Mój Pirat zajmuje się drapaniem sprzętów. Kto ma kota, wie o czym mówię. Na nic firmowe drapaki, najlepsza jest kanapa, mój fotel, a nawet biurko. Pirat zostawia ślady. Trudno mi się na nie złościć, bo w końcu sam to robię, niejako zawodowo.
Wśród rozmaitych zdjęć z moich podróży po Polsce ze Zbigniewem Klochem znalazłem ostatnio fotografię ściany opactwa cystersów w Jędrzejowie.1 kwietnia 1909 roku wydrapali tam swoje podpisy; Helena Wertheimówna i Tadeusz Szcachura – uczeń III kursu, a obok nich niejaki Waleron.
Helena, to być może znana śpiewaczka, sopranistka, która zginęła w getcie warszawskim. Nie wiem, czy zachowały się jej nagrania, czy jej głos został w rowkach jakiejś płyty. W każdym razie podpis się zachował.
A może to inna Wertheimówna i nie śpiewała, i ocalała, zdążyła na okręt do Ameryki. W każdym razie od 1909 roku mówi, że jest.
W Świętej Katarzynie u podnóża Łysicy jest grób bezimiennego powstańca styczniowego, a w pobliskiej kapliczce na ścianie napis, prawdopodobnie przez niego wykonany: „Szczyt mego cierpienia zrównał się z tą górą. 1863”. 2 sierpnia 1882 miejsce to odwiedzili dwaj kieleccy gimnazjaliści i podpisali się pod tymi słowami. Byli to Jan Stróżecki (później działacz PPS, redaktor „Robotnika”) i Stefan Żeromski (później wiadomo kto).
Pewnie każdy z nas widział takie napisy na murach różnych zacnych budowli i toalet dworcowych, czasem opatrzone wielkiej wagi słowami: „Byłem tu” – niczym z nagrobka. Żadne chmury, żadne serwery, nawet papierowe składnice nie gwarantują takiej nieśmiertelności. No, w każdym razie przedłużonego trwania.
Biorę tęgi gwóźdź i idę szukać ściany.
PIOTR MITZNER