Sonet dwunasty cyklu pierwszego: obdarowani
Sonet powstał między 2 a 5 lutego 1922 roku w Muzot. Pierwszy raz ujrzał światło dzienne w lipskim zeszycie „Das Inselschiff”, w sierpniu tego samego roku. Łączy się z poprzednikiem w cyklu sonetowym poprzez odwołanie do żywej relacji mikro- i makrokosmosu. Nazwałabym go sonetem dużych rozpiętości: Ziemia i Niebo, ziemia i niebo, rolnik / chłop i duch, wreszcie: odwieczność i nowoczesność. Rilke jest poetą wysokiego modernizmu (to wszyscy wiemy), lecz także progu nowoczesności – raz drażniącej i groźnej (tak w cyklu duinejskim), kiedy indziej inspirującej i zadziwiającej. Czasem nowoczesność jednocześnie drażni i inspiruje – poetę.
Słowo ośrodkowe dla pierwszego wersu i nadające ton całej pierwszej strofie – „der Geist” (duch) – nie jest zbyt częste u Rilkego, lecz, jak podpowiadają współcześni wydawcy, pojawia się w późnym wierszu z sierpnia 1926 roku (czyli napisanym kilka miesięcy przed śmiercią poety), zatytułowanym dedykacyjnie Geschrieben für Karl Grafen Lanckoroński.
„Duch czasu” (niem. Zeitgeist), „duch opowieści” u Manna – to skojarzenia z kręgu literackiej niemczyzny. U Rilkego jednak pojawia się wyraźna, wręcz quasi-konfesyjna, religijna w tonacji, pochwała ducha, który ustanawia wspólnotę. Nagłos sonetu „Heil [1] dem Geist, der uns verbinden mag” lepiej, moim zdaniem, oddaje po polsku Jastrun – „Chwała duchowi, co nas złączyć ma”, niż Pomorski – „Pochwalony duch, co nas kojarzy” i Antochewicz – „Cześć duchowi, który nas złączyć ma”. Jastrun najmniej laicyzuje tę – nomen omen – „z ducha” metafizyczną wspólnotę. To duch, który unosi się nad wodami, to duch, który zstępuje, czyli zapewnia harmonię makro- i mikrokosmosu. Odniesienia kosmiczne lepiej jednak spolszcza – o paradoksy przekładu – Pomorski, który słyszy, iż wers drugi sonetu „denn wir leben wahrhaft in Figuren” to raczej właśnie „w konstelacjach całe nasze życie” (choć słowo „całe” jest już amplifikacją tłumacza) niż rozgadane i nieścisłe „bo naprawdę figury wyznaczają nam miary” (tak Jastrun) albo „bo zaiste żyjemy figurami” (u Antochewicza). W pierwszej strofie tego wiersza Rilke konfrontuje bowiem nasze, ludzkie, kruche i ulotne bycie sublunarne, naziemne z naszą świadomością długiego trwania (z dziejami ziemi, z tradycją, kulturą, z „uprawą” świata, ze spojrzeniem w niebo z poprzedniego sonetu – ową odwieczną tęsknotą za wiecznością). Czyni to w dwuwersie, zamykającym pierwszą strofę sonetu: „Und mit kleinen Schriften gehn die Uhren / neben unserm eigentlichen Tag” (Jastrun: „I małym krokiem idą zegary / obok naszego prawdziwego dnia”; Pomorski: „Drobnym kroczkiem zegar biegnie skrycie, / przy prawdziwym naszym dniu na straży”; Antochewicz: „A zegary biegną małymi krokami / obok naszego właściwego dnia” – przekłady pierwszy i ostatni są prawidłowe, środkowy – amplifikacyjnie „przedobrzony”).
W strofie drugiej pojawia się nagle – w tym świecie, który najpierw był wykreowany podług wyobraźni przednowoczesnej (strofa pierwsza) – nowoczesność. Polscy tłumacze sygnalizują ją w różnym stopniu (gdyż należą do różnych pokoleń [2], gdyż preferują różne poetyki).
Jastrun:
Nie znając naszych właściwych rozmieszczeń
wśród rzeczywistej działamy sceny.
Anteny wyczuwają anteny,
i pusta zrodziła przestrzeń…
Antochewicz:
Swych miejsc prawdziwych nie będąc pewni,
działamy siłą prawdziwych odniesień.
Zaś anteny czują anteny,
a pusta przestrzeń niesie…
Pomorski:
Nieświadomi swoich miejsc na scenie,
rzeczywisty zadzierzgniemy związek.
Już antena sygnał śle antenie,
z próżni rodzi się zawiązek.
Co ważne – nowoczesność jest konfrontowana z kondycją ludzką, z naszą, człowieczą niepewnością co do nas samych i co do świata. Nie jesteśmy antenami, nie jesteśmy sejsmografami (stąd topika świata jako teatru i człowieka jako aktora w opozycji do mechanizmu, co jednak ciekawe, Rilke tę opozycję osłabia i niejako splątuje – anteny „czują”, a my, ludzie – „działamy” / „handeln”).
Co inspirujące interpretacyjnie – cząstka ośmiowersowa, a więc narracyjna, sonetu kończy się wielokropkiem. A zaraz potem nowoczesność – i to taka ze szkoły futurystów, czy też awangardy konstruktywistycznej – wkracza z impetem, chciałoby się rzec (choć to pierwsze wrażenie się potem falsyfikuje) – w bezrefleksyjnym zachwycie:
Reine Spannung. O Musik der Kräfte!
Najstarszy z polskich tłumaczy, urodzony na początku XX wieku, proponuje: „Czyste napięcie. O muzyko siły!”, ten urodzony już w latach trzydziestych: „Czyste napięcie! O, muzyko sił” (podwaja wykrzyknienie); najmłodszy: „O, gro sił! O, czystych napięć pole! (nie pojmuję decyzji o uwypukleniu symetrii – dwa przecinki, dwa wykrzykniki – i omownej symetryzacji hemistychów, nie wydaje się ona funkcjonalną).
Ta brawura – ten fenomen zostają jednak natychmiast nadwątlone dwuwersowym zdaniem pytajnym – w oryginale bez znaku interpunkcyjnego na granicy wersu, zatem z lekką sugestią przerzutni (inaczej Rilke nie byłby sobą, czyli poetą progu nowoczesności – jego życie rozpoławia się na XIX i XX stulecie: w jednym przeżył 25, a w drugim – 26 lat). Zatem Jastrun nieco narusza domniemaną intencję wypowiedzianego jednym tchem pytania: „Czy nie prace pojednawcze sprawiły, / że nic twej harmonii nie podważa?” Lepiej Antochewicz: „Czyż nie pojednawczy gest i czyn / każdą przeszkodę od ciebie kieruje?” (chyba najlepiej). Podobnie dobrze, ale z nadda stylizacją archaizującą zderzoną (po-przerzutniowo) z leksyką nowoczesną – Pomorski: „Alboż to w śmiertelnym się mozole / z drogi twej usuwa zakłócenia?”.
W strofie ostatniej przednowoczesność – nieomal sielankowa – powraca. Ton poważnej konstatacji wskazuje na mądrość (równowagę) człowieka związanego z ziemią, ufającego ziemi, na to, co można by nazwać „błogosławieństwem ziemi” [3] (dla tych, którzy nie zadają jej gwałtu) i tajemnicą jej płodności. To riposta na tamto rozchwianie, na szaleństwo nowoczesności. Polscy tłumacze tak widzą brzmienie wygłosowej strofy.
Jastrun:
Nawet chłop wśród trosk i utrudzenia,
gdzie się zasiew w lato zamienia,
tam nie sięga nigdy. Ziemia obdarza.
Antochewicz:
Nawet gdy chłop się troszczy, pracuje,
lecz gdzie zasiew się w lato przeobraża,
nie dosięgnie nigdy. Ziemia obdarza.
Pomorski:
Nawet chłop, co dba i gospodarzy,
tam gdzie lato w zasiew się przemienia,
nigdy sięgnąć nie śmie [4]. Ziemia darzy.
Wszyscy tłumacze respektują Rilkeańską kursywę w ostatnim słowie sonetu. To, jak ziemia jest darem, jak rodzi, pozostaje w najprostszym zdaniu twierdzącym (podmiot i orzeczenie) – niedocieczone. Ziemia nie zna kategorii: roli, sceny, gry. Rilke czyni najprostsze – ostatnie – zdanie sonetu: najważniejszym. Człowiek działa, by coś powstało; ziemia – rodzi.
W oryginale czasownik „handeln” pojawia się w tym sonecie dwukrotnie: w strofie drugiej – w odniesieniu do człowieka jako aktora na scenie świata („handeln wir” – działamy); w strofie czwartej – w odniesieniu do człowieka bliskiego ziemi – chłopa (który „sorgt und handelt” – najtrafniej spolszczył tę frazę Pomorski – „dba i gospodarzy”). Nie widać owej analogii w żadnym polskim przekładzie, niestety. A analogia ta buduje fundamentalną różnicę w diapazonie kondycji ludzkiej: człowieka na scenie świata (metaforyka teatralna, kulturowa) i człowieka wobec ziemi (dosłowność rodzenia, przyroda). To zasadnicze napięcie pomiędzy przednowoczesnością i nowoczesnością.
KATARZYNA KUCZYŃSKA-KOSCHANY
[1] Tak, to to samo „Heil”, które za chwilę zostanie sponiewierane w języku III Rzeszy. Warto pamiętać, że Rilke, który sympatyzował z faszyzmem włoskim, nazywał Mussoliniego „kowalem włoskiej woli”, o czym zaświadczają Lettres Milanaises („listy mediolańskie”, korespondencja z Aurelią Galaratti-Scotti-Citadella). Zob. Rainer Maria Rilke, Lettres Milanaises 1921-1926. Hrsg. von Renée Lang. Librairie Plon, Paris 1956. Nomen omen – Rilke poleca metody Mussoliniego jako „Heilmittel” – środek leczniczy – w polityce. Na ten temat: Egon Schwarz, Rainer Maria Rilke unter dem Nationalismus. In: Rilke heute: Beziehungen und Wirkungen. Hrsg. von Ingeborg H. Solbrig und Joachim W. Storck. Frankfurt am Main 1975, s. 308.
[2] Mieczysław Jastrun urodził się w roku 1903, Bernard Antochewicz – w 1931, Adam Pomorski – w 1956.
[3] Książka Knuta Hamsuna pod takim tytułem wyszła w roku 1917, trzy lata później uhonorowano go literacką Nagrodą Nobla. Sonet Rilkego powstaje pięć lat po wydaniu książki Hamsuna, dwa lata – po Noblu dla skandynawskiego pisarza.
[4] Nie chodzi o naruszenie tabu, świętości ziemi jako żywicielki przez człowieka ją „uprawiającego”. Mowa o niemożności docieczenia tajemnicy – tego, jak ziemia jest szczodra.