fbpx
HOME
Robert Papieski

Ojciec

Szóstego maja po południu pojechałem na Miłą, by zobaczyć ojca. Kiedy wszedłem do mieszkania, poczułem dławiący odór. Przekroczyłem próg pokoju i zobaczyłem to, czego najbardziej się bałem. Ojciec leżał martwy na podłodze, na brzuchu. Miał na sobie tylko szary sweter. Lewą dłonią ściskał szare spodnie, spod których wystawały zielone szelki. Nogi i pośladki były sine. Najstraszniejsza była twarz, spuchnięta, czarna, z kilkunastodniowym zarostem.

Miałem znaki, ale jak przystało na głupca zlekceważyłem je. 21 kwietnia o piątej rano zadzwonił domofon, ale przy drzwiach do bloku nie było nikogo. Odłożyłem słuchawkę i znowu rozległ się dzwonek domofonu. Zdziwiłem się. Powtórzyło się to nazajutrz: o piątej rano zadzwonił domofon nie naciskany ludzką dłonią.

Tydzień później miałem sen: szedłem ulicą Jana Pawła w stronę Miłej i przy Anielewicza zobaczyłem nadlatujące stado kawek. Przeleciały mi tuż nad głową, a chwilę potem nadleciały wrony, po nich zaś ogromne kruki wielkości ludzi. Jeden z kruków, o czarnych błyszczących skrzydłach, stanął przede mną i coś powiedział, czego teraz nie pamiętam, po czym wzbił się i dołączył do stada. Ptaki usiadły na gałęziach wysokiego drzewa rosnącego obok domu mego ojca. Patrzyłem na drzewo i czułem lęk. Obudziwszy się, wiedziałem, że to duchy zmarłych – i domyśliłem się, że coś się stało, ale na Miłą nie poszedłem. Dopiero szóstego maja.

Była godzina piętnasta, przez otwarte okno wpadało słońce i pachnące niedawnym deszczem powietrze. Lecz wystarczyło cofnąć głowę z otwartego okna, by poczuć smród śmierci. Jeśli to prawda, że zapach jest duszą rzeczy, to śmierć jest wszędzie wokół nas, bo potem przez trzy dni czułem jej zapach nie tylko w jajkach na twardo, ale też pośród majowej zieleni.

Zadzwoniłem pod 112. Skierowano mnie do pogotowia ratunkowego. Ratownik poradził, bym zwrócił się do lekarza rodzinnego w celu wystawienia karty zgonu. A skoro nie wiem, kto był lekarzem rodzinnym ojca, to muszę zadzwonić do Szpitala Wolskiego, ale dopiero po godzinie 18.00, i oni przyślą lekarza.

Zadzwoniłem kilka minut po osiemnastej.

– Pesel poproszę – usłyszałem.

– Mój?

– Nie, zmarłego.

– Nie znam.

– No to nie mogę przysłać lekarza. Niech pan poszuka peselu.

– A jeśli nie znajdę?

– To nie przyślę lekarza.

Zacząłem szukać dowodu osobistego ojca. Nigdzie nie było. Może jest w kieszeni spodni, które przytrzymuje lewą dłonią? Ująłem jego rękę i nieco ją uniosłem. Była zimna i lepka, smród jeszcze się wzmógł. Sięgnąłem do kieszeni spodni. Były powalane trupią, cuchnącą wydzieliną. Prawa kieszeń pusta, lewa pusta. Szukam dalej. Po pół godzinie znajduję w jednej z szuflad jego stary dowód osobisty. Dzwonię, podaję pesel.

Nim przyjechał lekarz, by wypisać kartę zgonu, przesiedziałem z trupem trzy godziny. To dość, aby oswoić się ze śmiercią, patrząc na jej działanie i wdychając jej smród. Przebiegłem pamięcią wszystkie zdarzenia związane z ojcem – widziałem go młodego, dumnie noszącego mundur żołnierza, potem starego, zgarbionego pod ciężarem choroby, ożywionego nienawiścią do mnie. Gdy byłem u niego ostatni raz, siedział na łóżku i powoli zakładał skarpetki. Położyłem mu pieniądze z emerytury na stole, a on zapłakał i powiedział:

– Dziękuję.

To było gorsze niż nienawiść. Czyjaś niespodziewana skrucha jest nie do udźwignięcia. Podszedłem, położyłem mu rękę na ramieniu i rzekłem:

– Nie martw się.

Nikt nas nie uczy mówić do człowieka w przeddzień jego śmierci.

ROBERT PAPIESKI

Warto również przeczytać...
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego
Cenimy państwa prywatność
Ustawienia ciastek
Do poprawnego działania naszej strony niezbędne są niektóre pliki cookies. Zachęcamy również do wyrażenia zgody na użycie plików cookie narzędzi analitycznych. Dzięki nim możemy nieustannie ulepszać stronę. Więcej informacji znajdą państwo w Polityce Prywatności. Więcej.
Dostosuj Tylko wymagane Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek
Dostosuj zgody
„Niezbędne” pliki cookie są wymagane dla działania strony. Zgoda na pozostałe kategorie, pomoże nam ulepszać działanie serwisu. Firmy trzecie, np.: Google, również zapisują pliki cookie. Więcej informacji: użycie danych oraz prywatność. Pliki cookie Google dla zalogowanych użytkowników.
Niezbędne pliki cookies są konieczne do prawidłowego działania witryny.
Przechowują dane narzędzi analitycznych, np.: Google Analytics.
Przechowują dane związane z działaniem reklam.
Umożliwia wysyłanie do Google danych użytkownika związanych z reklamami.

Brak plików cookies.

Umożliwia wyświetlanie reklam spersonalizowanych.

Brak plików cookies.

Zapisz ustawienia Akceptuj wszystko
Ustawienia ciastek