skonstruował Kundera swoją sztukę, w której podróż bohaterów jest tylko komicznym pretekstem do opowiedzenia trzech historii miłosnych: pana, Kubusia oraz pani de la Pommeraye. Ostatnia z tych opowieści jest wplecioną w utwór samodzielną sytuacją, niezespoloną z głównym przebiegiem zdarzeń. Tym samym jej obecność powoduje naturalne przekroczenie praw konstrukcji dramatycznej. W sposób radykalny odrzucona zostaje iluzja realistyczna, traci zastosowanie ścisła jedność miejsca i akcji, zburzeniu ulega porządek opowiadanych historii. Jak w powieści Diderota spójność wynika z jedności tematycznej, tak w sztuce Kundery stworzeniu koherentnej całości służy zabieg wielogłosowości, jaką daje przeplatanie się ze sobą opowiadanych historii, oraz kluczowa dla kompozycji utworu technika „wariacji”. Termin ten, wprowadzony przez Kunderę już w Księdze śmiechu i zapomnienia, wart jest baczniejszej uwagi. Kubuś i jego Pan, jak podkreśla autor, nie jest adaptacją. Adaptacja, czyli przeróbka utworu dla potrzeb kina czy teatru, jest redukcją, a zatem zabiegiem nikczemnym, przeczącym oryginalności powieści. „Na pohybel tym, którzy mają czelność przerabiania tego, co zostało napisane! Wbić by ich na pal i smażyć na wolnym ogniu!” – krzyczy pan Kubusia głosem Kundery, którego książka jest jego własną „wariacją na temat Diderota”. To różnica o kapitalnym znaczeniu, bowiem istotą wariacji, inaczej niż streszczeń i przeróbek, jest pełne szacunku wobec dzieła spotkanie jednego twórcy z drugim. Autor Zdradzonych testamentów, zapożyczywszy od Diderota perypetie miłosne, napisał sztukę naznaczoną piętnem własnej osobowości. W odróżnieniu od bohaterów francuskiego pisarza, Kunderowskie postacie Kubusia i jego Pana pozwalają sobie na przykład na snucie czarnych myśli, trudnych do wyobrażenia w optymistycznym wieku XVIII.
O Kunderowskiej sztuce wariacji w zajmujący sposób pisze François Ricard: „ponad dialogiem pana i jego sługi powstałym z dialogu między Sternem a Diderotem, rozgrywa się wspaniały dialog między Kunderą a Diderotem, między Czechem z XX wieku a Francuzem z wieku XVIII, między teatrem a powieścią. I to właśnie w tej nieskończonej rozmowie, w tej wymianie głosów i myśli literatura urzeczywistnia się najpełniej” (przeł. Marek Bieńczyk).
Fakt wymiany jest ważny, albowiem jeżeli Diderot udziela swojego głosu Kunderze, to zapożyczenie dokonuje się również w drugą stronę, co oznacza, że nie można już czytać Kubusia Fatalisty i jego pana tak, jakby nie był wzbogacony przyszłymi wariacjami Kundery.
AGNIESZKA PAPIESKA