Siedzę nad Owidiuszem. I nad Machiavellim. Myślę o tym, że pewnie nie byłoby Księcia, gdyby nie poezje Owidiusza…
Machiavelli urodził się w 1469 roku we Florencji. Tam kształcił się, uczestniczył w życiu publicznym i zmarł w 1527 roku. Związany z kręgami republikańskimi, po powrocie Medyceuszy do władzy w 1512 roku został odsunięty od urzędów i zmuszony do udania się na wygnanie. Osiadł w rodzinnej willi w Sant’Andrea in Percussina. Choć zesłanie było dla niego trudne, wykorzystał je pracołowicie. Napisał wtedy Księcia, zaczął Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza, tworzył poezję i sztuki teatralne.
Jak przystało na młodzieńca florenckiego tamtych czasów odebrał świetne humanistyczne wykształcenie. Jego ojciec, Bernard, gromadził przez lata bibliotekę tekstów klasycznych, toteż Niccolò poznał doskonale cały kanon. Wśród starożytnych autorów, których studiował, byli zarówno czytani w łacińskich tłumaczeniach Grecy: Arystoteles, Platon, Plutarch, Polibiusz i Tukidydes, jak i studiowani w oryginale Rzymianie: Cyceron, Seneka, Cezar, Liwiusz, Tacyt, Salustiusz, Plaut i Terencjusz, a także Apulejusz, Lukrecjusz, Wergiliusz i – oczywiście – Owidiusz. Ze wszystkich wielkich największy.
Źródełko, przy którym Machiavelli czytał Owidiusza.
W datowanym 10 grudnia 1513 roku liście do przyjaciela, Francesco Vettoriego, Machiavelli pisze, jak spędza czas przymusowego pobytu w Sant’Andrea in Percussina: „Wyszedłszy z lasu udaję się w kierunku źródła, stąd zaś do swego gaiku, gdzie łowi się ptaki. Pod pachą mam zawsze jakąś książkę, Dante lub Petrarka, bądź któryś z mniejszych poetów, jak Tibullus, Owidiusz czy jakiś inny; czytając o ich miłosnych namiętnościach, przypominam sobie o swoich przeżyciach i oddając się tego rodzaju myślom wprawiam się na pewnie czas w przyjemny nastrój”. I dalej: „Kiedy nadchodzi wieczór, wracam do domu, wchodzę do swojej pracowni i już na jej progu zrzucam z siebie codzienną odzież, pełną błota i brudu, przywdziewając szaty królewskie i wytworne; i tak tedy dostojnie przybrany wkraczam do odwiecznego przybytku wielkich mężów ubiegłych wieków, i tam, przyjęty przez nich życzliwie, pożywiam się tym pokarmem, który solum jest moim i do którego tylko zostałem zrodzony. Tu nie wstydzę się rozmawiać z nimi i dopytywać ich o przyczyny i sens ich poczynań, oni zaś z właściwą sobie życzliwością mi odpowiadają; i w czasie tych czterech godzin obcy jest mi wszelki smutek czy troska, zapominam o wszelkich strapieniach, nie obawiam się już więcej nędzy, nie budzi we mnie strachu nawet śmierć, całkowicie zapominam o nich. A jako że Dante mówi, iż nie rozwinie się żadnej nauki, jeśli się nie utrwali tego, co się pojęło, tak i ja spisałem wszystko, do czego doszedłem w czasie biesiad z nimi, i skomponowałem dziełko De Principatibus, gdzie zagłębiam się, ile tylko mogę, w rozmyślania nad owym zagadnieniem, rozważając, czym jest władza jednoosobowa, jakie mogą występować jej rodzaje, w jaki sposób się ją utrzymuje i z jakich przyczyn się ją traci” (tłum. Jan Malarczyk).
Jest w tym liście kilka miejsc, na które szczególnie chciałbym zwrócić uwagę. Po pierwsze, Machiavelli wyraźnie dzieli autorów na tych, których czyta rano (poeci) i tych, których czyta wieczorem (historycy i filozofowie). Po drugie, tych, którzy zajmują go rano, czyta „u źródła”, co może (i powinno) być oczywiście rozumiane także metaforycznie. Po trzecie, pisanie następuje w dialogu ze starożytnymi: Machiavelli rozmawia z nimi i uczy się od nich; swoje dzieła komponuje pod wpływem obrazów i wizji, a wręcz – poetyckiego natchnienia. I wreszcie: określenie „mniejsi poeci” (poetae minori), użyte pod adresem Owidiusza i Tibullusa, ma charakter techniczny – chodzi o elegików piszących w starożytności.
Tak, Machiavelli był poetą. To, że dzieła jego trafiły nieodwołalnie na półkę z literaturą polityczną, przyczyniło się do marginalizacji jego twórczości poetyckiej. Owszem, wiersze jego są przeważnie nieporównywane pod względem artystycznym z pismami prozą. Wyłączenie jednak tego aspektu z refleksji nad Machiavellim zaciemnia obraz. Zapominamy, iż Książę i Rozważania nad Liwiuszem są w istocie tekstami literackimi, wysoce artystycznymi i głęboko zanurzonymi w tradycji literackiej, a ich autor to poeta o określonych aspiracjach i z konkretną wizją świata. Bo kto dziś pamięta, że Machiavelli układał poemat, który wymierzony był przeciwko Boskiej Komedii i zdetronizować miał Dantego?
Tym opus magnum miał być poemat Asino (tj. Osioł). W liście z 17 grudnia 1517 roku do innego z przyjaciół, Lodovico Alamaniego, Machiavelli pisze: „Przeczytałem Orlando Furioso Ariosta i naprawdę cały poemat jest piękny, a w wielu miejscach wręcz cudowny. Jeśli go spotkasz, przekaż mu moje pozdrowienia i powiedz, że żałuję tylko, iż wspominając tylu poetów, pominął mnie ten chuj, i że zrobił mi to w swoim Orlando, czego ja nie zrobię mu w moim Asino” (tłum. J. H.).
Osioł – pisany tercyną – wymierzony był w Dantego i Ariosta zarazem. (Miał być też „nowymi Metamorfozami”, ale to… tak… też inna historia…). Niestety, autora pochłonęła polityka i pisanie poezji zarzucił. Z zamiarowanego dzieła powstało tylko osiem rozdziałów.
Biurko, przy którym Machiavelli pisał „Księcia”.
Owszem, Machiavelli był poetą – także, kiedy pisał Księcia. Polityka i historia są tam – jak w Iliadzie wojna, w Odysei i Boskiej Komedii podróż, a w Metamorfozach mit – jedynie fasadą. Owidiusz-poeta pełni w Księciu rolę suflera: choć niewidoczny, stale podpowiada najważniejsze kwestie.
Sztuka kochania okazała się dziełem bardzo wpływowym. To, że legła u podstaw średniowiecznej poezji dworskiej – i w ogóle miłości dworskiej jako zjawiska kulturowego tak immanentnie wpisanego w średniowieczność – jeszcze łatwo zrozumieć, ale już, że miała realny wpływ na historię myśli politycznej i polityczną praktykę, przyjąć jest dość trudno. Tymczasem Machiavelli jako matrycę dla opisywanych mechanizmów władzy stosuje właśnie miłosne strategie Owidiusza. Robi to nie tylko po to, aby „rozgrzeszyć” łamanie obietnic, ale także by umotywować takie podejście jako realistyczne – a to pozwala mu ignorować konwencjonalnie rozumianą moralność i gloryfikować przemoc. Skutecznym „księciem” jest wszak ten, który posłucha rady poety i sięgnie po obiekt swojej żądzy.
Machiavelli robi to zresztą rozmyślnie i chce, abyśmy ten owidiański trop odkryli.
W wierszach-listach z wygnania Owidiusz stale lamentuje, że mieszkańcy Pontu, dokąd rzucił go los, nie znają jego języka i „głupio śmieją się z łacińskich słów”. Wyraża obawy, że otoczony barbarzyńskimi Getami, zapomina rodzimego języka, a do swojej poezji wprowadza getyzmy. I podobnie Machiavelli na wygnaniu w Sant’Andrea in Percussina, gdzie żyje wśród podobnych Getom „barbarzyńców”, niepokoi się o swój język i styl. W liście z 4 grudnia 1514 roku – napisanym do Vettoriego po łacinie i zawierającym, jak by tego było mało, kryptocytat z Metamorfoz (!) – przez Machiavellego przemawia Owidiusz: na wygnaniu tracimy mowę, a wygnaniec staje się dzieckiem, które musi na nowo uczyć się czytać i pisać.
Takich zabaw Machiavelli urządza sobie zresztą wiele. Chce, abyśmy znali jego literackie powinowactwa.
Owidiusz i Machiavelli. Obaj z drogiego im miasta zostali kaprysem losu wygnani, a tym samym także odcięci od spraw i ludzi, bez których wcześniej nie wyobrażali sobie życia; obaj utknęli na zesłaniu (pomiędzy barbarzyńcami); obaj przeżywają dramat wyobcowania i liczą na wstawiennictwo przyjaciół u władców; obaj – wreszcie – ukojenia szukają w poezji.
Czyż Książę nie powinien być czytany jako zapis dramatycznych przeżyć kogoś, kto stracił wszystko? A został Machiavelli – trzeba o tym mówić – nie tylko zwolniony z pełnionych funkcji i wygnany, ale i poddany strasznym, trwającym kilka dni i nocy torturom. W Sant’Andrea in Percussina wylądował jako człowiek fizycznie i psychicznie zdruzgotany. Pisząc, nie miał żadnej pewności, że jego dzieła przetrwają. Książę to w jakimś sensie wyraz rozpaczy i gorzkiego rozczarowania: „porzućcie wszelką nadzieję, zło i tak zwycięża!”.
Ktoś, kogo Fortuna doświadcza wygnaniem, w odbiciu lustrzanym widzi twarz nie swoją, ale Owidiusza.
JACEK HAJDUK