Planowana przez Słowackiego podróż na Wschód być może nigdy nie doszłaby do skutku, gdyby wahający się poeta nie otworzył Biblii na słowach: „Kościoły azyjskie pozdrawiają was”. 24 sierpnia 1836 napisał w liście do matki, Salomei Bécu: „Może to, droga moja, weźmiesz za przesąd, ale wierszowi temu zawierzyłem i on mię prowadzi w daleką drogę…”. Tego samego dnia wyruszył z Neapolu w podróż, która go odmieniła.
O trwającej dziesięć miesięcy wyprawie Juliusza Słowackiego na Wschód (1836–1837) – o sensacyjnie odnalezionym w Rosyjskiej Bibliotece Państwowej w Moskwie Raptularzu wschodnim, prowadzonym przez poetę podczas podróży, o jego pobycie w Libanie i w klasztorze maronitów pod Bejrutem, gdzie napisał pierwszą wersję Anhellego – opowiada wystawa w Muzeum Literatury.
Z Neapolu Słowacki wyjechał do Otranto – a stamtąd do Grecji, Egiptu, Palestyny, Syrii i Libanu. Podobnym szlakiem peregrynowali przed nim wielcy romantycy: François-René de Chateaubriand, Alphonse de Lamartine, Gérard de Nerval. Podczas podróży Słowacki pisał i nie przestawał rysować, „słowa bowiem były niedostateczne do wydania wszystkiego, co uderzało w oczy”, jak wyznał w liście do matki. Te rysunki, obok rękopisów utworów, zapełniły gęsto stronice dwóch notatników: Album rysunkowego z podróży na Wschód oraz Raptularza wschodniego – uważanego do niedawna za zaginiony – który stanowi rodzaj przewodnika po wystawie.
Na statku płynącym z Aten do Aleksandrii Słowacki napisał jeden ze swoich najsłynniejszych wierszy, Hymn. W Egipcie stworzył cykl rysunków Na Nilu. Jednak najsilniejsze wrażenie wywarła na nim noc spędzona w bazylice Grobu Świętego w Jerozolimie, gdzie z 14 na 15 stycznia 1837 służył do mszy w intencji ojczyzny księdzu Maksymilianowi Rylle, misjonarzowi na Bliskim Wschodzie, założycielowi uniwersytetu istniejącego do dziś w Bejrucie. Po spotkaniu z księdzem Ryłło poeta ruszył w dalszą drogę: przejechał konno góry Libanu, obejrzał ruiny Baalbeku, zapamiętane z albumów widzianych w dzieciństwie, i stanął w Bejrucie. Stamtąd pisał do matki: „Teraz zjechałem do kraju, w którym najpiękniejsza wiosna: jedne drzewa nie straciły zieloności, drugie się w nią teraz ubierają. Migdały prószą kwiatem, słońce pyszne – słowem, jest to prawdziwie ziemia obiecana. Nie wyruszę z niej, aż za dwa miesiące. Nie pojadę do Konstantynopola, bo mnie to miasto niewiele interesuje; wolę jeszcze poznać się z Libanem i z chrześcijańskim ludem Maronitów…” (19 lutego 1837).
Około 20 lutego przybył do klasztoru Betcheszban w Ghazir niedaleko Bejrutu, gdzie – ucząc się arabskiego i spędzając czas z mnichami – przebywał do około 1 kwietnia 1837. W klasztorze naszkicował pierwszą wersję poematu Anhelli, a z zasłyszanych z ust mnichów legend stworzył jedną z postaci utworu – anioła Eloe. Tu odwiedził go ksiądz Ryłło, przed którym w czasie Wielkiej Nocy odbył spowiedź życia. Na rysunkach i akwarelach przedstawił klasztor i rozciągające się z niego widoki: na góry Libanu, zatokę i na rozgwieżdżone niebo nad klasztorem – z ulubioną konstelacją Oriona, którą nazywał „lutnią niebieską” i która – jak twierdził – prowadziła go przez całą podróż. Wszystkie te pejzaże prezentowane są na wystawie.
Pobyt w klasztorze maronitów był dla poety czasem duchowej przemiany. Opuszczał go nie bez żalu. „Nie zapomnę nigdy wrażenia, jakie uczyniło na mnie ostatniego ranka, kiedym się obudził, stuknienie do drzwi, które rozbudzało śpiących po celach zakonników – pisał do matki. – Tak było tego poranku, tak miało być jutro, tak zawsze dla nich – a ja wyjeżdżałem do Bejrutu, gdzie miałem wsiąść na okręt i ruszać do Europy, gdzie nikt na mnie nie czeka, gdzie się ja niczego nie spodziewam. Siadłem na koń – przewodnicy i muły z rzeczami szły za mną […]. Obejrzałem się – byłem na dole, klasztor rysował się na niebie, a na dachu klasztornym płaskim stały małe czarne figurki. Byli to księża, którzy mnie oczyma przeprowadzali” (14 VI 1837, list pisany na morzu w drodze do Livorno).
16 czerwca 1837, wraz z przypłynięciem do Livorno, jego wojaż dobiegł końca. W następnym roku w Paryżu ukazał się Anhelli, owoc pobytu w libańskim klasztorze i świadectwo fascynacji Boską Komedią Dantego, z której pochodzi pomysł konstrukcyjny poematu: wędrówka mistrza (Szamana) i ucznia (Anhellego) po kręgach piekielnych, symbolizowanych w utworze przez Sybir – piekło wygnańców.
Anhelli inspirował najwybitniejszych artystów, w tym kompozytorów: Ludomira Różyckiego i Feliksa Nowowiejskiego – oraz malarzy: Jacka Malczewskiego, Witolda Pruszkowskiego, Wlastimila Hofmana – ich prace, zrodzone z fascynacji Anhellim, można obejrzeć na wystawie.
Podróż wschodnia i pobyt w klasztorze Betcheszban – gdzie w jednej z cel mieści się dziś poświęcona Słowackiemu ekspozycja stała, zrealizowana przez Muzeum Literatury – dokonały przełomu w biografii duchowej i artystycznej poety. Ich efektem był nie tylko Anhelli, ale także poematy Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu oraz Król-Duch, koronne dzieło Słowackiego.
Rozpoczęta w stanie kryzysu egzystencjalnego i artystycznego wyprawa doprowadziła Słowackiego do odkrycia swojego powołania jako głosu narodu – nie tylko cierpiącego, ale także walczącego o własną tożsamość. W górach Libanu narodził się przyszły autor Testamentu mojego – rozwijającego myśl, którą Szaman wypowiada w obecności Anhellego: „miejcie nadzieję; bo nadzieja przejdzie z was do przyszłych pokoleń i ożywi je; ale jeśli w Was umrze, to przyszłe pokolenia będą z ludzi martwych”.
AGNIESZKA PAPIESKA
Wystawa „Słowacki w Libanie”, Muzeum Literatury w Warszawie, 10 VI–18 IX 2022. Kuratorzy: Jan Owczarek, Agnieszka Papieska; współpraca: dr Anna Lebensztejn, Izabela Zychowicz. Opieka konserwatorska: Urszula Więch-Jędras. Aranżacja wystawy: Kuba Maria Mazurkiewicz, współpraca: Sara Francuz.