fbpx
HOME
Piotr Mitzner

W kręgu „Kultury”

Michaił Heller był nie tylko najważniejszym komentatorem spraw rosyjskich i sowieckich w „Kulturze”, ale też bliskim doradcą Jerzego Giedroycia. Urodzony w Moskwie, był więźniem Gułagu, pracownikiem Polskiej Agencji Prasowej, a w końcu profesorem Sorbony. W Wydawnictwie Naukowym UKSW ukazał się tom Jerzy Giedroyc, Michaił Heller „Listy 1969-1996” w opracowaniu Wojciecha Stanisławskiego. Jest to ostatni, dziesiąty tom wydany w ramach kierowanego przeze mnie projektu „Polsko-rosyjskie związki w kręgu «Kultury»” .

Piotr Mitzner

MICHAIŁ HELLER, JERZY GIEDROYC 

14.V.[19]72

Drogi Panie Jerzy,

Dołożywszy pewnych starań, udało mi się zakończyć „Przegląd” na czas. Otrzymałem Pana list z „Apelem” Szamila. Nie mam pojęcia, kim jest autor – być może jest to jakiś potomek Szamila – niewątpliwie jednak wzywa on wszystkich [muzułmańskich] mieszkańców Kaukazu, by stanęli pod zielonym sztandarem Proroka, zeszli z gór i wycięli Rosjan co do jednego: „w nawałnicy rzezi i krwi, błyszczcie, szable raju” – i tak dalej, w podobnie histerycznym tonie. Wydaje mi się, że nie warto tego drukować. Można by o tym gdzieś wspomnieć, wówczas jednak warto wiedzieć, w czyim imieniu autor wzywa do rzezi. Sądzę, że jest to wynik opublikowania rosyjskiego numeru „Kultury” – wszystkie uciśnione narody ciągną teraz w Państwa stronę.

Bardzo chciałbym się spotkać z Panem oraz panem Gustawem. Czy dalibyście Panowie może radę zajrzeć do nas w czwartek 18go, wieczorem, około siódmej, siódmej trzydzieści? Jeśli pasuje Panom ten termin – proszę o wiadomość lub telefon.

Z wyrazami szacunku,

Michaił Heller

 

25 września 1972

Drogi Panie,

Ponieważ wrócił Pan zapewne z wakacji wypoczęty i świeży jak ogórczyk, więc z miejsca przystępuję z masą interesów.

Jest w tej chwili u nas Grudziński, który zostaje do pierwszych dni października. Bardzo bym się cieszył, gdybyśmy się mogli spotkać we trójkę. Ciągle mi chodzi po głowie sprawa islamu, którą Pan poruszył, i chciałbym bardzo Pana atakować o napisanie na ten temat.

Jest jeszcze sprawa Jesienina-Wolpina. Widział on w Rzymie wspólnych znajomych z Grudzińskim i z tego, co mi powtarzają, wynikałoby, że wie i interesuje się KULTURĄ. Przyszło mi na myśl, że może byłoby rzeczą dobrą, by pomyśleć o kolejnym numerze specjalnym KULTURY w języku rosyjskim przy współpracy jego i innych: nowych emigrantów. Myślę tu przede wszystkim o Brodskim, który mógłby dać przekłady wierszy Miłosza, czy nawet swój wiersz w języku polskim, bo to mi obiecywał. Ponieważ „Nowyj Kołokoł” wypadł dosyć żałośnie, więc kto wie, czy nie dałoby się stworzyć jakiegoś „bloku” polsko-rosyjskiego. W każdym razie sądzę, że warto popróbować i że mógłby to być ważny precedens. Jeśli Pan ze mną się zgadza, to bardzo będę wdzięczny, jeśli w tej sprawie zechce Pan do Wolpina napisać. Pisałem zresztą do Miłosza, by go zaprosił do Berkeley. Zrobił to już zresztą z Brodskim.

Załączam wykaz książek rosyjskich, które będę mógł (prawdopodobnie) zdobyć. Proszę zaznaczyć pozycje, które mogą Pana interesować. Tak samo, jeśli ma Pan ostatni katalog Neimanisa, to też proszę zaznaczyć pozycje Panu potrzebne. Z tym ostatnim jest bardzo trudno, ale zawsze będzie można spróbować.

Prosząc o telefon w wolnej chwili, łączę wiele serdeczności dla Obojga Państwa,

Jerzy Giedroyc

 

10 lipca [19]73

Drogi Panie,

Pana artykuł jest w tłumaczeniu na angielski i myślę, że nie później jak za dwa tygodnie będzie doręczony Libijczykom. Ciekaw jestem, czy zrobi wrażenie. Ponieważ trzeba być na wszystko przygotowanym, więc chciałem się Pana zapytać o parę spraw:

1. Czy w razie potrzeby mógłby Pan opracować wybór pism Sułtan Galijewa?

2. Czy uważa Pan, że wspólnym językiem muzułmanów sowieckich powinien być arabski, czy też trzeba przyjąć hegemonię języka rosyjskiego za fakt nieodwracalny? Jakim językiem powinna operować ew[entualna] radiostacja? Czy byłoby celowe wydanie kieszonkowych wydań na papier [sic!] bible Koranu i podręcznika języka arabskiego?

3. Gdyby Pan miał pomysły „propagandowe” do podsunięcia (w co nie wątpię), to bardzo o nie proszę.

Jest Pan niezmiernie cachotiere. Pisze mi mały Stypułkowski, że wydał Pana książkę w języku rosyjskim o grudniu. Czy zwrócił Pan uwagę, że w rosyjskim roczniku statystycznym zniknął zupełnie dział o zbożu, zbiorach, międzynarodowej wymianie zbożowej etc.? Np. jeszcze w przeszłym roku Polacy mogli się z niego dowiedzieć, ile zboża importowała Polska z ZSRR, a w tym roku pustka. We Wnieszniej Torgowli za 1972 god – Statist. Obzor, str. 46 pozycje 700-710 zniknęły w porównaniu z rokiem 1971.

Najlepsze pozdrowienia dla obojga Państwa

Jerzy Giedroyc

 

13.7.[19]73

Drogi Panie Jerzy,

Otrzymałem dziś od razu dwa Pańskie listy i postaram się od ręki odpowiedzieć na wszystkie pytania. Naiwnie sądziłem, że artykuł zamknie sprawę – widzę, że to dopiero początek. Ale – nie skarżę się.

Pomysł wydania rosyjskiego numeru Kultury, poświęconego zagadnieniom narodowościowym, wydaje mi się i ważny, i potrzebny. Z jednej strony – bez wątpienia będzie osobliwe, że taki „numer specjalny” wydają Polacy. Z drugiej strony jednak, bezstronność Polaków – tylko w bardzo niewielkim stopniu związanych z całym zagadnieniem bezpośrednio – stwarza możliwość wydania numeru naprawdę bezstronnego. Żeby tak się jednak stało, konieczne jest, by wypowiedzieli się nie tylko Rosjanie, lecz i sami [bohaterowie tematu], tj. przedstawiciele mniejszości narodowych. Oczywiście, nie mam nic przeciw autorom, których Pan wymienia: każdy z nich – Fiedosiejew, Kuzniecow, Jesienin, Biełocerkiewski – będą w stanie napisać w sposób zajmujący. Potrzebni są jednak – Ukraińcy, muzułmanie, przedstawiciele narodów nadbałtyckich. Najchętniej – nowoprzybyli, a może i stamtąd… Pytanie, jak do nich dotrzeć. Ukraińców najpewniej zna Lewicki lub Bohdan. Trzeba by też spytać Białocerkiewskiego… Ze Struvem porozmawiam – nie wiem, co odpowie, ale to człowiek otwarty, może kogoś zaproponuje. Jak na razie nic nie jestem w stanie zadeklarować w sprawie artykułu wstępnego, nic nie obiecuję. Proszę pamiętać, że nie zajmowałem się tym zagadnieniem na serio. Wróćmy do sprawy, gdy napłyną materiały. Jeśli uda się zgromadzić szeroki wachlarz opinii ludzi stamtąd (lub dopiero co przybyłych) – powstanie wydanie jedyne w swoim rodzaju, nic podobnego dotąd się nie ukazało. A może, przyszło mi to właśnie do głowy, wśród gruzińskich Żydów, którzy napływają obecnie do Izraela, znajdą się znawcy spraw kaukaskich?

Teraz w innych kwestiach: wątpię, by udało się sporządzić wybór prac Sułtana: istnieje tylko kilka jego artykułów w czasopiśmie „Woprosy nacionalnosti”, ale to nie to. Jego najpoważniejsze prace znajdują się najpewniej w archiwach NKWD, i znane są tylko z nielicznych cytatów w artykułach, w których go potępiano. Za wspólny język muzułmanów sowieckich uznać można właściwie każdy z grupy języków turkijskich, w pierwszej kolejności tatarski – jak również uzbecki [czy] azerbejdżański. Arabski – to język pisma, język literacki, język Koranu, a tym samym język inteligencji. Inna rzecz, że dziś i inteligencja [muzułmańska] go nie zna. Sądzę, że wydawanie na bardzo cienkim papierze podręczników języka arabskiego (podobnie jak Koranu) byłoby rzeczą szalenie pożyteczną. Niewykluczone, że z podręcznikiem i słownikiem [w ręku] ktoś zacząłby czytać. Radiostacja – wyłącznie w języku turkijskim, chociaż same sury Koranu należałoby nadawać po arabsku.

Jeśli idzie o „pomysły propagandowe” – pomyślę. Na pewno należy zapoznawać sowieckich muzułmanów z ideami „arabskiego socjalizmu”, być może z książkami (ideami, antologiami) Nasera i innych ideologów. W tej kwestii jednak nie jestem specjalistą.

Ikony w rosyjskich izbach znajdują się w lewym rogu, zwykle nazywanym „czerwonym kątem” [krasnyj ugołok]. A jeśli idzie o „książeczkę” o polskim Grudniu – pan Stypułkowski przesadza. Nie ma się czym szczególnie chwalić – wybrałem jedynie trochę materiałów i napisałem krótki wstęp.

W poniedziałek wyjeżdżamy z Sant-Clair. Na wszelki wypadek zostawiam Panu nasz nowy adres:

M. Heller, chez M-lle Doussau, Villa Teresite, Allee de Cedres, Anglet (Bernais).

Z wyrazami szacunku

Michaił Heller

 

20 października [19]81

Drogi Panie Michale,

Muszę się pochwalić: podpisałem umowę z NOWą, która jest największym niezależnym domem wydawniczym. Będą oni reprezentować nasze interesy. Ponadto został utworzony w Polsce „Fundusz paryskiej Kultury”. Wydają dwa znaczki, jeden „Kultury”, a drugi Nowej i „Kultury”, który będzie masowo rzucony do sprzedaży. Nowa jest pod opieką 8 największych zakładów przemysłowych w Polsce, montuje drukarnię na terenie Ursusa, która będzie pod opieką robotników.

Myślę, że są to rzeczy bez precedensu, jeśli idzie o blok wschodni. Umowa z Nową jest zaaprobowana przez szereg najważniejszych niezależnych oficyn wydawniczych. Ilość przedruków z Biblioteki K[ultury] na dzień dzisiejszy jest 54 książki.

14go bm. telewizja warszawska nadała półgodzinny program na mój temat, robiąc ze mnie demona, jednocześnie aferzystę jak i twórcę opozycji. Było to ilustrowane moimi spacerami po Paryżu, kawiarnią Dupont etc. Świadczy to, że zaczynają mi deptać po piętach. Na wszelki wypadek załączam przetłumaczony tekst umowy. Może to zainteresuje „Le Point” czy Pana znajomych. Cała ta akcja ilustrowana szeregiem artykułów etc. świadczy, że są oni zwolennikami spiskowej koncepcji historii i mam być straszakiem obok żydów, masonów i cyklistów. Jak się to Panu podoba?

Najlepsze pozdrowienia

Jerzy Giedroyc

 

30.X.[19]81

Drogi Panie Jerzy,

Ucieszył mnie Pan listem o umowie z NOWą. Gratuluję! Marzenia spełniają się rzadko: i oto, proszę, poczekał Pan jakichś 30 lat z okładem i marzenie się spełniło. I historycy nie mają już ruchu: będą musieli zarezerwować dla Pana miejsce w historii Polski XX w., gdy ta zostanie napisana.

Sądzę, że amerykański wydawca zapłaciłby miliony za reklamę, jaką robi Panu telewizja warszawska: wreszcie zobaczyli Pana na własne oczy wszyscy Polacy. A to, że od dawna używany jest Pan jako straszak, wiem przecież dobrze z ojczystych, sowieckich gazet.

Spróbuję zainteresować zawartą umową paryskich przyjaciół, trzeba im jednak wyjaśnić jej znaczenie – sami z siebie nie pojmą.

Jeszcze raz gratuluję Panu i Zosi. Tak się cieszę! Rad bym się spotkać, gdy tylko znajdzie Pan czas.

Pański

Michaił Heller

Warto również przeczytać...