Budowa, prowadzenie restauracji, porządkowanie otoczenia etc. zajmowało nam wiele czasu i energii, ale nie zaniedbywaliśmy „odkrywania” kolejnych zakątków tego ciekawego, nowego – dla nas – świata. Szukając chałup oraz mebli i sprzętów do ich wyposażenia, objeżdżaliśmy (właściwie ja, bo Danusia zajmowała się prowadzeniem Oberży) okoliczne wioski. Było tam wówczas jeszcze wiele przykładów tradycyjnego budownictwa, nie tylko drewnianego. W miarę możliwości regularnie robiliśmy krótsze i dłuższe wycieczki do okolicznych miasteczek, których też zupełnie nie znaliśmy. „Odkrywaliśmy” zrujnowane pałace, które po ucieczce ich mieszkańców w 1945 roku zamieniano w czasach PRL-u na PGR-y, a po transformacji ustrojowej i ich likwidacji, stały opuszczone i niszczały – podobnie jak wybudowane tuż przy nich (no bo gdzie!?) świniarnie, obory i szpetne hale kryte eternitem. Poznawaliśmy zanikający świat mazurskich starowierców (o których pisałem) i ich historię, ale także liczne ślady religii, która przed 1945 rokiem dominowała na tym terenie. Tymi śladami historii są cmentarze ewangelickie. Jest ich tak wiele, że stanowią charakterystyczny element mazurskiego krajobrazu – podobnie jak jeziora, lasy i aleje przydrożne czy charakterystyczne budownictwo wiejskie. Te niewielkie, często zaniedbane cmentarze są niezmiernie ważnym świadectwem historii tej ziemi, a zarazem istotnym elementem krajobrazu kulturowego. Są niczym otwarte księgi – choć obecnie często już z powyrywanymi stronami, z których można wyczytać fragmenty dziejów poszczególnych osad i ich mieszkańców. Dlatego już wtedy – podobnie jak zabytki tradycyjnego budownictwa, zacząłem je fotografować i dokumentować. Niektóre – te najbliższe, zaczęliśmy z Danusią i z naszymi pracownikami i znajomymi porządkować. Czasami sporządzałem ich inwentaryzację i opisy – co po kilkunastu latach przyniosło efekt w postaci obszernej książki wydanej przez krakowską Austerię. Ale nie wybiegajmy w przyszłość…
Wówczas nie myślałem wprawdzie o książce, ale dwa moje opracowania (niepublikowane maszynopisy): Wybrane cmentarze okolic Ukty, cz. 1 (2002) i Wybrane cmentarze okolic Ukty, cz. 2 (2003) zdobyły nagrodę kolejno w IX i X edycji Konkursu na Opisanie Zabytkowych Cmentarzy Warmii i Mazur ogłaszanym przez olsztyński Społeczny Komitet Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach.
Mazurskie cmentarze można podzielić na wyznaniowe – tam chowano wyznawców jednego obrządku religijnego (bywały wyjątki: na cmentarzu prawosławnym w Wojnowie są też pojedyncze groby katolickie), rodzinne – zakładane przy dworach, majątkach ziemskich a nawet pojedynczych domostwach w tzw. zabudowie kolonijnej – tam chowano członków jednego rodu, zakładane przy leśniczówkach i osadach leśnych oraz wojenne – tam spoczywają żołnierze polegli w czasach I wojny światowej.
Na południu Mazur dominują cmentarze ewangelickie, choć w najbliższej okolicy są też starowierskie, prawosławne, żydowskie (w Mikołajkach i Piszu), ariańskie i katolickie. Początkowo cmentarze zakładano na terenach przyległych do kościołów. W 1765 roku we Francji, a pod koniec XVIII i na początku XIX wieku w pozostałych krajach europejskich ze względów sanitarnych zakazano pochówków przykościelnych, nakazując organizowanie ogrodzonych miejsc pochówków poza miejscowościami lub na ich skraju. Te w naszej okolicy powstawały najczęściej w połowie XIX lub na początku XX wieku (trzy najstarsze pochówki jakie zinwentaryzowałem pochodzą z 1842, 1866 i 1868 roku) i w większości są już nieczynne. Ale zdarza się, że obok grobów sprzed II wojny światowej widać też groby współczesne.
Przy pałacach i dworach, były z reguły okazałe miejsca pochówków członków jednego rodu, niekiedy w parkach przypałacowych budowano kaplice grobowe lub krypty grobowe (w tej części Mazur rzadko). Najbardziej typowe są jednak niewielkie cmentarze wiejskie i rodzinne. Niektóre z nich są zadbane, inne opuszczone i zaniedbane. Niekiedy miejsca pochówków znajdują się w bardzo niewielkiej od siebie odległości – na przykład we wsi Iznota, po obu brzegach Krutyni, w odległości zaledwie 200 metrów od siebie znajdują się aż trzy rodzinne cmentarze, czwarty jest kilkaset metrów dalej.
Na najstarszych zachowanych wiejskich mogiłach ziemnych, z pierwszej połowy XIX wieku, stawiano częściowo ociosane kamienie polne z wyrytym krzyżem lub prostym napisem (rok śmierci i nazwisko) lub bez nich. Na grobach zamożniejszych mieszkańców umieszczano kamienne – czasami marmurowe nagrobki lub płyty. W połowie XIX wieku na grobach pojawiają się krzyże żelazne (kute przez kowala) lub żeliwne (odlewane choćby w pobliskiej hucie żelaza w Wądołku) lub – umieszczane na płytach nagrobnych, tablice metalowe lub ze szlifowanego czarnego szkła tzw. marblitowego. Stawiano też proste drewniane krzyże, ale te z reguły nie zachowały się (wyjątek stanowią cmentarze starowierskie). W XX wieku najczęściej były to nagrobki wykonane z lastryko, najczęściej w formie obramień (prostych czworobocznych opasek), niekiedy z ornamentami oraz z płytami imiennymi półleżącymi lub stojącymi – w formie steli. Napisy na nich były z reguły proste i poza imieniem i nazwiskiem widniała tylko data urodzin i śmierci i napisy:
Tu spoczywa w Bogu nasz / nasza ukochana / ukochany…
Rzadko epitafia zawierały dodatkowo informacje (w języku niemieckim) o zmarłym – na przykład: nauczyciel, królewski leśniczy, właściciel młyna. Niekiedy był też fragmenty psalmów, rzadko bogata ornamentyka.
Większość cmentarzy ewangelickich w Puszczy Piskiej jest obecnie opuszczona i zdewastowana, porośnięta drzewami-samosiejkami i krzakami. Takie zarośnięte miejsca pochówku można często rozpoznać już tylko po nietypowej dla lasów roślinności. Opuszczone po 1945 roku cmentarze są z reguły zniszczone, brakuje na nich wielu elementów, kamiennych płyt nagrobnych, krzyży i ogrodzeń – giną zwłaszcza metalowe krzyże i elementy ogrodzeń, które są kradzione, a nieliczne kaplice lub krypty wymagają natychmiastowej opieki.
Charakterystyczne dla tej części Mazur są również liczne cmentarze wojenne i pojedyncze mogiły żołnierskie znajdujące się na cmentarzach cywilnych. To pozostałość I wojny światowej. Warto przypomnieć, że Prusy Wschodnie były jedyną niemiecką prowincją dotkniętą działaniami wojennymi w latach 1914–1915. Polegli żołnierze obu armii – Niemcy i Rosjanie, byli od razu po zakończeniu walk chowani w oznaczonych drewnianymi krzyżami mogiłach pojedynczych lub w grobach masowych – jeśli byli to żołnierze nieznani. Ale już w październiku 1914 roku do wszystkich landratów Prus Wschodnich został rozesłany okólnik dotyczący grobów wojennych, a od 1918 roku obowiązywała instrukcja dotycząca urządzania cmentarzy wojennych. Szczególny nacisk kładziono na ich harmonijne wpisanie w otaczający krajobraz, zalecając stosowanie lokalnych surowców, rodzimych gatunków drzew i roślin. Instrukcja zalecała prostotę form nagrobków a przede wszystkim równe (!) traktowanie poległych żołnierzy rosyjskich i niemieckich. W związku z tym drewniane krzyże stopniowo zastępowano nagrobkami betonowymi – najczęściej były to odlewane z lastryko proste stele nagrobne, pozbawione ozdób, z wypukłym napisem w gotyku, zaczynającym się od słów:
Hier ruht (Tu spoczywa…), dalej imię, nazwisko, jednostka macierzysta poległego oraz data śmierci.
Ale jeśli informacje nie były znane, to napis brzmiał:
Hier ruht unbek. … (Tu spoczywa nieznany żołnierz… niemiecki / rosyjski).
Jedyną „ozdobę” nagrobków stanowiły wypukłe reliefy: na grobach żołnierzy niemieckich były to czarne krzyże równoramienne (w kształcie Krzyża Żelaznego), a na grobach Rosjan ośmiokończaste krzyże prawosławne. Poległych żołnierzy rosyjskich i niemieckich chowano na jednym cmentarzu, najczęściej z jednej strony Rosjan, z drugiej Niemów, niekiedy stawiając pomiędzy nimi pamiątkowe pomniki z napisem – na przykład:
Przyjaciel i wróg złączeni przez śmierć.
Wynikało to z szacunku dla żołnierzy, bez względu na narodowość, religię czy stronę, po której walczyli, bowiem wszyscy polegli wykonując rozkazy i walcząc dla swojej ojczyzny. Sprawy pochówków wojennych uregulował później traktat wersalski (artykuły 225 i 226), który nakazywał szanować i utrzymywać groby żołnierzy i marynarzy oraz zobowiązywał do spisywania, utrzymywania i wznoszenia odpowiednich pomników.
Odrębne zalecenia dotyczyły urządzania grobów poległych oficerów niemieckich. Na nich stawiano wykute w granicie płyty nagrobne (wyższe niż na grobach żołnierzy) ozdobione stosownymi ornamentami, na przykład wypukłym reliefem w kształcie miecza oficerskiego i wieńca laurowego. Zgodnie z zaleceniami groby oficerskie miały być przy większych drogach lub w miejscach szczególnie eksponowanych – na pagórkach czy innych wzniesieniach terenu.
Cmentarze wojenne są z reguły lepiej zadbane i uporządkowane, niż „cywilne” ewangelickie cmentarze wioskowe, a zwłaszcza te małe, rodzinne. Na szczęście od pewnego czasu daje się zauważyć zmianę w traktowaniu nieczynnych cmentarzy ewangelickich, coraz częściej są one porządkowane i pielęgnowane, do czego bez wątpienia przyczyniło się również założone przez nas Stowarzyszenie Sadyba (ale o tym więcej w stosownym momencie).
Ps. Pewnej jesieni chciałem odnaleźć opuszczony cmentarz w sąsiedniej wiosce Nowy Most. Przedzierałem się przez chaszcze, aż w końcu zobaczyłem płytę nagrobną. Ponieważ rano spadł już pierwszy śnieg, więc płytę pokrywała cienka warstwa białego puchu. By przeczytać inskrypcję musiałem go zmieść, a przy pierwszym ruchu ręki ukazało się jedno słowo: Warum? [Dlaczego?]. Tego samego dnia odwiedziłem przyjaciół w Leśniczówce Pranie – Jagienkę i Wojtka Kassów, (o nich wkrótce napiszę) i opowiedziałem o tym dziwnym zdarzeniu, no i po pewnym czasie Wojtek napisał wiersz, który mi zadedykował.
Wojciech Kass
BIAŁY I BIAŁY
Przyjacielowi Krzysztofowi Worobcowi
Śnieg pokrył las
i ewangelicki cmentarz
zakrył groby?
nie zakrył.
Leży biały
leży niemy
leży zimny
leży i leży
ponad wynosi groby?
nie wynosi.
Dziś tylko raz
pochylam się
tylko raz zanurzam
rękę w śniegu
jakbym pruł
białe płótno
warum
czytają oczy
i słyszą uszy
warum?
leży i pada biały
czy przemienia prochy?
nie przemienia.
Wracałem
z ziemi pytań
choć wiodła mnie
ziemia oczywistości
tylko one
padały z ust
tych, które
napotkałem
warum
jak śnieg
tylko one
padały i leżały.
KRZYSZTOF A. WOROBIEC