fbpx
HOME

Księga Przyjaciół

Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (IX)
Bohaterką tego sonetu jest nimfa Byblis / Byblida, mitologiczna personifikacja „skargi”. Jej historię opowiada Owidiusz w "Metamorfozach". [...] Być może, wielkie, graniczne cierpienie nimfy Byblis chroni nas – tak sugerować się zdaje Rilke w ostatniej konstatacji sonetu. Sławi ją poeta, gdyż jej ból, ból nie do zniesienia, jest nam mityczną osłoną przed naszymi cierpieniami.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (VIII)
Sonet siódmy części pierwszej rozpoczyna się mocnym wezwaniem do sławienia, kończy inkarnacją, owocobraniem w sieniach domeny Śmierci. Rilke czyni to w słowach najstaranniej dobranych, acz nie wysilonych; one same – swym brzmieniem i współ-brzmieniem, rytmem i układem – sławią byt, innej władzy niepodległe. Ta domena afirmacji zostanie radykalnie naruszona już w sonecie następnym, ósmym, kiedy pojawi się nimfa żalu, nimfa żałobnego płaczu, Skarga, znana nam z "Elegii duinejskich".
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (VII)
Poeta to ktoś nie stąd, człowiek, z którego śmieją się ludzie zewsząd, ludzie tutejsi. Przychodzi skądinąd. (Kiedyś, dawno temu, nie śmiali się z niego, lecz się go bali – jak Dantego, który był w Piekle, i wrócił na ziemię.) Czasem bywa nawet – tak jak u Rilkego – więcej niż człowiekiem. I wtedy pisownia wielką literą – Nietutejszy – jest uprawniona, a nawet wskazana.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (VI)
Róża i Orfeusz doskonale sobie odpowiadają: ona pośród kwiatów ma godność najwyższą, on – wśród poetów jest Poetą. Są sami sobie i sobie jedynie nawzajem miarą. Skoro śpiewa, to Orfeusz. Skoro kwitnie, to Róża. Spełniają się sami w sobie. Nie szukajmy innego imienia – tylko imienia Orfeusza, tylko imienia Róży.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (V)
Mnie się zawsze zdawało, że inwokatywna druga osoba liczby mnogiej, użyta przez Rilkego od pierwszego wersu pierwszej strofy począwszy, dotyczy młodych dziewcząt, „zakwitających dziewcząt” powiedziałby Proust (w spolszczeniu Boya), takich w wieku zmarłej tancerki, której poeta dedykuje cały cykl "Sonetów do Orfeusza".
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (IV)
Istnieją słowa od razu uskrzydlone. Muszą pofrunąć, mimo że nie są wcale lekkie. Są zaraz po napisaniu nie z tego świata. Ani my, ani poeta nie może im umknąć. Takimi właśnie słowami [...] są te z trzeciego wersu drugiej strofy "Sonetów do Orfeusza" / "Die Sonette an Orpheus" I, 3: „Gesang ist Dasein”. Spolszczyć je niełatwo i czyniono to różnie...
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (III)
W drugim "Sonecie do Orfeusza" z części pierwszej cyklu, napisanym między 2 a 5 lutego 1922 roku, śmierć nie jest ani starą lichwiarką, ani podstarzałą modystką. Nie drażni, nie zwodzi. Spotykamy podczas lektury tego wiersza istotę lżejszą od pośmiertnie istniejącej (i nie) – Eurydyki z poematu "Orfeusz, Eurydyka, Hermes" (1904). Zapewne tancerkę. Zapewne bohaterkę epitafijnej dedykacji całego sonetowego cyklu.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów (II)
Rilke będzie w sonetach szukał równowagi dla śmierci – tej śmierci najbardziej nas poruszającej, bo młodej. I dla trwogi przed wszelką śmiercią. Cykl duinejski były arcydziełem ciemnym – Rilke zagrał tam na skrzypcach – tony najmroczniejsze, umieramy razem z nim, czytając dziesięć elegii. Sonety są arcydziełem jasnym, miejscami nawet radosnym, mimo że nagrobkiem. Młodość i taniec czynią śmierć lekką (nie w znaczeniu przenośnym, lecz dosłownym). Rilke nie lekceważy śmierci, nie ją lekce-waży. Waży śmierć jako lekką (młodą, pełną gracji) – jak kroki w tańcu. Nie w walcu wiedeńskim jednak, a w tańcu, gdzie rzeczywiście życie zmaga się ze śmiercią.
Katarzyna Kuczyńska-Koschany Pod tlenem – 55 sonetów
„Gesang ist Dasein” / „Śpiew jest istnieniem” / „Śpiewać to być”– słynna formuła z trzeciego sonetu I części streszcza, być może, cały zamysł poetycki "Sonetów do Orfeusza". Zamysł sławienia bycia tutaj – na ziemi. Orfeusz scala, jak Faust rozszczepia. Oddech jest – powiada Rilke w pierwszym sonecie II części – „niewidzialnym wierszem” i już blisko nam stąd do Paula Celana (choć jeszcze bez jego dramatycznej i przegranej walki o oddech – po Zagładzie). W cyklu sonetów Rilkego nadal nabieramy powietrza swobodnie, przeciw losowi (choć już ze świadomością jego grozy wobec jednostek i wobec zbiorowości), ale nie walczymy o oddech, co u Celana będzie sednem.
Autorzy
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek