HOME
Jacek Hajduk

Nad Owidiuszem (12)

Dygresja o rytmie.

Tłumaczę akurat owidiuszowy POTOP. W pewnym momencie tej malowniczej przypowieści – znanej nam w innym nieco wariancie z Księgi Rodzaju – Jowiszowi, który bezbożną ludzkość pragnie teraz doszczętnie wytracić, z posiłkami przybywa brat Neptun – bóg mórz i lądów, prawdziwy władca i świata, i wyobraźni, Ziemiotrząsca, a także (sic!) stwórca konia.

By scenę tej braterskiej odsieczy odmalować sugestywnie, wersy należy „rozbujać”, tzn. oddać falowanie – przedwieczny rytm, nieuchronny kataklizm – towarzyszące przybyciu Neptuna; muszą one… „galopować”.

Dlaczego?

Neptun, inaczej Posejdon, był kimś znacznie więcej niż bogiem morza – był jego istotą i naturą; ciałem i duchem: ten olbrzym z długą brodą i trójzębem w dłoni, który rydwanem zaprzężonym w pół-konie, pół-ryby rozpruwa głębiny i spienia fale, to wszak zarazem – sam w sobie żywioł!

Neptun uobecniał się w krzywiznach fal, w regule przypływów i w pamięci otchłani, w głuchocie tafli, w wezbraniu wód i w trzęsieniu ziemi. Starożytnym odgłosy wzburzonego morza przywodziły na myśl tętent galopujących koni…

 

 

Zadziwiająca jest zresztą nawet ta foniczna bliskość: „toń” i „koń”, aqua i equus, hypo i hippos – jakby języki, niezależnie od siebie nawzajem, splatały wodę z twardym lądem, przyboje z galopem; jakby koń – zwierzę lądu – przechowywał pamięć pradawnego nurtu, a toń – bezkształtna – niosła echo kopyt.

Gdzieżby indziej niż tu – w huku pian – na świat miało przyjść to zwierzę?

Z fali rodzi się galop, z galopu – rytm, z rytmu – poezja. A ta organicznie związana jest z językiem: błogość, strudzenie, gniew czy szaleństwa żywiołów inaczej wyrazi łacina, a inaczej polszczyzna.

Jak oddać falowanie? Galop? Nieuchronność zagłady? Wiersz, który jest do tego zdolny, to nasz dwunastozgłoskowiec amfibrachiczny, zwany także czterostopowcem amfibrachicznym akatalektycznym. Jest to metrum o długiej i pięknej w naszym języku tradycji. Stosowali je m.in. Mickiewicz i Wyspiański, użył Miłosz w Walcu, a Staff napisał nim Deszcz jesienny. Graficznie wygląda on tak (s oznacza sylabę nieakcentowaną, a S akcentowaną):

 

sSs sSs sSs sSs

 

Amfibrach – po grecku: amphibrachys, czyli: „z obu stron krótki” – to stopa metryczna, w której sylabę akcentowaną „oskrzydlają” dwie nieakcentowane; cztery takie stopy tworzą wers dwunastozgłoskowy; „akatalektyczny” oznacza, że wers ten nie ulega skróceniu o ostatnią sylabę nieakcentowaną. Jest miły dla ucha i melodyjny, dobrze trzymający rytm. Ale i podniosły.

Może bardziej oczywisty mógłby się wydawać anapest (gr. anapaiston – „odbity [w lustrze] daktyl):

 

ssS ssS ssS ssS

 

Owszem, ten aż dudni od uderzeń kopyt! Ale tu chodzi przecież o to, by unaocznić i galop, i falowanie, i nieuchronność…

Wybór metrum to wybór sposobu opowiadania świata.

 

 

Owidiusza Metamorfozy – o czym pisałem wcześniej – tłumaczę wierszem wolnym, chociaż z silną tendencją do toniczności. Po pierwsze oznacza to, że nie stosuję rymu, o którym Milton słusznie mówił, że jest „wymysłem barbarzyńskiego wieku dla pokrycia nędznej treści i kulawej miary”. Po drugie, że wiersz ten opiera się nie na określonej liczbie sylab czy regularnie rozmieszczonych akcentach, ale swobodnym rytmie mowy owszem poetyckiej, ale jednak zbliżonej do naturalnej. To, w których miejscach czytelnik postawi akcenty i ile ich będzie, zależy w zasadzie od jego słuchu. Niemniej jednak, dbam o to, aby każdy wers – niezależnie od liczby sylab czy słów – dało się przeczytać jako czteroakcentowy.

Na pytanie, dlaczego akurat takie rozwiązanie – nie potrafię odpowiedzieć inaczej, aniżeli zrzucając winę na intuicję i własny słuch. Wiersz sylabiczny zawsze ociera się o sztuczność (nawet jeśli wspaniałomyślnie oszczędzimy mu rymów), a prawdziwej toniczności polszczyzna, język bez iloczasu, nie zna; wiersz wolny daje natomiast możliwość oddania głosu poecie bez cięć (gdy nie mieścimy się ze słowami w zanadto ciasnym wersie) czy protez (gdy wers okazuje się zbyt długi jak na ilość słów, które powinniśmy w nim postawić); ponadto, brzmi dobrze dla współczesnego ucha. Nie ma jednak rozwiązań idealnych, ani nawet bardzo dobrych; są tylko takie, które względnie satysfakcjonują.

Epika z zasady ogranicza się do jednego metrum w obrębie danego utworu – w literaturze greckiej i łacińskiej jest to naturalnie heksametr, którego polski wariant testowali (każdy „po swojemu”) najlepsi w tym fachu: Słowacki i Norwid, Wittlin i Wieniewski. Bazując na akcencie wyrazowym i odpowiednio układając słowa, można czasami osiągnąć efekt quasi-toniczny. Częściej jednak rolę wiersza heroicznego powierza się trzynasto- bądź jedenastozgłoskowcom

(Regularnym trzynastozgłoskowcem, z rymami i średniówką po siódmej sylabie, przełożył Metamorfozy Bruno Kiciński. Jest to piękne i kunsztowne tłumaczenie, chociaż mocno już przestarzałe).

Oddanie całego poematu – i to o takiej objętości jak Metamorfozy – za pomocą dwunastozgłoskowca amfibrachicznego byłoby szaleństwem. To, co odpowiednio dawkowane, przyjemnie kołysze, gdy nadużyte – staje się, po prostu, nieznośnie monotonne.

Nie bez powodu najpiękniejsze nasze poezje – od Mickiewicza przez Wyspiańskiego po Miłosza – żonglują systemami metrycznymi i typami wiersza. Wsłuchajmy się w melodię Walca, gdzie poeta przeplata czterostopowce amfibrachiczne akatalektyczne z katalektycznymi:

 

Już lustra dźwięk walca powoli obraca

I świecznik kołując odpływa w głąb sal.

I patrz: sto świeczników we mgłach się zatacza,

Sto luster odbija snucy się bal.

 

Dwunastozgłoskowiec amfibrachiczny sprawdza się, moim zdaniem, doskonale, gdy włącza się go symbolicznie lub partiami w tok metamorficznej narracji. Jest wówczas jak motyw muzyczny w filmie – łatwo rozpoznawalny i wpadający w ucho, ale ledwie słyszalny gdzieś w tle – który nieustannie jest z nami i prowadzi nas dyskretnie przez meandry opowieści…

Oto przykład (I, 14-17):

 

Wszystko stanowiło jedno i to samo:

Powietrze i ziemia i morze i eter.

A ziemia była niestała, wody nie do przebycia,

Powietrze bez blasku. Nic nie miało kształtu.

 

Albo inny (I, 113-115):

 

Zesławszy Saturna w ciemności Tartaru,

Jowisz nastał, a z nim – wiek srebrny,

Od złotego marniejszy, ale lepszy od spiżowego.

 

Czy wreszcie (I, 172-174):

 

Otworem stoją komnaty nobilów

(Plebs boski żyje w rozproszeniu). Tutaj

Potężni i sławni mieszkają niebianie.

 

Wiersz to płynie, to załamuje się. Jak mowa, jak życie.

Jaką melodię wygrywa właściwie Owidiusz? Jak należy zaaranżować to dzieło, aby nam – żyjącym w gwałtownych, proteuszowych czasach – trafiło do przekonania? Nie jest to ani poemat o herosach, ani powieść; i nie jest to katalog mitów. Metamorfozy są przede wszystkim brawurową próbą opowiedzenia wszystkiego – „od początku świata aż po nasze czasy”: cały antyk grecko-rzymski zamknięty w zaczarowanej szkatułce. Są też przy tym misterną i piekielnie inteligentną grą – z językiem, z formą, z tradycją literacką, a i z polityką. Ale ja myślę o nich także jako o wielkim traktacie moralnym, poetyckim i metafizycznym w jednym – a taka poezja, wiemy dobrze, niestrudzenie poszukuje „formy bardziej pojemnej”.

Stąd decyzja, by fragmentowi, o którym piszę wcześniej (i nad przekładem którego wciąż jeszcze pracuję), nadać rytm bardziej regularny – niech zafaluje!… Niech konie puszczą się w galop…

Niech nadchodzi POTOP!

JACEK HAJDUK

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Autorzy
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Więcej informacji znajdą państwo w polityce prywatności.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek