Gdy wreszcie pozwolono otworzyć bramy, tłum wpadł na dziedziniec Pałacu Dożów. „Czy to prawda?”, „Zrobili to?”, pytano się wzajemnie. Przewodniczący Rady Dziesięciu uniósł zakrwawiony miecz i obwieścił głośno: „Sprawiedliwość została wymierzona zdrajcy!”. Lud Wenecji dobiegł do pałacowych schodów i ujrzał na nich martwe ciało swojego władcy. Rada nie miała litości, mówiono z trwogą. Nikt nie może bezkarnie podnieść ręki na reguły Republiki. Doża Marino Faliero został ścięty na tych samych schodach, na których kilka miesięcy wcześniej został zaprzysiężony. We wrześniu założono mu czapkę książęcą, w kwietniu kat przykrył odciętą głowę czarnym całunem. Nieudany pucz doży Faliero z 1355 roku to jedna z największych tajemnic miasta na wodzie.
„Każdy fakt dotyczący Wenecji jest niezwykły – jej obraz jest jakby snem, a jej historia jakby romansem”, pisał George Byron, który w czasie swoich licznych pobytów w Wenecji, poznał ją cieleśnie i duchowo. Na postać doży-zdrajcy angielski poeta natknął się po raz pierwszy w 1817 roku. Historia zrobiła na nim duże wrażenie, nie zapomniał o niej i trzy lata później napisał tragedię Marino Faliero, wydaną w jednym tomie z poematem Proroctwo Dantego.
Byron, a razem z nim tłumy turystów odwiedzających Wenecję trafiają na ślad Faliero w tych samych zwykle okolicznościach. Sala Wielkiej Rady w Pałacu Dożów, pomnik splendoru miasta i jego osiągnięć estetycznych, jest całkowicie wypełniona malowidłami mistrzów. Centralny element stanowi monumentalny Raj Jacopa Tintoretta, największe płótno na świecie, długie na 22 metry. Namalowane pod koniec XVI wieku było już tylko apoteozą wspomnienia o weneckiej potędze, gasnącej z każdym kolejnym rokiem. Pod sufitem sali, znalazło się miejsce na freski przedstawiające pierwszych 76 dożów Wenecji. Zamówiono je u starego Tintoretta, ale większość z nich wykonał jego syn – Domenico. Jeden z portretów od razu przykuwa wzrok. Podobizna zastąpiona jest namalowaną czarną zasłoną, na której widnieje łaciński napis: „To miejsce Marino Faliero, ściętego za zbrodnie”.
Nieudany przewrót Faliero to jeden z nielicznych przypadków w historii, kiedy władca sprzymierzył się z ludem, żeby obalić klasę panującą. To jednocześnie rozdział dziejów, który zawsze będzie otoczony mgłą niepewności. Szczegóły spisku, motywy doży i postulaty buntowników prawdopodobnie nigdy nie staną się dla nas jednoznacznie jasne. Natura sprawy, upokorzenie doży Faliero dodatkową karą potępienia pamięci (damnatio memoriae), poskutkowało lakonicznymi opisami tego epizodu w państwowych archiwach.
Ród Faliero należał do najstarszych i najbardziej poważanych w Wenecji. Dwa stulecia przed Marino, urząd doży pełnili jego przodkowie – Vitale i Ordelafo. W ich czasach doża był prawdziwym władcą o szerokich uprawnieniach, wybieranym przez zgromadzenie wszystkich obywateli Republiki zwane concio. Sytuacja zaczęła się zmieniać od XII wieku. Polityczne znaczenie concio słabło na rzecz nowo powołanej Wielkiej Rady, aż wreszcie zupełnie zanikło. Uzyskanie miejsca w Radzie było teoretycznie dostępne dla każdego, ale z czasem stało się niemożliwe bez dużych pieniędzy i wpływów. Przełomowy moment nastąpił w 1297 roku, wraz z Serrata del Maggior Consiglio – zamknięciem Wielkiej Rady. Od tego momentu w jej szeregi mogli wchodzić niemal wyłącznie potomkowie poprzednich członków rady. Plebejusze i pomniejsi patrycjusze stracili realny dostęp do władzy w Republice. Potężne i bogate rody arystokratyczne miały losy Wenecji w swoich rękach.
Coraz bardziej oligarchiczna republika musiała zmienić kształt urzędu doży. W jej systemie nie było miejsca dla silnego władcy, bogatego w uprawnienia. Rozwiązaniem okazało się stosowanie promissione ducale – zobowiązania składanego przez dożę w czasie zaprzysiężenia. Każde kolejne promissione wprowadzało nowe ograniczenia dla władcy, czyniąc jego urząd politycznie nieistotnym, sprowadzonym do funkcji ceremonialnych. Doża Marino Faliero nie chciał się z tym pogodzić.
Urodził się około 1274 roku, wzrastał w kulcie służby dla Wenecji i dumy ze swojego rodu. Nieustannie musiał słyszeć rodzinne opowieści o swoim przodku Ordelafo, który jako doża wyruszył na wojnę przeciwko Chorwatom i Węgrom, pragnąc rozszerzyć weneckie panowanie nad szlakami handlowymi na Adriatyku.
Marino robił wszystko, żeby być godnym swojego nazwiska. Jego życie można uznać za wzorowe spełnienie weneckiego ideału patrycjusza. Zasiadał w Wielkiej Radzie, pełnił rozmaite urzędy. Jako członek Rady Dziesięciu tropił wrogów Republiki. Wielokrotnie mianowano go zarządcą weneckich posiadłości, dowodził flotą ochraniającą morskie szlaki handlowe.
Wraz z wiekiem nabierał doświadczenia i umacniał swoją pozycję. Coraz częściej powierzano mu najbardziej odpowiedzialne zadania. Wysyłano go z misjami dyplomatycznymi do Genui, w czasie gdy między dwiema kupieckimi republikami toczył się spór o wpływy na Morzu Czarnym. Przebywał na dworze cesarza Karola IV, zaskarbiając sobie jego przychylność i uzyskując szlachectwo.
W 1354 roku umarł doża Andrea Dandolo. Jego rządy naznaczone były kolejnymi klęskami spadającymi na Wenecję. Bardzo silne trzęsienie ziemi w styczniu 1348 roku zniszczyło wiele budynków w mieście. Eskalacja konfliktu z Genuą zaowocowała, kolejną, trzecią już wojną, znacząco obniżającą wpływy z handlu. Nic jednak nie mogło się równać z czarną śmiercią. Trwająca dwa lata epidemia dżumy pochłonęła jedną trzecią weneckiej populacji.
Czterdziestu jeden elektorów w swoim pierwszym głosowaniu, niemal jednogłośnie wybrało Marino Faliero na nowego dożę. Kiedy po kilku tygodniach wrócił do miasta, wszedł na schody prowadzące do Pałacu i na ich stopniach został zaprzysiężony. Następnie został przedstawiony zgromadzonemu tłumowi, który symbolicznie zaaprobował jego wybór. To ostatnie co zostało z dawnej władzy concio.
W czasie gdy Faliero objął urząd doży, narastała powszechna wrogość wobec kasty arystokratów. Klasa kupiecka i ogromna część plebejuszy, która była u niej zatrudniona, zarzucała możnym rodom niechęć do zakończenia wojny z Genueńczykami. Najbogatsi mieli żerować na stratach mniejszych handlowców, gnębionych przedłużającym się konfliktem. Krytykowano sposób prowadzenia działań wojennych i niekompetencję arystokratycznych dowódców.
Niechęć między warstwami weneckiego społeczeństwa narastała także na innym polu. Młodzi patrycjusze, synowie wielkich rodów, zaczęli czuć się coraz bardziej swobodnie i bezkarnie. Regularnym problemem stało się wszczynanie przez nich awantur, bezwstydne zaczepianie kobiet, wyzwiska rzucane w stronę ludności. Wiedząc, że będą sądzeni przez równych sobie, najczęściej unikali odpowiedzialności. Głośną sprawą stało się spoliczkowanie szanowanego marynarza Israela Bertuccio, dokonane przez pewnego młodego arystokratę w czasie posiedzenia admiralicji. Żądny zemsty Bertuccio miał zebrać tłum zwolenników i czekać z nimi przed budynkiem, żeby wymierzyć sprawiedliwość napastnikowi. Służby porządkowe uspokoiły sytuację, a marynarzowi polecano udać się ze skargą do władz, zamiast organizować samosąd. Bertuccio posłuchał i jeszcze tego samego dnia opowiedział o wszystkim doży. Tak zaczął się zawiązywać spisek.
Doża też odczuł bezczelność arystokratycznej młodzieży. W czasie uczty wyprawionej w pałacu z okazji Tłustego Czwartku miał miejsce przykry incydent. Grupa młodych ludzi wdarła się do prywatnych komnat doży i pozostawiła w nich wulgarne napisy, opatrzone obscenicznymi rysunkami. Obelgi skierowane były prawdopodobnie w stronę doży i jego bratanka. Sprawcy incydentu zostali wykryci i osądzeni. Marino spodziewał się niskiego wymiaru kary, ale wyrok i tak go zaskoczył. Żartownisie zostali skazani na kilka dni więzienia, najbardziej aktywny z nich, Michel Steno na dziesięć dni. Tak niska kara za pohańbienie majestatu doży miała być momentem, w którym Marino Faliero uznał, że należy ukrócić rozpasanie arystokracji.
Tutaj rozpoczyna się część historii, której można się tylko domyślać, opierać na próbach rekonstrukcji wydarzeń. Doża Faliero w czasie sekretnej rozmowy z Israelem Bertuccio miał uzyskać zapewnienie o poparciu ludu dla wzmocnienia władzy dożowskiej. „Wenecjanie są tak samo jak ty rozwścieczeni wyrokiem sądu dla Michela Steno. Nie mogą się pogodzić z tak podłym atakiem na dożę”, przekonywał swojego starego władcę. Przygotowania do spisku były błyskawiczne. W ciągu kilku dni Bertuccio i jego zaufani współpracownicy, wywodzący się głównie z klasy średniej, mieli zrekrutować 800 ludzi gotowych do rozprawienia się z arystokracją. Wieczorem 15 kwietnia, doża miał wydać polecenie uderzenia w dzwon św. Marka, który bił tylko w wyjątkowych okolicznościach. W tym samym czasie spiskowcy mieli rozgłaszać wieści o ataku Genueńczyków. Zaniepokojeni patrycjusze, członkowie Wielkiej Rady, gromadziliby się na głównym placu, gdzie zostaliby wymordowani. Lud wenecki, miał dołączyć do przewrotu, zgromadzić się przed pałacem i ustanowić Marino Faliero księciem Wenecji.
Spisek okazał się kompletnym fiaskiem. Rada Dziesięciu bardzo szybko wykryła rosnące poruszenie w mieście. Kilku buntowników nie utrzymało tajemnicy, ostrzegając swoich znajomych arystokratów przed wychodzeniem z domu. Gdy rozpoczęły się aresztowania i ściganie podejrzanych, część ludności pomagała służbom w ujęciu spiskowców. Brutalnie torturowani przyznali się do wszystkiego, wyjawiając plan i zaangażowanie doży. Już następnego dnia po zaplanowanej dacie przewrotu dziesięciu przywódców zostało powieszonych. Rada nie zwlekała też z osądzeniem doży. Od razu skazała go na śmierć za zdradę.
Prowadzony na ścięcie Marino Faliero zachowywał spokój. W obawie, że tuż przed śmiercią będzie starał się podburzyć lud, zamknięto pałacowe bramy. Zdjęto doży jego złoty płaszcz i charakterystyczną czapkę (corno ducale), symbole weneckiego majestatu. Ubrany już tylko w białą szatę poprowadzony został w dół schodów, na które kilka miesięcy wcześniej wstępował jako nowy doża. Po chwili kat wykonał wyrok Rady Dziesięciu.
Ten moment uwiecznił Eugène Delacroix na obrazie Egzekucja Marino Faliero. Francuski malarz zainteresował się tematem dzięki sztuce Byrona. Stworzył poruszające przedstawienie śmierci doży, krytykowane przez pierwszych recenzentów za złamanie kanonów malarstwa historycznego. Rzeczywiście, Delacroix ukazując temat historyczny, nie skorzystał z przyjętych rozwiązań klasycystycznych. Obraz mistrza romantyzmu przywodzi na myśl dekorację teatralną, ze swoją zmysłowością i estetycznym rozbuchaniem. Wyobrażenie zdobień fasady Pałacu Dożów, przypomina, że Wenecja na zawsze zapisała się w powszechnej pamięci jako Najjaśniejsza Republika, piękna jak senne marzenie.
Jest niemal pewne, że malując Egzekucję Marino Faliero, Delacroix znał powstający w tym samym czasie obraz Françoisa Gérarda Koronacja Karola X. Zaznaczenie wspólnych elementów, takich jak postać z wysoko uniesionym mieczem, symbolizującym sprawiedliwość, czy motyw wkładania i ściągania drogocennych szat, sprawia, że dzieła korespondują ze sobą. Być może Delacroix chciał przypomnieć, że raz założoną koronę zawsze można zdjąć. Dumnie wzniesiony miecz oznaczający początek panowania, może przerodzić się w miecz katowski. Ma to szczególny wydźwięk wobec sytuacji w ówczesnej Francji i powrotu Burbonów na tron.
Trudno znaleźć rozsądne wytłumaczenie sprawy Marino Faliero. Doża poświęcił całe długie życie służbie weneckiej oligarchii, wywodził się z szanowanego rodu, ale był gotów wymordować swoich pobratymców i przyjaciół. Nie wiadomo, jak wyobrażał sobie przyszłość. Nie miał potomka, któremu mógłby zostawić władzę, ale był blisko ze swoim bratankiem, może to on miał kontynuować władzę rodziny Faliero w Wenecji. Sąsiednie państewka coraz częściej rządzone były przez silne książęce rody tak jak Visconti w Mediolanie. Ludność oddawała im władzę, rezygnując z systemu republikańskiego, zyskując bezpieczeństwo i porządek. Przewrót był jednak źle przygotowany i pospieszny, trudno było liczyć na utrzymanie tak zdobytej władzy.
Marino miał 80 lat, może to wszystko było jego kaprysem, chęcią spektakularnego pożegnania się z życiem. Ale był przecież znany z roztropności i uczciwości, jego znajomi nie byli w stanie zrozumieć jego motywów, niczym się nie zdradzał. Może zatem to starość, postępująca demencja, przyćmiła umysł doży. Żył urojeniem, może nawet został zmanipulowany przez innych spiskowców, miał być kozłem ofiarnym w razie klęski. W to też trudno uwierzyć. Wybór na dożę zastał go w czasie misji dyplomatycznej na dworze papieskim, Faliero był wtedy w pełni sił. Czyżby po prostu tak mocno uwierzył w swoje możliwości? Lata sukcesów zbudowały w nim poczucie, że jest stworzony do rzeczy wielkich. Zmiana weneckiego systemu mogła być jego ostatnim wielkim projektem.
Zagadkowość spowijająca historię buntu Marino Faliero, czyni ją tym bardziej ciekawą. Wielość interpretacji pobudza wyobraźnię, inspiruje, zachęca do poszukiwań i wysnuwania własnych przypuszczeń. Faliero w kulturze to nie tylko Byron i Delacroix. To również dramaty Delavigne’a i Swinburne’a, opera Donizettiego, nowela Hoffmana i obraz Hayeza. Imponujące dziedzictwo skazanego na damnatio memoriae.
ARTUR URBAN