fbpx
HOME
Świadectwa

Agnieszka Papieska, Andrzej Stanisław Kowalczyk „Portret potrójny”

Korespondencja Augusta Zamoyskiego i jego żony Hélène Zamoyskiej z Jerzym Giedroyciem stanowi wielobarwny portret trojga wybitnych i skrajnie różnych osobowości – ukazuje ich w życiu codziennym, pracy zawodowej i artystycznej oraz we wspólnych działaniach na rzecz kultury polskiej i wolności słowa.

August Zamoyski, rzeźbiarz światowej sławy, urodził się w 1893 roku w Jabłoniu na Lubelszczyźnie, w rodzinie arystokratycznej. W dużym majątku swoich rodziców, Tomasza i Ludmiły, poznał podstawy kowalstwa i stolarstwa. W 1912 roku ukończył gimnazjum generała Pawła Chrzanowskiego w Warszawie. W następnych latach studiował za granicą: prawo na uniwersytecie we Fryburgu i filozofię w Heidelbergu. Na przełomie 1913 i 1914 roku znalazł się w Tharandt koło Lipska, gdzie studiował leśnictwo i rolnictwo w Królewskiej Akademii Leśnej. Z początkiem I wojny światowej dostał się do obozu niemieckiego. Po interwencji ciotki, damy dworu arcyksięcia Józefa w Wiedniu, został przeniesiony do szpitala oficerskiego w Berlinie-Grunewaldzie, gdzie miał okazję obejrzeć występ włoskiej tancerki Margherity (Rity) Sacchetto, w której natychmiast się zakochał. Rita była już wtedy znaną tancerką – prekursorką tańca nowoczesnego i ulubienicą awangardowych artystów. Ślub zawarty w 1917 roku – w tajemnicy przed rodzicami, dla których małżeństwo syna z artystką było mezaliansem – wywołał towarzyski skandal. August przypłacił go wydziedziczeniem.

Rita Sacchetto wspierała rzeźbiarskie próby męża. Pod jej wpływem August postanowił całkowicie poświęcić się rzeźbiarstwu. Jego nauczycielami stali się poznani w domu rodziny Sacchetto rzeźbiarze: August Kraus i Joseph Wackerle, wykładający w berlińskiej Kunstgewerbeschule. Dzięki kontaktom żony Zamoyski nawiązał także znajomość ze Stanisławem Przybyszewskim przebywającym wówczas, w 1917 roku, w Monachium. Wkrótce potem przystąpił do ekspresjonistycznej grupy Bunt działającej w Poznaniu. Na pierwszej wspólnej wystawie, w kwietniu 1918 roku w Poznaniu, Zamoyski stał się sprawcą kolejnego skandalu – jego dzieła: rzeźby Sansara i Zdrój oraz akwarela i akwaforta przedstawiające kobiece akty zostały uznane za obsceniczne i wycofane z wystawy, a wystawę pod zarzutem amoralności zamknięto.

We wrześniu 1918 roku kupił dom w Zakopanem, nazwał go willa „Forma”. Bywali tam przedstawiciele zakopiańskiej bohemy: bracia Andrzej i Zbigniew Pronaszkowie, Leon Chwistek, Rafał Malczewski i najbliższy z przyjaciół, Stanisław Ignacy Witkiewicz. Zamoyski stworzył z nimi grupę polskich ekspresjonistów – formistów, stając się jednym z najbardziej nowatorskich twórców awangardy oraz prekursorem nowego myślenia o rzeźbie. Żył jednak nie tylko sztuką: ćwiczył muskuły, wspinał się po górach, brał udział w konkursach skoków narciarskich – i spał na śniegu. „Poza rzeźbą nie znam wyższej przyjemności, większej możliwości użycia życia, jak sport: cała rzeźba we własnym ruchu ciała…” – pisał w artykule O kształtowaniu na łamach krakowskiej „Zwrotnicy” [1]. Jego najbardziej spektakularnym wyczynem stał się samotny rajd rowerowy Paryż–Zakopane, trwający od 8 do 28 sierpnia 1925 roku, którego trasa wyniosła 2928 km. Zakończony triumfem rajd był efektem zakładu z pewnym Argentyńczykiem o „furę dolarów”. „W galerii typów, tworzących ruch Formistów, August Zamoyski był chyba, obok Witkacego, najkolorowszy i najbardziej gorszący – napisał o nim Józef Czapski. – Gorszyło nie tylko to, że ożenił się z tancerką i wystawia rzeźby do niczego niepodobne, ale i to, że wprowadził zupełnie nowy typ artysty: zadzierżysty, głośny humor, ani śladu suchot, ani peleryn, ani długich czy półdługich włosów, za to buty z ćwiekami, portki z surowego płótna czy z łowickich pasiaków, szał sportowy, championaty nart, a na dobitkę jeszcze rekordy rowerowe” [2].

Pod koniec 1920 roku Zamoyski postanowił spróbować swoich sił za oceanem. Pojechał tam, zarabiając pracą na statku jako członek załogi. Nie zdołały go zgnębić ciężkie warunki materialne. „Nie od razu znalazłem pracę; sprzedałem stare buty i część garderoby, które łatwiej zamieniłem na chleb niż rzeźby w Zakopanem – wspominał swój pobyt w Nowym Jorku. – Tu spotkałem Marcela Duchamp, bo zarabiałem też jako płatny partner w szachy, a Duchamp był championem” [3]. Przez niego poznał ośrodek abstrakcjonistów nowojorskich z ukraińskim rzeźbiarzem Aleksandrem Archipenko, którego pierwsza indywidualna wystawa odbyła się w Société Anonyme w Nowym Jorku. Zamoyski, pracując jako kamieniarz i rzeźbiarz (m.in. realizował zamówienie na portret słynnej aktorki Marion Davies), nie znalazł zrozumienia dla swojej sztuki. Przekonał się także, że w owym czasie to nie Nowy Jork jest trampoliną dla artysty, lecz Paryż. Do Nowego Jorku przyjechał jeszcze w latach 1947–1949, teraz jednak wrocił do Europy – tym razem jako pasażer na statku.

W roku 1923 Zamoyski postanowił zerwać z formizmem. Zrobił to, jak miał w zwyczaju, w skandalizujący sposób. W pracowni w Zakopanem zorganizował happening, podczas którego demonstracyjnie porozbijał własne rzeźby. Wraz z formizmem zakończyło się także jego małżeństwo z Ritą Sacchetto [4].

Nową pracownię Zamoyski otworzył w Paryżu, przy Montparnasse: 21, Avenue du Maine, gdzie przeniósł się w 1924 roku. Wszedł w międzynarodowe środowisko artystyczno-literackie, wystawiał na paryskich salonach. Przyjaźnił się z takimi artystami, jak Louis Marcoussis, Max Jacob, Mojżesz Kisling, Adolf Loos, Marc Chagall, Man Ray, Jean Cocteau. W tym czasie jego styl uległ przemianie. Większą rolę zaczęła odgrywać inspiracja naturą. O „wyrośnięciu” z formizmu opowiadał Zamoyski w wywiadzie udzielonym Witoldowi Mieczysławskiemu w 1967 roku: „Myślałem wówczas, tj. pół wieku temu, iż zdołam wypowiedzieć się przy pomocy języka kształtów oderwanych od rzeczywistości, którą «stworzę». Były to zamiary bohaterskie, ale utopijne. Nie jesteśmy «twórcami» w znaczeniu ex nihilio, jedynie – i to już jest wielkim i szlachetnym osiągnięciem – odkrywamy Stwórcę poprzez naszą pracę – i tu tkwi cała radość autentycznego artysty, czy nim jest poeta, lekarz, stolarz czy ogrodnik. Form nieistniejących już uprzednio – w ścisłym znaczeniu tego słowa – nikt nie stworzył, prócz Euklidesa. […] Ale formizm, czyli poszukiwanie czystej formy, jak i wszystkie inne wysiłki abstrakcyjne, przypomniały nam jednak, i tu cała wartość tych poszukiwań, że sztuki plastyczne – czy to Greków, czy Egipcjan, czy wieków średnich – nigdy (prócz epok schyłkowych) nie miały charakteru naśladowczego wobec otaczającego nas świata widocznego, nie były rozrywką optyczną, ale miały funkcję przede wszystkim sakralną, poprzez język kształtów lub swoistej wysubtelnionej symboliki. […]  Termin «mimesis» nie był dla Greków jednoznaczny. «Mimesis» nie oznaczało odtwarzania zewnętrznego świata, który był – ejdos dla myślącego Greka, lecz wypowiedzeniem się, przedstawieniem, pokazem przeżyć metafizycznych i religijnych” [5].

Wybuch II wojny światowej zastał artystę w Paryżu. Po kapitulacji Francji w 1940 roku Zamoyski popłynął do Brazylii, gdzie został przez piętnaście lat. Od 1941 do 1945 roku prowadził Wolny Kurs Rzeźby przy Escola Nacional de Belas Artes w Rio de Janeiro. Jednym z dzieł wykonanych ówcześnie przy współpracy studentów jest pomnik Fryderyka Chopina (1943–1944), który brazylijska Polonia przekazała w darze Rio de Janeiro. Jako wykładowca Zamoyski uczył metody kucia bezpośredniego – pokazywał, że od początku powstawania rzeźby należy pracować w kamieniu. „Kto pragnie pracować w kamieniu, niech dwa lata spędzi w kamieniołomie i pozna swój materiał” – mawiał [6].

Jerzy Giedroyc, August Zamoyski, Hélène Zamoyska, „Listy 1956–1970”, oprac. naukowe Agnieszka Papieska, Andrzej Stanisław Kowalczyk, przekład listów z języka francuskiego Anna Szczepanek, Seria wydawnicza: Jerzy Giedroyc i…, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Stowarzyszenie Instytut Literacki „Kultura”, Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza, Łódź – Paryż – Warszawa 2024, s. 716.

Niespokojnemu i pełnemu energii Zamoyskiego sztuka jednak nie wystarczała. Budził się w nim duch posiadacza ziemskiego – zaczął uprawiać ziemię i hodować bydło. „Po siedmiu latach pracy stworzył wzorową farmę, sprowadziwszy robotników rolnych, budując im domy, obory i stodoły i produkując 1200 litrów mleka dziennie” [7].

Brazylijskie lata Zamoyskiego to czas poszukiwań nowej koncepcji sztuki – artysta szukał własnej formuły dla sztuki sakralnej, której jednak nie utożsamiał ze sztuką religijną. W 1953 roku ukończył rzeźbę Święty Jana Chrzciciel; odlany w brązie posąg odznaczał się – inaczej niż wcześniejsze rzeźby Zamoyskiego – ekstatyczną dynamiką [8]. W następnym roku na międzynarodowym Kongresie Filozoficznym w São Paolo Zamoyski wygłosił traktat Sztuka i Substancja, będący podsumowaniem jego poglądów na istotę sztuki [9].

W 1955 roku wrócił do Europy i po raz kolejny osiadł we Francji. Na trzy lata zamknął się w klasztorze dominikanów St. Jacques w Paryżu – żeby z dala od zgiełku świata, w ciszy i medytacji, oddać się pracy kucia w kamieniu. Wobec absolutnej nieodwołalności każdego uderzenia młotkiem nieodzowna jest najwyższa koncentracja. „Pomyłka jest niedopuszczalna, bo każdy cios dłuta warunkuje następny – powiedział kilka lat później w rozmowie z Witoldem Mieczysławskim. – Swego czasu miałem jacht żaglowy. I tu też, mimo najściślejszej obserwacji, spędzałem bezsenne noce, sam przy sterze, z duszą na ramieniu a z sercem w gardle, bo zwodne prądy, zmienne bryzy – tak jak niejednorodność marmuru, kierunku zleż, a i pokusy ułatwień – mogły mnie zwieść z drogi i rozbić o parowiec czy skałę lub mogłem osiąść na mieliźnie, targany wichurą. Nawigacja dwuwymiarowa sekstansem wobec gwiazd i widnokręgu nauczyła mnie przewidywać, dokąd dłuto powinno mnie zaprowadzić w trójwymiarowym bloku; tak jak brazylijski wierny cavalinho (koń) w [gąszczu tropikalnej] puszczy” [10].

W lutym 1956 roku Jerzy Giedroyc składa Zamoyskiemu propozycję zrobienia makiety pomnika Armii Krajowej, który miałby być darem „Kultury” dla Polski. Tak zaczyna się korespondencja między rzeźbiarzem, który po latach burzliwego życia wchodzi w okres mistyczny, a Redaktorem, który z gabinetu w Maisons-Laffitte umiał znaleźć ludzi potrzebnych mu do realizacji dalekosiężnych planów, choćby siedzieli odgrodzeni od świata grubymi murami klasztoru. Pierwsze listy, wysyłane przez rzeźbiarza do „Kultury”, pisane są na papierze z godłem i adresem zakonu: Couvent de Saint-Jacques, 35, rue de la Glacière.

W klasztorze, przez kratę rozmównicy, poznaje Zamoyski swoją przyszłą żonę Hélène Peltier (1924–2012). W marcu 1958 roku biorą ślub w kościele Świętego Medarda w Paryżu. Wcześniej pisze do Giedroycia: „Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, nigdy tak nie byłem zakochany i nigdy tak kochany! Helena jest aniołem – będziemy wspaniale razem pracować – Józio Helenę zna, byłem z nią rok temu w «Kulturze»!” [11]. Zamoyski kupił wiejską posiadłość w Saint-Clar-de-Rivière pod Tuluzą. W stodole rozstawił rzeźby i stworzył pracownię, w stajni – kuźnię dla kucia i hartowania dłut. Zbudował dom i zasadził wokół niego drzewa. Z Hélène, która dojeżdżała do Tuluzy, gdzie pracowała na uniwersytecie, zaczął najbardziej pracowity, ostatni etap życia i twórczości.

Hélène Zamoyska bardzo szybko stała się adresatką listów Giedroycia, który niekiedy wiadomości do niej przekazywał w listach do Zamoyskiego – i tą samą drogą otrzymywał odpowiedzi. Na listach Zamoyskiej do Giedroycia często dopisuje się August, a niektóre listy Redaktora są kierowane do nich obydwojga, co sprawia, że rozmowa toczy się między trojgiem równorzędnych partnerów.

Hélène Peltier studiowała w latach 1947–1950 rusycystykę w Moskwie, gdzie jej ojciec admirał Marius Peltier był attaché naval. Licencjat z rusycystyki uzyskała na Sorbonie w roku 1952, docenturę (agrégation) w dwa lata później. Uczyła rosyjskiego w Żeńskim Liceum Klasycznym w Tuluzie. W roku 1957 została nauczycielką akademicką w Faculté des Lettres et Sciences Humaines de l’Université de Toulouse, gdzie wykładała do przejścia na emeryturę.

Znała doskonale kilka języków, w tym polski. Często jeździła do Związku Sowieckiego, gdzie wśród pisarzy i pisarek miała przyjaciół. Jednym z nich był Boris Pasternak. Zamoyska przywiozła jeden z egzemplarzy jego powieści Доктор Живаго (Doktor Żiwago). Dziełem zainteresowało się mediolańskie wydawnictwo Feltrinelli. Książka zdobyła światowy rozgłos i przyniosła autorowi w roku 1959 literacką Nagrodę Nobla. Hélène Zamoyska była współtłumaczką pierwszego francuskiego wydania powieści Borisa Pasternaka – Le Docteur Jivago, Gallimard, Paris 1958.

Szmuglowała również rękopisy mało znanych pisarzy. Za jej sprawą trafiają do Giedroycia najpierw utwory Andrieja Siniawskiego, następnie Julija Daniela. W roku 1959 przywiozła z Moskwy dwa manuskrypty Siniawskiego: opowiadanie Sąd idzie i artykuł Co to jest realizm socjalistyczny? Autor, urodzony w roku 1925, był w młodości zwolennikiem komunizmu, ale z czasem jego zapał ostygł. Po studiach został wykładowcą literatury rosyjskiej w Uniwersytecie Moskiewskim i pracownikiem Instytutu Literatury Światowej im. Gorkiego. W młodości komsomolec, w wieku dojrzałym nie wstąpił do partii komunistycznej, co zahamowało jego karierę naukową i aktywność krytycznoliteracką. Publikował w miesięczniku „Новый мир”, pisał m.in. o Annie Achmatowej, Marinie Cwietajewej, Izaaku Bablu, Osipie Mandelsztamie, Borisie Pasternaku, a więc o pisarzach źle widzianych czy wprost prześladowanych przez władze. Wiele jego artykułów pozostało w rękopisach z powodu odmowy druku. Frustracja zawodowa na równi z potrzebą publikacji skłoniły Siniawskiego do szukania wydawcy na Zachodzie. Przybrał pseudonim „Abram Terc”. Kamuflaż był niezbędny, władza sowiecka nie życzyła sobie żadnych wystąpień pisarzy za granicą. Kiedy w roku 1958 Boris Pasternak dostał Nagrodę Nobla, rozpoczęto przeciw niemu brutalną nagankę, odsądzano go od czci i wiary. Zaszczuty, śledzony przez agentów odmówił przyjęcia nagrody, udawał skruchę.

Jak wspominała Hélène Zamoyska, Siniawskiego dręczył wszechobecny relatywizm, niestałość kryteriów moralnych i intelektualnych, które w Sowietach zawsze podporządkowywano aktualnej taktyce partii komunistycznej. Jeden z rosyjskich przyjaciół Zamoyskiej tak wyraził ten dylemat: „My nie wiemy, ani co jest dobre, ani co jest złe; ani co jest prawdziwe, ani co jest fałszywe”. W powszechnym zamęcie jedno zapewniało Siniawskiemu równowagę: miłość do literatury i sztuki. W roku 1949 głosił, że literatura jest o wiele istotniejsza niż życie. Tajny referat Chruszczowa o zbrodniach Stalina (wygłoszony na XX zjeździe Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego w lutym 1956 roku) wstrząsnął Siniawskim i jego środowiskiem. „Moi uniwersyteccy koledzy […] − wspominała Hélène Zamoyska − czuli się osobiście odpowiedzialni za zbrodnie, czuli się wspólnikami, ponieważ w imię patriotyzmu identyfikowanego z konformizmem pozwalali, aby zostały dokonane. Wstyd rodził wolę, aby już nigdy nie być biernym, to jest obojętnym w obliczu najmniejszej nawet niesprawiedliwości” [12].

Z niepokoju sumienia zrodziło się pisarstwo Siniawskiego i jego przyjaciela Julija Daniela. Zresztą rękopisy krążyły wówczas po całym Związku Sowieckim. „Kraj − powiada Hélène Zamoyska − opętany był potrzebą opowiadania o latach pełnych łez, krwi i strachu”. O oficjalnej publikacji opowieści o łagrach, więzieniach i terrorze nie było mowy. Dopiero w roku 1962 miało się ukazać w miesięczniku „Новый мир” opowiadanie Aleksandra Sołżenicyna Jeden dzień Iwana Denisowicza, ale pozostało publikacją odosobnioną. Siniawski i Daniel podpisali swoje utwory pseudonimami (odpowiednio: Abram Terc i Mikołaj Arżak) i powierzyli Zamoyskiej. Postawili tylko jeden warunek: nie chcieli, by książki opublikowane zostały w wydawnictwach występujących przeciwko Związkowi Sowieckiemu.

Artykuł Siniawskiego Co to jest realizm socjalistyczny? ukazał się najpierw w katolickim miesięczniku „Esprit” w styczniu 1959 roku. Dwa opowiadania Siniawskiego, a potem inne utwory Siniawskiego i Daniela Hélène Zamoyska powierzyła „Kulturze”. Wybór ten uzasadniała następująco: „Po ślubie poznałam pana Giedroycia […] oraz pana Czapskiego, malarza, przyjaciela mojego męża […]. Ludzie ci zaskoczyli mnie swoją prawością, a także zaletą zupełnie wyjątkową: aczkolwiek tak jak i inni Polacy ucierpieli od Rosjan i bez wątpienia nie byli komunistami, to jednak ani jednym słowem nie ujawniali nienawiści czy choćby goryczy, mówiąc o narodzie rosyjskim, przeciwnie, gorąco chcieli nawiązać do tradycji wolnej przyjaźni, jaka łączyła kiedyś Mickiewicza i Puszkina. Piękne polskie nazwisko, które noszę, i moje osobiste przywiązanie do Rosji, sprawiały, że czułam się bliska takiej postawie i byłam pewna, że moi przyjaciele jej nie zdezawuują. W każdym razie odpowiedzialność za ten wybór spada całkowicie na mnie”.

Rękopis opowiadania Sąd idzie Hélène Zamoyska przekazała Giedroyciowi wiosną 1959 roku, w październiku ukazała się książka. Zgodnie z oczekiwaniami Giedroycia, okazała się sensacją, posypały się oferty od wydawnictw z całego świata. W Instytucie Literackim wyszły cztery książki Siniawskiego po polsku i dwie w języku rosyjskim. Daniel wydał zbiór opowiadań. Książki obydwu autorów budziły duże zainteresowanie wydawców na całym świecie. Dochody ze sprzedaży licencji Giedroyc systematycznie przekazywał pani Zamoyskiej, która sobie znanymi drogami przekazywała je autorom.

W roku 1965 pisarze zostali aresztowani. Oskarżono ich o agitację w celu podważenia lub osłabienia władzy sowieckiej, rozpowszechnianie w tym celu oszczerczych wymysłów szkalujących ustrój państwowy i społeczny. „Przestępstwo” to zagrożone było karą do siedmiu lat więzienia i od dwóch do siedmiu lat zesłania. Po kilkudniowym procesie sąd skazał Siniawskiego na siedem lat łagru o obostrzonym reżymie, a Daniela na pięć lat łagru o obostrzonym reżymie.

Hélène Zamoyska, Jerzy Giedroyc, August Zamoyski – wszyscy troje przekraczali konwencjonalne ramy przypisane rolom, jakie wybrali: wykładowczyni akademickiej, emigracyjnego działacza politycznego i artysty rzeźbiarza. Wszystkich troje cechowało poczucie misji, odrzucali rutynę, schemat, pokorę. Kreując nowe sposoby swojej obecności w świecie, mierzyli siły na zamiary. Zamoyski nie godził się na żadną formę stabilizacji, nie ustawał w poszukiwaniach własnego języka artystycznego i uniwersalnej formuły Sztuki, zawsze pisanej wielką literą. Można mu zarzucić synkretyzm, ale trzeba przyznać rozmach i odwagę podejmowania pytań, wobec których inni artyści XX wieku byli bezradni albo obojętni. Podobnie Giedroyc, nigdy nie przyjął ograniczeń, jakie politykom emigracyjnym (i nie tylko emigracyjnym) narzucał system pojałtański, w którym niewola połowy Europejczyków wydawała się zagwarantowana aż do dnia Sądu Ostatecznego. Byli niespokojnymi duchami o ogromnej sile oddziaływania. Redaktor i Rzeźbiarz, wraz z „Mystérieuse Madame Hélène” [13], zachęcają nas do rewolty, do zmiany oblicza świata, do zmiany, którą każdy powinien zacząć od siebie.

AGNIESZKA PAPIESKA, ANDRZEJ STANISŁAW KOWALCZYK

[1] A. Zamoyski, O kształtowaniu, „Zwrotnica” 1922 nr 3.

[2] J. Czapski, August Zamoyski, „Kultura” 1956 nr 2.

[3] A. Zamoyski, Jak i dlaczego wyrosłem z formizmu, „Poezja” 1968 nr 1 i nr 2.

[4] Ten rozdział swojego życia Zamoyski opisał w obszernym szkicu biograficznym Jak i dlaczego wyrosłem z formizmu.

[5] W. Mieczysławski, Spotkanie z rzeźbiarzem, „Wiadomości” 1967 nr 13/14.

[6] Zob. Kalendarium życia i twórczości Augusta Zamoyskiego, oprac. Anna Lipa, współpraca Elżbieta Kosieradzka, w: August Zamoyski. Myśleć w kamieniu, katalog wystawy w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza 2019/2020, koncepcja, redakcja naukowa i wybór ilustracji Anna Lipa, Warszawa 2019.

[7] W. Mieczysławski, Spotkanie z rzeźbiarzem, op. cit.

[8] Był to pierwszy posąg Zamoyskiego, który stanął w ogrodzie „Kultury” w Maisons-Laffitte. Zob. list Augusta Zamoyskiego do Jerzego Giedroycia z 11 lipca 1956 roku.

[9] Traktat Zamoyskiego Sztuka i Substancja ukazał się w piśmie „Sztuka i Krytyka” 1958 nr 33–34 (1958). Tekst, napisany w języku francuskim, przetłumaczyła na język polski Stefania Szaleska.

[10] W. Mieczysławski, Spotkanie z rzeźbiarzem, op. cit.

[11] List Augusta Zamoyskiego do Jerzego Giedroycia z lutego 1958 roku w tomie korespondencji (list nr 12).

[12] H. Zamoyska, Wstęp, w: Sąd idzie! Stenogram z procesu A. Siniawskiego i J. Daniela (A. Terca i M. Arżaka). Moskwa, luty 1966, Instytut Literacki, wyd. II, Paryż 1966, s. 11.

[13] List Giedroycia do Zamoyskiej z 12 listopada 1965 roku.

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek